środa, 2 października 2013

Rozdział 55

Zadzwoniłam jeszcze raz do Grześka była 11. Nie odbierał. Dziwne o tej porze nie miał nigdy treningów.
Wyszłam z Pusią na spacer. Po upływie godziny wróciłam do domu. Zrobiłam sobie obiad i usiadam przed komputerem. Na Skype dostępny był Grzesiek więc postanowiłam zadzwonić. Po parunastu sygnałach odebrał:
-Cześć Ania.
-Hej.-odpowiedziałam
-Jak tam?-zapytał
-Dobrze, a u Cb?-chciał mnie niewątpliwie zbyć.
-Może być.Powiedz jak tam klub i mieszkanie, znajomi.
-Wszystko dobrze. Odnowiłem parę starych kontaktów i poznałem trochę nowych ludzi.
-To dobrze.
-Wiesz. Trener jest świetny. Gada z nami i możemy przyjść do niego z każdym problemem. Właśnie wróciłem z treningu i jest super.
-To dobrze.-uśmiechnęłam się,a żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.
-Więc.... Kiedy do mnie przyjedziesz?
-Wiesz, że dokładnie jeszcze nie wiem ale raczej pod koniec października,a potem to w styczniu.
-Nie tak wyobrażałem sobie nasz związek.
-Ja też ale trzeba sobie jakoś radzić. Sam chciałeś wyjechać do Jastrzębia.-powiedziałam.
-Myślałem, że będzie inaczej.
-A jak jest? Grzesiek coś Cię gnębi?
-Nieee..... Po prostu pusto tu bez Ciebie.
-Kocham Cię Grzesiek. Przebolejemy jakoś jeden sezon.-powiedziałam chociaż wiedziałam, że jeden sezon to mnóstwo czasu i niczego nie mogę być pewna.
-Muszę już kończyć niedługo mam trening.
-Ale przed chwilą mówiłeś, że z niego wróciłeś.-powiedziałam dziwnie i ręce mi opadły, a Grzesiek dawno zakończył już połączenie.

Październik
Wzięłam sobie radę mamy do serca. Zaczęłam się uczyć i grałam w 1 ligowcu.  Nie powiem szło mi nieźle. Hmmm...Co do naszej cudownej parki to unikałam jej jak tylko mogłam. Widziałam na mieście przez ten miesiąc może 3 razy Juantorene. Nasze rozmowy zaczynały się, a zarazem kończyły na "cześć".  Z Mileną przybywałam tyle co muszę czyli treningi, bo w zimę trenuje w 1 ligowcu, w którym ja też gram i w szkole siedzimy razem. Kilka razy chciała mnie wyciągnąć z domu ale zawsze wykręcałam się, że a to mnie głowa boli, a to umówiłam się z Eleną, nawet parę razy poprosiłam mamę żeby skłamała, że nie ma mnie w domu i nie wiadomo kiedy wrócę. Zawsze działało. Z Grześkiem było nie zbyt.Codziennie niby dzwonił i pisał ale nie mogłam dostrzec na jego twarzy uśmiechu na mój widok i tak dziwnie ze mną rozmawiał jak nie mój kochany Grześ.  Każdy dzień był taki sam szkoła, trening, nauka, spacer z psem. Śmiałam się sama z siebie, że już tylko kot chcę ze mną spać. Czułam się samotnie, a jedyna osoba której mogłam się zwierzyć to była Elena. Ona mnie rozumiała, pocieszała i wspierała. Miała też teorie spiskową czemu Osmany jest z Mileną. Kocham tą wariatkę.
Gdy wróciłam pewnego październikowego dnia ze szkoły i byłam już po treningu siedziałam w pokoju i się uczyłam. Usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi. Nawet nie ruszyłam się z nad książki od biologii bo wiedziałam, że mama otworzy. Dobiegł mnie tylko dźwięk rozmowy:
-Cześć ja do Ani.
-Nie ma jej.
-Och...Gosia... Daj spokój. Oboje wiemy, że jest w swoim pokoju.
-Ale ona się uczy i nie chcę żadnych wizyt, Osmany.-westchnęła moja matka.
-Muszę z nią porozmawiać. Proszę. Jak nie będzie chciała to zaraz wyjdę i nie zobaczysz mnie tu przez najbliższy miesiąc. Nie będę nawet na masaże do twojego męża przychodził.
-Dobra niech Ci będzie.-powiedziała moja mama.
Po paru sekundach w moim pokoju pojawił się Osmany i mama:
-Gościa masz.
-Widzę.-odpowiedziałam.-Możesz już iść mamo.-powiedziałam,a ona tylko wyszła z pokoju.
Ja zamknęłam drzwi i powiedziałam:
-Po co tu przyszedłeś?
-Bo mnie unikasz.
-Nie unikam Cię.
*
Tak wiem, że krótki...Tak wiem, że bezsensu......Tak wiem.......Nie musicie mi o tym mówić. Wiem, że zawaliłam... No to napiszę wam, że nie wiadomo czy dodam rozdział w weekend ponieważ wyjeżdżam na Mazury, bo moja ciotka urodziła dzieciaka i zaprosili nas na chrzciny....Nie wiadomo czy będzie tam wi-fi więc jakby nie było rozdziału to, żebyście nie były zdziwione ^^ ...Wracam w poniedziałek a wyjeżdżam w piątek. Także tego... Tak wiem, że jestem beznadziejna. Moje problemy uleciały w kąt ale chyba jak miałam te malutkie problemy to lepiej pisałam. Bardziej wczuwałam się w to opowiadanie,a teraz po prostu nie chcę mi się zasiąść i napisać czegoś sensownego i normalnej długości. Hmmm.....Za to obiecuję wam, że jak już wrócę to usiądę na dupie i napisze długaśnyyy rozdział choćbym go męczyła całą noc to go napiszę.
Czyli jak bd mieć Wi-Fi to dodam rozdział w weekend,a jak niestety go nie będę posiadać to dodam w środę lub wtorek. ;D
Pozdrawiam i przepraszam jeszcze raz za ten rozdział ^^

8 komentarzy:

  1. Co Ty gadasz ?? :) Jest świetny bardzo mi się podoba i pisz dalej :D Czekam na następny rozdział :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet jeśli jest krótki, to mi się bardzo podoba;)
    Pozdrawiam i miłego wyjazdu życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na nastepny! co z tym Grzeskiem?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Grzesiek coraz bardziej mi się nie podoba :/ Jestem ciekawa co wyniknie z tej rozmowy z Osmanym? :p
    Pozdrawiam i życzę udanego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na http://londons-pride.blogspot.com/ pojawił się rozdział 12. Serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Krótki, ale ciesze się, że jest, bo jest, jak zwykle, świetny :) hmmm, październik, to niedługo będzie wyjazd do Jastrzębia do Grześka :) Już nie mogę się doczekać!
    Pooozdrawiam gorąco
    /A.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ten Grzesiek kombinuje czyżby Martynka wróciła???
    Rozdział super :***
    Zapraszam do mnie na nowy http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/10/jedenasty-really.html

    Pozdro Mania :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny Kochana ! A no i czekam na ten długaśnyyyy :3
    Ściskam i pozdrawiam . :*
    Lenkka .

    OdpowiedzUsuń