środa, 9 października 2013

Rozdział 56


-Po co tu przyszedłeś?
-Bo mnie unikasz.
-Nie unikam Cię.
-Może przejdziemy się na spacer, bo czuję się tu niezręcznie wiedząc, że twoja mama jest w kuchni i może słyszeć co mówimy.
-Ja tam przed nią nie mam już nic do ukrycia.-powiedziałam.
-Ankaa...
-Dobra już.-powiedziałam biorąc swoja bluzę z krzesełka i smycz dla Pusi.
Zawołałam Puśkę przypięłam jej smycz i powiedziałam:
-Idę na spacer.
-Kiedy wrócisz?
-Za 30 minut.-odpowiedziałam i wyszłam razem z Osmanym z domu.-Teraz już możesz spokojnie rozmawiać o czym tam ze mną chciałeś.
-Chciałem się z tobą zobaczyć.
-Przecież widzimy się nieraz na mieście-odpowiedziałam.
-Unikasz mnie.
-Mówiłam Ci już, że wcale Cię nie unikam.
-Unikasz. Pytanie tylko czemu?
-Mam dużo zajęć szkoła, trening, nauka, przygotowania do matury.
-Myślisz, że Ci uwierzę?
-Taką miałam nadzieję.
-Kiedy w końcu powiesz mi prawdę?
-Co byś chciał usłyszeć? Że miałeś rację i z Grześkiem to już nie to samo, że moje życie to kompromitacja i gdzie bym nie była to popełniam błędy i, że czuję się samotnie? Cholernie samotnie...
-Jeśli to prawda to chciałbym to usłyszeć.
-Ja po prostu nie cierpię jak ty masz rację, że wkurwia mnie to, że jesteś z moją przyjaciółką i jak za każdym razem o tym myślę to dostaję po prostu dreszczy z obrzydzenia??
-Niby czemu?-dopytywał się.
-Że dotykasz ją teraz tam gdzie dotykałeś mnie, że pokazujesz jej miejsca, które pokazywałeś mi.
-Ty jesteś zazdrosna!- powiedział Osmany.
-Tak jestem zazdrosna i mi z tym dobrze! Tak sama teraz zachowuje się jak pies ogrodnika i jest kurwa wspaniale. Teraz jak już znasz  prawdę to daj mi spokój.-powiedziałam i odwróciłam się w stronę bloku.
-Kochasz mnie?-krzyknął Juantorena.

Weszłam do domu odpięłam Puśkę zawołałam:
-Wróciłam-i udałam się do pokoju.
Był czwartek wieczór,a ja siedzę i się uczę. W Gdańsku zawsze z Grześkiem w czwartek razem jedliśmy kolację. Nawet jak było źle to i tak jedliśmy razem czwartkową kolację i mówiliśmy co nam leży na sercu. Tu miałam tylko Elene i Mateja ale przecież nie będę się im ciągle narzucać.
Oni też muszą mieć czas dla siebie i trochę luzu. Znów zasiadłam nad biologią. Moja mama znów do mnie przyszła:
-Co chciał Juantorena?-zapytała
-Nic.Pogadać chciał.
-O?
-Niczym specjalnym.-odpowiedziałam.
-To znaczy?
-Chciał się zapytać o jedną rzecz.-odpowiedziałam.
-Jaką?-dopytywała.
-Czy to ważne?-zapytałam.
-Tak.
-Chciał się zapytać czemu go unikam. Mamo teraz potrzebuję spokoju. Uczyć się chcę.
-Dobrze...Jak tam chcesz.-powiedziała i wyszła.-Jak będziesz chciała pogadać jestem w kuchni robię kolację.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
Wieczór minął mi na romansowaniu z biolą. Świat schodzi na psy, a ja chyba razem z nim skoro uczę się biologii, bo nie mam co robić. Wstałam rano i podreptałam do szkoły. Tam 8 godzinne katusze. Następnie wróciłam do domu, zjadłam obiad, wyszłam z Pusią żeby załatwiła swoje potrzeby i dokończyłam pakować torbę po czym poszłam na trening. Mileny dziś nie było w szkole bo jest chora więc na treningu też jej nie będzie. Na całe szczęście. Wpadłam na halę pobiegłam do szatni, szybko się przebrałam bo byłam spóźniona i gdy wchodziłam na płytę boiska trener krzyknął:
-Haaa! Spóźniona! Już drugi raz w tym tygodniu! 20 kółeczek.
Puściłam pod nosem wiązankę niecenzuralnych słów i zaczęłam biegać. Po jakimś 12 kółeczku trener mnie zawołał:
-Dobrze więc dziś jest specjalny dzień, bo będziemy grać sparing z chłopakami z Trentino. -wskazał na siatkarzy stojących pod ścianą. To teraz razem z trenerem Stojczevem zadecydowaliśmy, że najpierw zrobimy rozgrzewkę w parach. Uprzedzam twoje pytanie Ania. Pary mają być
mieszane czyli chłopak dziewczyna.
Zaklęłam w myślach i podeszłam do Raphaela:
-Uratujesz mi dupę ćwicząc razem ze mną w parze?
-Bez problemu Ania-uśmiechnął się do mnie.
Po rozgrzewce podzieliliśmy się na drużyny. W tej której byłam ja był jeszcze Kazyiski, Raphael i Lanza oraz z mojego klubu Sophie i Eva.
Po przeciwnej stronie siatki stał Juantorena, Sintini i Lunga oraz Eleonora, Francesca i Ester.
Zaczęliśmy grać. Po 5 setowym i zaciętym boju w, którym zwyciężyła drużyna w, której był Juantorena nastąpił koniec treningu.
Poszłam do szatni i tam gdy już wzięłam prysznic i ogarnęłam się poszłam do gabinetu ojca, bo chciałam zapytać się czy wraca, bo mi się z buta nie chciało iść.
Tam mój ojciec masował Raphaela, a w kolejce czekał Juantorena.
-Mam rozumieć, że nie wracasz teraz do domu?-zapytałam.
-Raczej nie. Chyba, że poczekasz 30 minut.
-Nie...Wole już z buta iść.
-Mogę dać Ci kluczyki do samochodu.
-A ty jak wrócisz do domu?
-Przyjedziesz po mnie-odpowiedział.
-To wolę iść już na pieszo.
-Właściwie to jak chcesz to mogę Cię podwieźć i tak jadę w tą samą stronę. Tylko musisz poczekać jeszcze 3 minuty. Zanim twój tata skończy mnie...masować i się ubiorę.-wysapał ostatnie słowa w bólu Raphael.
-Jeżeli Ci to nie zrobi problemu to chętnie. -uśmiechnęłam się.
Usiadłam na kozetce obok Juantoreny i zajęłam się przeglądaniem jakiegoś pisma o sporcie.
-Musimy pogadać. Wyjdź o 22 na spacer z psem, będę czekać przed blokiem-szepnął mi po włosku na ucho.
-Nigdzie nie wychodzę.-powiedziałam pewna siebie.
-Do zobaczenia o 22.-uśmiechnął się i podreptał na kozetkę, którą zwolnił Raphael.
Gdy Raphael poszedł do szatni gdzie się ogarnął i podwiózł mnie do domu:
-Mam dziwne wrażenie, że między Juantoreną, a tobą coś było, a teraz zachowujecie się jakbyście się nie znali albo nienawidzili.
-Nie po prostu kiedyś się przyjaźniliśmy ale mnie okłamał.-powiedziałam chociaż wiem, że za te kłamstwa będę smażyć się w piekle.
- Rozumiem to musiała być jakaś poważna sprawa.
-Tak ale nie chcę o tym rozmawiać. Może kiedyś Ci wszystko opowiem. Teraz on ma swoje życie,a ja swoje.
-Rozumiem. A jak tam czujesz się po powrocie do Trentino?
-Szczerze? Dupnie. Nie mam tu nikogo z kim mogę pogadać, znaczy mam Elene i Mata ale nie chcę im się ciągle narzucać.
-To może pogadamy sobie razem, bo wiesz ja też czuje się cholernie samotnie. Z narzeczoną się rozstałem nawet pyska nie mam do kogo odezwać.
-Coś o tym wiem.
-To może jutro spotkamy się na jakimś dobrym włoskim makaronie i lampce wina?
- W sumie czemu nie i tak będę siedzieć w domu.
-Przyjadę do Ciebie o 20. Pasuję?
-Będę czekać.-uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu.-Dzięki, że mnie podwiozłeś. Nie mam ochoty jakoś marznąć dzisiaj.
-Tak to prawda dzisiaj jest bardzo zimno-powiedział spoglądając na mnie.
-To na razie.-powiedziałam i zamknęłam drzwi do jego samochodu po czym ruszyłam w stronę bloku.
O 22 wyszłam przed blok w samej cienkiej jeansowej koszuli i z psem na smyczy. Tam czekał już na mnie Juantorena:
-Po co kazałeś mi wyjść o tej godzinie na dwór?-zapytałam.
-Chciałem Cię zobaczyć.
-Nie pierdol tylko mów o co chodzi. Zobaczyłeś mnie już na treningu. Jak się przez Ciebie rozchoruje to zabije.
- Skończyłaś w dość niestosownym momencie naszą rozmowę? Nie uważasz.
-Wczorajszą?
-Tak-odpowiedział.
-Co mam Ci jeszcze powiedzieć?
-Całą prawdę.
- Znasz prawdę Juantorena. Masz coś w sobie co mnie pociąga i zawsze pociągać będzie. Tak nawet coś do Ciebie czuję ale nic nie oczekuje. Jesteś z moją przyjaciółką.
- W wakacje powiedziałaś, że między nami już nigdy nie będzie czegoś więcej niż przyjaciele.
-Bo wtedy tak myślałam ale cholera nie umiem pojąć czemu po krótszym lub dłuższym czasie wszystko Ci wybaczam, bo przecież nie umiem się obyć bez twojego towarzystwa.
-Czyli coś do mnie czujesz?
-Juantorena czy ty jesteś taki tępy czy tylko ty udajesz? Tak czuje coś do siebie ale ja w swoich słowach jestem konsekwentna. No dobra nie patrz tak na mnie. Nie jestem prawie wcale konsekwentna w swoich słowach ale jesteś z moją przyjaciółką, a ja mam Grześka.
-Och....Pogódź się Grzesiek jest tysiące kilometrów od Ciebie. Kiedy ostatnio Cię przytulił? W wakacje? Założę się, że obraca w Polsce jakąś inną na boku,a ty jesteś taka głupia,że na niego czekasz.Wiesz, że zawsze mogę to zmienić i nie być  z Mileną?
- I jak ty to sobie wyobrażasz, Osmany? Ja naprawdę nie chcę wracać do przeszłości i mogę zaproponować Ci przyjaźń. Tylko.-powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
-Jakbyś kiedyś zmieniła zdanie odnośnie nas to daj mi znać.-powiedział odchodząc.
-Osmany?-krzyknęłam podrygując z zimna.
-Tak??
-Tylko wiesz, że to nie zależy tylko ode mnie? Najpierw ty musisz coś zakończyć jeżeli chcesz ze mną być.-powiedziałam.-Tylko wiesz, że tym razem to naprawdę twoja ostatnia szansa?
Potem zniknę gdzieś i nie znajdziesz już mnie choćbyś nie wiem jak się starał.-powiedziałam.
-Zapamiętam to sobie.
-Powinieneś jeśli Ci zależy.-odparłam i poszłam do domu.
Cała drżałam z zimna. Szybko wzięłam gorący prysznic. Po tym jak się wysuszyłam ale już z lenistwa nie wysuszyłam włosów i wtedy zobaczyłam, że okno w pokoju jest otwarte.  Zamknęłam je tylko i przeklinając położyłam się spać
Rano obudziłam się z okropnym bólem gardła. Nie mogłam prawie mówić,a smarkałam dalej niż widziałam. Zgoniłam Pizdusia z łóżka i poszłam do kuchni. Tam stała tylko moja mama, która przed chwilą wróciła z zakupów:
-Daj mi coś przeciw bólowego-ledwo powiedziałam i przełknęłam ślinę.
-Co Cię boli?
-Gardło i głowa.
-Uuuu....Ty masz temperaturę.-dotknęła mojego czoła.
-Daj mi jakąś tabletkę. Wieczorem muszę być zdrowa.
-A co ma być wieczorem?-zapytała
-Wychodzę... z kimś-dopowiedziałam szybko. Nie mogłam przecież zdradzić, że umówiłam się i to z kolejnym siatkarzem i jeszcze do tego dużo starszym ode mnie. No bo on ma 32 lata, a ja jednak niecałe 19. Tak ta różnica może zrobić wrażenie.
-Znam go?
-Wątpliwe.-powiedziałam popijając lekarstwa wodą.
-A jak ma na imię?
-Za dużo byś chciała wiedzieć, mamo.Zresztą to tylko kumpel mam Grześka. Teraz idę się jeszcze przespać. Żebym wyzdrowiała.-odpowiedziałam.
Poszłam do pokoju. Pochwaliłam się tylko Elenie, że idę na lampkę wina i dobry makaron z Raphaelem po czym usnęłam. Obudziła mnie mama o 15 przynosząc mi trochę lasagne do zjedzenia. Szczerze nie miałam ochoty ale trochę podłubałam i zaczęłam podnosić się z łóżka. Poszłam pod prysznic, potem ubrałam się w jedną z moich ulubionych bluz, czarne rurki i białe nike za kostkę na grubej białej podeszwie. Zaczęłam doprowadzać swoją twarz, która zmieniała co 3 minuty koloryt. Raz była czerwona jak burak, raz biała jak ściana. Nałożyłam więc puder, potem  bronzer na policzki, wy tuszowałam rzęsy i zrobiłam lekką czarną kreskę. Potem włosy związałam w koka.
Robiłam to w ślimaczym tempie więc była już osiemnasta ale i tak miałam prawie dwie godziny. Siedziałam w fotelu przykryta kocem, tata był jeszcze na popołudniowym treningu, a mama siedziała i czytała książkę:
-To mówisz, że jak ten twój nowy kolega się nazywa?-zapytała wyłaniając twarz zza książki.
-Nic ode mnie nie wyciągniesz.-powiedziałam.
-Dobrze. Myślę sobie, że musisz go bardzo lubić skoro tak ładnie się dla niego ubrałaś i czekasz aż po Ciebie przyjedzie.
-Wiesz wole nie mieć niespodzianki jak przyjedzie wcześniej. Muszę jeszcze spakować do torebki klucze, komórkę, 2 paczki chusteczek itd.
-A zamierzasz wrócić na noc?-zapytała mama.
-Tak na 100% wrócę mam Grześka.-odpowiedziałam.
-Ale go tu nie widać. On jest w Jastrzębiu. Tysiące kilometrów od Ciebie. Kochanie traktuje Grześka jak syna i bardzo go lubię i cieszę się, że z nim jesteś ale.... Taki związek to nie związek...
-Wieeeesz... Tego bym nie była taka pewna. -powiedziałam i wstałam z fotela kichając i udając się do pokoju spakować torbę.
-Czemu tak nie chcesz powiedzieć jak on ma na imię.
-Bo w życiu trzeba mieć jakieś tajemnice.-uśmiechnęłam się.
-Tak a no właśnie, a ile on ma lat?
-Mamo....To tylko jedno spotkanie niczego się nie dowiesz.
 -Powiedz chociaż, że jest przed 30-spojrzała na mnie mama.
-Nic Ci na razie nie powiem.
-Okey. To włóż co tam chcesz do tej torby bo już wpół do 8.
Tak się zapatrzyłam w moją ulubioną telenowele, że straciłam całkiem rachubę czasu.  Szybko spakowałam swoją torbę, przejrzałam w lustrze czy wszystko jest dobrze i zanim się spojrzałam było za 10. Na moim wyświetlaczu pojawiła się wiadomość
"Jestem pod blokiem."
"Już wychodzę ;)"
Pożegnałam się z mamą i wyszłam przed blok. Tam niemalże natychmiastowo zobaczyłam Raphaela opartego o swoje auto.
-Cześć-powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Hej. Gardło Cię boli?-uśmiechnął się.
-Troszeczkę jestem chora.-przyznałam się mu.
-Mogliśmy to przełożyć na następny weekend-uśmiechnął się.
-Ale po co nic mi nie jest.
-To co jedziemy?-zapytał.
-Jasne.-powiedziałam wsiadając do jego auta.
Jechaliśmy samochodem do jakiejś miłej włoskiej knajpki, a buzie nam się nie zamykały. Ciągle o czymś dyskutowaliśmy, a to się śmialiśmy.
Gdy już dojechaliśmy, zajęliśmy stolik, zdjęliśmy kurtki i kelner podał nam kartę mierząc mnie wzrokiem i odszedł mówiąc, że jak będzie potrzebny to proszę go wołać
-Co wybierasz?-zapytał Raphael.
-Nie wiem, a ty?-odpowiedziałam.
-Chyba spaghetti bolongese.-powiedział z miną myśliciela.
-W takim razie ja też.-powiedziałam swoim zachrypniętym głosem.
Gdy już zamówiliśmy i czekaliśmy na jedzenie Rafa, bo tak mi kazał do siebie mówić zaczął:
-Ładnie dziś wyglądasz.
-Haha...Nie pocieszaj mnie proszę. Wiem, że wyglądam koszmarnie ale jestem chora i zazwyczaj moja twarz nie zmienia koloru co 3 minuty.
-W ogóle nie zauważyłem, że zmienia chociaż minimalnie kolor.
-Zauważyłbyś gdybym nie nałożyła kilograma pudru na twarz. Zwykle w ogóle się nie maluje ale to była nagła i pilna sytuacja.
-Nie przesadzaj kiedyś u nas w Brazylii szła taka dziewczyna. Może. 14 lat, a jak się uśmiechała to miałem wrażenie, że zaraz jej ten makijaż odpadnie kawałkiem z twarzy.
-Haha...To nieźle.-odpowiedziałam.
Gadalibyśmy sobie tak spokojnie gdyby w restauracji nie pojawili się Juantorena, Kazyiski, Milena i Elena. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha? Nawet gdy siedzę z innym mężczyzną i już jest tak miło.
-O Ania i Raphael! A co wy tu razem robicie gołąbeczki?-zapytał Matej,a Elena klepnęła się tylko w czoło i wyszeptała mi nieme  przepraszam.
-No właśnie może się do nas przyłączycie?-zaproponował Juantorena, a ja miałam ochotę go zajebać tam wzrokiem.
-Nie chcemy wam robić problemu i wpraszać się do towarzystwa. -starał się jakoś umiejętnie wybrnąć z tej całej sytuacji Rafa.
-Ale wcale się nie wpraszacie. Usiądźcie z nami. Pogadamy sobie, pośmiejemy się.-zaproponowała Milena.
-Dobra powiem tak. Nie macie wyboru albo wy przysiadacie się do nas albo my przysiądziemy się do was.
-Tylko, że nasz stolik jest na 4 osoby. Więc tak trochę się nie zmieścicie, bo dwa krzesła są już zajęte.-powiedziałam z moją kochaną chrypą
-No to przysiadajcie się do nas. Nasz stolik jest na 8 osób.
-Nie no naprawdę nie chcemy wam robić problemu.
-Ale to żaden problem.-powiedział Kazyiski, a ja spojrzałam na niego jakbym chciała go zabić.
-Dobra chodźmy Rafa.-powiedziałam i wzięłam swoje rzeczy przesiadając się do innego stolika.
-Jak chcesz to możemy jeszcze spierdolić.-wyszeptał mi do ucha, a ja się tylko zaśmiałam.
-To nie będzie konieczne. Potem wymyślimy jakąś wymówkę.-odszepnęłam mu.
Cała kolacja na pozór przebiegała w miłym towarzystwie. Chociaż ja odzywałam się zdawkowo gdy mnie o coś pytano. Najgorsze jest to, że musiałam siedzieć między Juantoreną, a Raphaelem. Ciągle czułam wzrok Kubańczyka na sobie i to mnie okropnie krępowało.  Rozmawialiśmy sobie o jakiś błahych rzeczach. Raphael patrzył na mnie z politowaniem,a ja tylko się do niego nieśmiało uśmiechnęłam. W końcu miałam dość tego całego towarzystwa i powiedziałam:
-Przepraszam ale muszę iść do łazienki.- po czym wstałam od stołu i udałam się do łazienki. Oparłam swoją głowę o zimne płytki. Potem przemyłam twarz zimną wodą, a w łazience pojawił się Osmany:
-Co ty tu chcesz?-zapytałam,a mój wzrok  zabijał.
-Nic. Tylko czy to nie dziwne, że wczoraj powiedziałaś mi, że jeżeli mamy być jeszcze razem to mam zakończyć swój związek z Mileną, a sama dziś przyszłaś na randkę z Raphaelem
-To nie randka tylko przyjacielskie spotkanie. Mam Grześka.-powiedziałam.
-Ciągle mówisz, że masz Grześka ale jeszcze przez ten pobyt we Włoszech nie powiedziałaś mi, że go kochasz.

-Kocham go Osmany, a co mam na Ciebie wiecznie czekać?? Jak księżniczka na ziarnku grochu na swojego księcia? Tylko, że widzisz Osmany ty wcale nie jesteś księciem, a ja nigdy nie będę księżniczką-powiedziałam i wyszłam z toalety.
-Coś się stało?-zapytał mnie Raphael.
-Nie. Po prostu mnie głowa boli.
-To może odwiozę Cię do domu?-zapytał.
-Jakbyś mógł.-odpowiedziałam.
Raphael położył należną sumę pieniędzy za posiłek ubraliśmy kurtki i pożegnaliśmy się z wszystkimi, a potem wyszliśmy.
Gdy już doszliśmy do samochodu Raphael zapytał:
-Była konfrontacja z Juantoreną?
-Nie. On poszedł do kabiny, a ja obmywałam twarz.-skłamałam.
Będę smażyć się w piekle. Już to czuję
-Przepraszam za tą kolację.
-Nic się nie stało. To nie twoja wina. Wybrałeś świetną restauracje, jedzenie też było pyszne, a że nam przeszkodzono to już nie twoja wina.-powiedziałam i posłałam mu najładniejszy uśmiech jaki mogłam.
*
 To już 56 rozdziałów z wami! Jesteście wspaniali! Oddaję w Wasze ręce rozdział. Mam nadzieję, że się podoba, bo ostatnio opuściła mnie wena. Komentujcie, bo chcę wiedzieć co sądzicie i co? Chyba widzimy się w sobotę?

8 komentarzy:

  1. To najpierw tak na zapas komentarz, ale obiecuje, ze przeczytam i dodam zaraz pod tym..

    Zapraszam na 14

    http://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/2013/10/rozdzia-14.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Codziennie tu zaglądałam a nawet kilka razy dziennie no i się w końcu doczekałam
    Rozdział świetny brawa się należą
    Ja to bardzo chce żeby Ania była z Grześkiem plose plose plose
    A w wolnej chwili zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/

    Pozdro Mania :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze wciągający rozdział :) zapraszam do mnie na czytanie i komentowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze super, ekstra, mega itd. mogła bym wymieniać.
    Osmany mnie dobija, dziewczyna chora mówi mu nie, to ten dalej się wpierdala;d
    No już 56 rozdziałów, ale ten czas leci;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealnyy ! W końcu dodałaś! Tyle czekania nie poszło na marne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie:))
    coś sie zaczyna dziać;>

    czekam na nastepny i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział megaśny ;))
    Coś czuję , że pomiędzy Anką a Osmanym coś będzie :**
    Pozdrowienia :)))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny!! Mieszasz, oj mieszasz, już sama nie wiem z kim będzie Ania ;)
    Czekam na weekend ;)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń