-Pewnie ktoś inny siedziałby na twoim miejscu.-wytchnęłam mu
język.
-Ale ty się niedobra zrobiłaś.
-Życie kochany.-odpowiedziałam.
-Ja Ci dam życie-zaczął mnie łaskotać.
Przez 3 minuty śmiałam się jak opętana.
-Puść! Juantorena to łaskocze.
-Życie kochana -powiedział i nie przestawał.
-Dobra zrobię co chcesz.-powiedziałam jeszcze nie wiedząc,
że zaraz pożałuje swoich słów.
-Dobra.-powiedział schodząc ze mnie.- Odwołasz te spotkanie
z Raphaelem.
-Nieee.....Jednak tego nie zrobię.
-Nie?
-Nie.-odpowiedziałam, a on znów się na mnie rzucił i zaczął
łaskotać
-Proszę! Będę dla Ciebie miła i grzeczna ale
przestań!-powiedziałam i znów zaczęłam się śmiać jak dzika.
-Dobra zmęczyłem się.
-Ty? Taki wielki
wspaniały najlepszy na świecie przyjmujący? To nie do pomyślenia.-powiedziałam.
-Jeszcze słowo, a zdobędę
jeszcze siły na dodatkową rundkę gilgotania.
-Ok! Nie było tematu.
-Właśnie...Ania....Zależy Ci na mnie?
-Pod jakim względem?-zapytałam się.
-Pod jakimkolwiek.
-Tak zależy mi nawet pod paroma względami.
-No widzisz... To jak Ci na mnie zależy to nie idź na tą
kolację z Raphaelem.
-Czemu??-zapytałam patrząc mu w oczy.
-Bo on..... No ja chcę po prostu dla Ciebie jak najlepiej i
boję się, że zrobisz coś czego potem będziesz żałować.
-Osmany....Przesadzasz. Nic takiego się nie stanie.
-Stanie.-odpowiedział.
-Nie....-odpowiedziałam.
-Ja po prostu wiem jak on bajeruje laski.
-Tu Cię boli......-westchnęłam.
-Co mnie boli?
-Boli Cię, że wychodzę z twoim kumplem z zespołu na randkę?
-Tak boli mnie, bo Cię kocham. Czy to takie trudne?-zapytał
się patrząc mi w oczy...
-Ehh.......To nie jest wcale takie proste. Już raz dałam się
omamić twoim słodkim słówkom i teraz chcę mieć 100% pewność, że to nie są tylko
słowa, że to coś poważniejszego.
-Możemy się wstrzymać z seksem do kiedy będziesz chciała.
Nawet do ślubu.
-Seks to nie jest raczej dowód miłości.-powiedziałam.
-Ale jakie poświęcenie z mojej strony.-powiedział patrząc na
mnie swoimi smutnymi oczami.
-O nie! Ja już Juantorena nie chcę przeżywać tego co kiedyś.
To był najgorszy okres w moim życiu gdy przyjechałam po sylwestrze, a tu ni
stąd i zowąd mój ojciec wyskakuje z tekstem "A wiesz, że Juantorena będzie
ojcem?"
-To było dla Ciebie przykre doświadczenie ale dla mnie też
nie było kolorowo.
-Proszę Cię....To nie ty byłeś tym ze złamanym sercem i tym
upokorzonym w tej sytuacji.
-Czułaś się upokorzona?
-Nie ważne -odpowiedziałam.
-Dla mnie ważne.
-A ja nie chcę do tego wracać.-westchnęłam.-Wiesz, że jak
dowiedziałam się o tym, że masz dziecko to przeżywałam najgorszą i najdłuższą
noc w moim życiu.
-Czemu?
-Rzygałam dalej niż widziałam i do tego każdy mięsień i
każda część ciała mnie bolała, a potem jak po 3 godzinach snu wyszłam na spacer
to napatoczyłam się na twoją ex narzeczoną.
-Tego to ja nie planowałem.
-Ta kobieta jest chora. Pyta się czy pójdę z nią na kawę ja
mówię, że nie pijam kawy, a ta ciągnie mnie do kawiarni. Chcę się wymigać, że
tata do mnie napisał żebym przyszła na hale to tamta "To poczekaj idę z
tobą, bo chcę zobaczyć Osmanego....". Jak szłam z nią przez te miasto rozważałam
opcję czy lepiej nie ulżyć sobie w cierpieniach i nie rzucić się pod pierwszy
lepszy samochód ale.. Powstrzymałam się, bo jechała jakaś stara babcia w
Tico.....
Osmany zaczął się tylko śmiać.
-To nie było śmieszne. Wiesz co ja przeżywałam?
-Ale Andzia....
-Nie Andziuj mi.
-To nie była moja wina.
Dobra była ale nie chciałem tego. Wybacz.
-Wybaczone.
-To za to miałem Cię przeprosić?
-Nie.-wytchnęłam język.
Osmany wstał tylko z mojego łóżka i podszedł do mojej
szkatułki z biżuterią.
-Co robisz?-zapytałam się, a Kubańczyk nic nie odpowiedział
tylko dalej szukał czegoś w mojej szkatułce.
Nagle wyjął z niej dwie bransoletki, które kiedyś od niego
dostałam.
-Nie nosisz już ich?
-Nie jesteśmy już razem...-powiedziałam patrząc na niego.-To
by było niestosowne jeżeli bym je nosiła. -A może założysz tą z napisem Osmany
chociaż? W dowód naszej przyjaźni.
-I to spotkanie z Raphaelem nie ma z tym nic wspólnego?
-Dobra ma ale pamiętaj jeden telefon, a zabiorę Cię od niego
w środku nocy.
-W środku nocy to ja będę grzecznie spać w swoim
łóżku.-powiedziałam.
-Dobrze...Zrobisz jak chcesz. Ja idę na trening, a potem
zrobię listę za co mam Cię przeprosić. Sporo pracy przede mną.
-To do zobaczenia.-powiedziałam i cmoknęłam go w policzek,a
potem odprowadziłam do drzwi.
Wzięłam długą kąpiel, ubrałam się i z braku jakiegokolwiek
sensownego zajęcia zadzwoniłam do Raphaela.
-No cześć.
-Witaj.-odpowiedziałam.
-Co tam chcesz?-zapytał.
-No nic. Tak dzwonie co robisz.
-Idę na trening, a ty?
-Siedzę w pokoju i się nudzę.
-A to nie jesteś w Polsce?-zapytał się
-No nie....Zerwałam z chłopakiem i ten.... Wiesz jak to
jest.... Wcześniej wróciłam.
-Rozumiem ja właśnie stoję przed halą.
-Na trening idziesz?
-Tak.
-Dobra to ja nie przeszkadzam.-powiedziałam.
-Nie przeszkadzasz wcale.... Znaczy teraz może trochę tak
ale może wpadnę do Ciebie po treningu to pójdziemy na spacer?
-Okey. To ja czekam.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Włączyłam mój komputer i przeglądałam jakieś głupie stronki
internetowe.
Dwie i pół godziny po tym dostałam smsa "Czekam w moim
samochodzie."
Wyszłam i minęłam się z tatą na klatce. Powiedziałam mu, że
idę do Mileny.
Doszłam do samochodu Raphaela, a on wysiadł.
-Wolałem poczekać tu na widok gdyby twój tata........
-Spoko..-odpowiedziałam i ruszyliśmy razem w stronę parku.
Gadaliśmy tak o niczym i wszystkim. Z Raphaelem się fajnie
rozumiałam, bo chyba mieliśmy podobne charaktery.
-A jakie plany masz na nowy sezon?-zapytałam zaciekawiona.
-Wiesz w Trydencie jest mi dobrze ale...Potrzebuje
zmiany...Więc.. Myślę albo nad Rosją albo ewentualnie Turcją.
-To ciekawie.-odpowiedziałam
-A co dalej z tobą?-zapytał rozgrywający.
-Wiesz...Idę na studia do Polski na AWF. Na fizjoterapie. Do
Gdańska.
-To fajnie.-odpowiedział.
-Czy ja wiem?-zapytałam-Nudno mi będzie. Sama ja. W mieście
gdzie prawie nikogo nie znam. Znaczy znam tam parę osób bo już tam mieszkałam
ale wiesz...Prawie każdy kogo tam znałam porozjeżdżał się gdzieś. Prawie nikt
tam nie został.-powiedziałam.
-A co z siatkówką?
-Sama nie wiem... To chyba nie dla mnie.
*
Hej! Mam do was ogromną prośbę proszę was, żeby każdy z was pozostawił po sobie jakiś ślad, bo chcę się dowiedzieć ile osób na chwilę obecną mnie czyta. Dziękuje, ZooZoolka.
P.S Zdaję sobie sprawę, że rozdział poniżej przeciętnej.
jest świetny=]
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny!:)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńTrololo jaki fajny rozdział! :3 czekam na kolejny :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńKiedy następne
OdpowiedzUsuńSuper rozdział jak wszystkie :) czekam na następny :) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział jak wszystkie :) czekam na następny :) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D
OdpowiedzUsuńHej, hej, fajny rozdział. Może w końcu się zejdą Osmany z Anią. Oczywiście zapraszam do mnie na kolejne posty do czytania i komentowania :) http://niebieskie-morze-siatkowki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJaki przeciętny, jaki przeciętny on nawet przeciętny nie jest to jest... to jest...
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE !!!! XD już się nie mogę doczekać tej listy oj krótka to ona na pewno nie będzie i ta Ania oj Ania chyba się bidulka pogubiła w swych uczuciach :/
Czekam na kolejny i oznajmiam że pojawił się już rozdział 11 i 12 i 13 u mnie
I spokojnie nie zamierzam w najbliższym czasie zawieszać bloga
Pozdrawia Mania :***
ja ;)
OdpowiedzUsuńgidzi...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na kolejny ;D ~ K.
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńSuper !! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 13 na londons-pride.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuń