Nagle znów zadzwonił mój telefon. Kto ma takie zajebiste
wyczucie czasu:
-Słucham?
-Ania. Gdzie jesteś. Myślałem, że wróciłaś późno do domu i
jeszcze odsypiasz wchodzę do twojego pokoju, a ciebie nie ma.-powiedział
rozkojarzony ojciec.
-Przepraszam. Wczoraj
zasiedziałam się u Mileny gadałam z nią do rana, a potem zasnęłyśmy i
dopiero co wstałyśmy.-okłamałam ojca.
-Dobra ja za godzinę mam trening. Masz klucz?- zapytał się
mnie
-Nie ale przyjdę na hale po klucz. Nara-rozłączyłam się
Osmany nadal mnie przytulał, a ja się w niego wtuliłam.
Minęło trochę czasu. Wypiłam herbatę . Juantorena pakował się na trening, a ja
wzięłam prysznic i się przebrałam. Potem rozmawiając o tym jak mamy się
zachowywać na treningu ruszyliśmy w stronę hali. Ustaliliśmy, że będziemy
zachowywać się jak zawsze. Na początku
postanowiliśmy nie mówić nawet Matejowi. Zachowywać będziemy się naturalnie
czyli jak zawszę będziemy się kłócić. My się z Osmanym bardzo lubimy nawet
kochamy ale ze względu na to, że mamy podobny temperament i charakter dlatego
mamy trudności z dogadywaniem się mniej więcej wygląda to tak, że Osmany zwróci
mi na coś uwagę, a ja mu odpowiem dojść ciętą ripostą na co on mi i zaczynamy
się przekomarzać. Śmialiśmy się idąc na halę. Cały czas zastanawia mnie czy Juantorena się zmienił. Myślę, że tak. Może oboje wydorośleliśmy? Może to moje żmudne marzenia, że dorośliśmy
żeby być razem. Ale czy to się uda? Jak by nie patrzeć to różnica paru lat. On
ma 25, a ja 18. Zastanawia mnie tylko co będzie gdy wrócę do Gdańska? Doszliśmy
do hali,a Juantorena znów szepnął mi na ucho:
-Jakaś ty ostatnio zamyślona.
-Bo ja myślę w przeciwieństwie do innych- zgromiłam go
wzrokiem.
On tylko się uśmiechnął i powiedział :
-Do zobaczenia na sali kochanie-dał mi całusa i poszedł do
szatni.
Nie żeby coś ale u
nas to jest na porządku dziennym nawet jak byliśmy kumplami, a potem
kochankami ciągle mieliśmy jakieś
spięcia.
-Co jesteś taka zamyślona?-zapytał Kazyiski podchodząc do
mnie.
-Nie no! Jeszcze ten mi gada, że jestem zamyślona. Tak
jestem istotą myślącą. Zaskoczony?-zapytałam go zła.
-Chyba masz okres.-zaśmiał się Matej.
-Nie. Miałam 3 dni temu- pokazałam mu język i skierowałam
się z nim na halę.
Tam był oczywiście mój ojciec. Trochę się poszwendałam po
sali, pokręciłam pod nogami chłopaków, dostałam piłką od Juantoreny. Jakiś
taki agresywny się zrobił! No niby moja wina, bo go wyzwałam od skośnookich, zarośniętych mutantów ale
żeby tak od razu rzucać we mnie piłką? Potem już wróciłam z ojcem do domu.
Ogarnęłam się napisałam do Juantoreny i Kazyiskiego "Bądźcie o 16 na stoku.
Poszalejemy na snowboardach " Ubrałam się, wzięłam snowboard i ruszyłam na
stok. Wyglądałam trochę jak debilka idąc przez ulice Trydentu z moją śnieżną
deską ale cóż. Potem zobaczyłam czekającego na ławce Juantorene z Kazyiskim i
jakąś dziewczyną. Serio? Miałam ochotę rozpierdolić Juantorene, bo myślałam,
że to jego dziewczyna. Na szczęście była to dziewczyna Kazyiskiego, a nazywała
się Elena. Szybko przypięłam swój snoawboard. Matej ze swoją dziewczyną zjechał
już z górki nie czekając na nas, a ja stałam na szczycie stoku z Juantoreną
który szepnął mi nagle:
-Lubię jak jesteś taka zazdrosna. O mnie.
-Ja? Nie jestem o Ciebie zazdrosna chyba Cię sutki
szczypią-powiedziałam.
Osmany popchnął mnie z górki mówiąc tylko:
Osmany popchnął mnie z górki mówiąc tylko:
-Zjeżdżaj już!
-Jak już zjadę z tej górki to nie żyjesz Osmany !
-krzyknęłam w stronę siatkarza jadącego parę metrów za mną.
Po chwili byliśmy już na dole. Udawałam, że już się nie
gniewam za to że prawie siłą zepchnął mnie z tej górki gdy nie byłam gotowa.
Pozna prawdziwy gniew Anki, wjechałam
wyciągiem na górę i upewniłam się, że Kazyiski i jego dziewczyna są już dawno w
trakcie ponownego zjazdu z góry na swoich snowboardach. Ulepiłam kilka
śnieżnych kuleczek i schowałam je za ławką potem na nią usiadłam nagle
podjechał do mnie Juantorena pytając się:
-Co się stało, mała?
-Nic. Trochę mnie noga boli i muszę odpocząć przed kolejnym
zjazdem.
-Rozumiem.-powiedział odpinając snowboard i przysiadając się do mnie na ławce.
Zrozumiałam wtedy, że lepszej okazji mieć nie będę i muszę
to zrobić teraz. Wyciągnęłam jedną z wielu śnieżek i wtarłam w twarz
zdezorientowanemu Juantorenie. Potem zaczęłam uciekać, a on mnie gonił. Jakie
mam szanse uciekając przed 2-metrowcem, którego wujek był zawodowym sprinterem?
Właściwie zerowe. Nagle chwycił mnie za ramie i przewrócił na śnieg. Zaczęliśmy
się turlać i sypać na siebie śniegiem. Miałam go wszędzie (dosłownie). Potem
Juantorena przestał i powiedział :
-Dobra. Dość. Mała. - po czym nasze usta zostały złączone
pocałunkiem.
Na nasze nieszczęście (chyba po prostu nie umiemy się z
Osmanym dobrze ukrywać co było dziwne bo mieliśmy romans przez 6 miesięcy.
Ogólnie jego narzeczona nie była zbyt ogarnięta w akcji ale co tam) stał
Kazyiski z dziewczyną. Gdy zobaczył całujących się nas krzyknął prawie:
-No nie! To wy znowu!? Od kiedy? - zaczął się jąkać i pytać.
-Od wczoraj-odpowiedziałam Kazyiskiemu otrzepując się ze śniegu
i wstając z zaśnieżonej ziemi.
-Ale ty dopiero wczoraj przyjechałaś!- krzyknął prawie na
cały głos Matej.
-Jest tempo. No nie?-powiedział z tym cwanym uśmiechem
przyjmując, a dziewczyna Mata popukała go tylko w czoło mówiąc:
-Głupku. Przecież to widać od razu, że oni
są zakochani w sobie i są razem.
-Ej dobra na którą mamy do tego kina?- zapytałam dziewczynę
Kazyiskiego i Mata.
- Na osiemnastą, a co się stało?-zapytała dziewczyna.
-Muszę się przebrać, bo przez tego debila mam wszędzie śnieg
powiedziałam patrząc na Juantorene i sprzedając mu tz."kuksańca" w
bok.
-Trzeba było nie zaczynać.-powiedział Kubańczyk,
-Ja niby zaczęłam ?!
-Tak ty zaczęłaś-opowiedział przyjmujący.
-To powiedz mi do cholery kto mnie popchnął z tej góry?-
zapytałam się go.
-Sama zjechałaś. Nikt Cię nie popychał.
-Kłamca-powiedziałam wystawiając mu język.-Dobra chodźcie do
mnie. Przebiorę się, a potem pójdziemy prosto do tego kina. Dobra?-zapytałam
wszystkich.
-Jasne.-odpowiedzieli prawie na raz.
Poszliśmy do mnie. Chłopacy i Elena usiedli w salonie i
śmiali się w niebo głosy, bo Kazyiski opowiadał im jakąś historię. Ja tylko
przebrałam się w łazience i poszliśmy do kina. Kupiliśmy sobie jedzenie w kinowym barze i
obładowani jak cygani wpełzliśmy na salę kinową zajmując miejsca w ostatnim
rzędzie. Zamówiliśmy sobie dwie dwu-osobowe kanapy . Na jednej usiadł Kazyiski
z Eleną, a na drugiej ja z Osmanym, który objął mnie ramieniem , a ja położyłam
na nie swoją głowę. Cały film minął w spokoju, bo był to kryminał. Był tylko
jeden śmieszny moment gdy policjant przesłuchiwał żonę denata, a ona
powiedziała:
-No wie pan...My z mężem uprawialiśmy seks regularnie w
niedzielę między wiadomościami, a filmem wieczornym.... No i wracam wcześniej do
domu z pracy....No to środa była…. Ubrałam
się w spódniczkę, a pod tym wiadomo takie białe rajstopy no.....no i wie pan ja
się tak podnieciłam przez te rajstopy, że chciałam to zrobić.. No to wchodzę do
domu, a mąż leżał na kanapie no to ja się na niego kładę i szepcze mu do ucha
"Kochanie może masz ochotę na trochę zabawy?". No a on do mnie z
pyskiem, że dziś nie niedziela i żebym się od
odpierdoliła....No i potem no to ja już się do niego nie odzywałam -po
czym dalej kontynuowała swój wywód na temat czemu tak działają na nią białe rajstopy.
Zostałam odwieziona przez Osmanego pod blok mojego ojca
dlatego, że raczej raz na dwa dni wypadało by w nim zanocować . Pocałowaliśmy
się na dobranoc i poszłam w stronę mieszkania ojca. Chwilę z nim pogadałam jakiś film po czym poszłam pod prysznic, a
potem wykończona rzuciłam się na łóżko w, którym od razu usnęłam.
Wstałam rano. Taty nie było. Pewnie był na treningu. Nagle
ktoś przekręca klucz do mieszkania ja cała przestraszona stoję na przeciwko
drzwi z patelnią w ręku, a tam kto?! No zgadnijcie! Moja matka! Ja od razu na
nią z japą :
-Co ty tu robisz? Czemu nic nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz?
Chcesz żebym na zawał padła?-zapytałam.
-Muszę oznajmić Ci coś z tatą. Poczekamy aż wróci z
treningu. Ok?-zapytała mnie matka.
-Jasne.-odpowiedziałam zdezorientowana i wróciłam do swojego
pokoju się ubrać.
Ok. 1,5 h później ojciec wrócił, a my w 3 usiedliśmy w
salonie. Ostatni raz tak siedzieliśmy jak dowiedziałam się, że rodzice się
rozwodzą. Czyli to musi być coś poważnego. Nagle tata zaczął :
*
Przepraszam za błędy i tą interpunkcję. Co do bloga jeżeli wam się coś nie podoba to na serio nie czytajcie go i nie komentujcie. Mi będzie milej, a was palce od stukania w klawiaturę nie będą boleć. Co do rozdziału sorry, że taki krótki i nijaki. Nie udał mi się. No to co? Następny rozdział (tym razem dłuższy) w następny weekend. Na pewno nie pojawi się on w piątek z racji tego, że zostałam zaproszona na urodziny. Trzymajcie się.
Jak można kończyć w takim momencie?! ;D Już się nie mogę doczekać następnego ;>
OdpowiedzUsuńKurcze.. Mam dziwne przeczucie, że jej rodzice będą chcieli jeszcze raz spróbować.. No cóż. Muszę czekać na następny rozdział, więc szybciutko dodawaj :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :* :D
Witaj :)
OdpowiedzUsuńojj zaniedbałam troszkę Twojego bloga ;/ Dobrze, że nie kończysz! :)
Ale już nadrobiłam:)
Bartek no okazałeś się męską świnia ;c
Ale nasza bohaterka ma Włocha! :) Oby on jej nie zawiódł. Dlaczego 3/4 przypadków kończą rozdział w takim momencie?:D I tyle czekania do soboty co najmniej:P
Pozdrawiam:)
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ dodałam 14-stkę :) Mam nadzieję, że się nie wkurzysz za linka :P
Dlaczego kończysz w takim momencie? ;))
OdpowiedzUsuńMiłość kwitnie, zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie ;D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem strasznie, co rodzice chcą jej powiedzieć, w końcu mama nie przyjeżdżałaby z błahych powodów ;>
Dopiero teraz przeczytałam Twoje oświadczenie oraz powrót i powiem (napiszę?) tylko tyle, żebyś się hejterami nie przejmowała, bo najzwyczajniej w świecie nie są tego warci ;)
Pozdrawiam c:
volleyball-journalist.blogspot.com/
To teraz komentarz napiszę ja ,Twoja kochana Annie :)
OdpowiedzUsuńA więc rozdział bardzo dobry ,mi też śmiać się chciało z tych białych rajstop ,czemu mi wczoraj o nich nie powiedziałaś ? Ciekawa również jestem jak potoczą się ich losy kieedy ta młoda niewiasta wróci do swego matczynego kraju. Nie będę cię pozdrawiać ,bo będziemy dziś gadać :)
fajny :)
OdpowiedzUsuńNie no... Czemu kończysz w takiej chwili co? Czekam niecierpliwie na następny. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńświetny! świetny! świetny! i co by tu o nim jeszcze a! wiem! ŚWIETNY!! A co do poprzednich wpisów to nie wyraziłam tam swojej opinii bo byłam zbyt wkurzona na tych całych HEJTERÓW uważam że powinnaś usuwać takie komentarze i się nimi nie przejmować zawsze znajdzie się ktoś komu nie będzie się podobało to co robisz ale nie możesz się tym przejmować. Mam nadzieję że niczego nie pokręciłam :P
OdpowiedzUsuńhttp://my-drames.blogspot.com/
Super rozdział .. : pp Fajnie , że Anka jest szczęśliwa .. :**
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału i bardzo fajnie , że nie kończysz :) Pozdrawiam Lena ;;pp
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/czternascie.html nowy epizod sie pojawił, więc zapraszam i czekam na opinie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, poziomkowa :)
widać, że tutaj Ania jest na prawdę szczęśliwa a nie tak jak w Polsce...widać ogromną różnicę w tym związku a w związku w jakim była z Kurkiem. Rodzice chyba na prawdę mają ważną wiadomość do przekazania skoro mama pofatygowała się aż z Polski...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Super rozdział, ale kończysz w takich momentach... ;D Czekam na kolejny;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, cieszę się, że wróciłaś i już nie przejmujesz się opinią nieznanych ludzi :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńnowa-liga-swiatowa.blogspot.com
siatkowkowa-milosc1.blogspot.com wpadniesz? :D
Nowy rozdział na http://zagubiona-zatracona.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń