piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 22



-Bo to jest tak Aniu, że my z mamą nadal się kochamy i że wtedy rozstaliśmy się ze względu na brak czasu dla siebie. Teraz po pewnym czasie (dokładniej po 3 latach) chcemy spróbować jeszcze raz.
-Ale jak? Co ? Kiedy ? Gdzie? -zapytałam rozkojarzona.
-Normalnie Aniu. Znaczy to będzie tak,że ja zostaję w Trydencie ,a mama w Bełchatowie i będziemy się widywać raz na dwa tygodnie. Będę przyjeżdżać do Polski albo mama do mnie.
-A ja ? -zapytałam rozkojarzona.
-Ty już jesteś duża. Przecież wiesz, że zawsze na mnie i mamę możesz odwiedzać kiedy tylko zapragniesz.
 -Raczej to wiem. Nie no gratuluję wam mam nadzieję, że tym razem się wam uda.-uśmiechnęłam się chociaż tak na prawdę nie było mi to na rękę  -To wy sobie posiedźcie i poróbcie co tam chcecie, a ja wychodzę do Mileny. Wrócę późno.
Tak jak mówiłam. Tak zrobiłam. Poszłam do mojej koleżanki i od razu zaczęłam się jej wyżalać i płakać, że moje życie zostało doszczętnie zrujnowane mi tak szczerze było lepiej jak oni nie byli razem. Wiecie mama pozwalała mi na wszytko o tata też spoko ziomuś ale no u niego na pierwszym miejscu musi być nauka. Masakra. Źle się z tym wszystkim czułam. Potem w miarę się uspokoiłam, ogarnęłam i zaczęłyśmy normalnie rozmawiać. Gadałyśmy o wszystkim począwszy od tego co u nas do ulubionego smaku Tymbarku. xd W trakcie rozmowy z Mileną zadzwonił do mnie mój telefon. Odebrałam nie patrząc kto to:
-Halo.
-Własnego brata olewasz zapamiętam to sobie. Przez 2 dni do mnie nie zadzwoniłaś.Zapamiętam to.-powiedział Gregor.
-To nie taaak! Byłam zajęta! Bo to tak, że ja z Bartkiem zerwałam, bo mnie pizda zdradziła, a potem ja poszłam zdesperowana do Osmanego i no to dłuższa rozmowa. Teraz siedzę z moją koleżanką z Włoch i gadamy. To ja teges. Wieczorem do Ciebie zadzwonię jak będę w domu. Ok? - zapytałam.
-Jasne.Jak zwykle musisz się w coś wpakować. Czekam na telefon-powiedział rozłączając się.
-Kto dzwonił?-zapytała Milena.
-Nikt. Znaczy kolega z Polski. Dobra ja się zbieram, bo cały dzień u Ciebie przesiedziałam jak by nie patrzeć. Jeszcze się do Ciebie odezwę przed moim wyjazdem.Pa- pocałowałam brunetkę w policzek i ruszyłam w kierunku mieszkania ojca.
Wpadłam cała zmarznięta do domu mówiąc;
-Aleeee Piździ! Chcę coś ciepłego do picia.-powiedziałam zdejmując kurtkę.
-To sobie zrób. Robię masaż, a matka jest na zakupach.
-A kogo tu masujesz?-powiedziałam wchodząc do gabinetu i opierając się o futrynę od drzwi. - O Osmany! Jaka niespodzianka!-powiedziałam.
-Czeeeść.-przeciągnął, a potem syknął z bólu.
-Dobra idę się napić, bo mnie suszy. -powiedziałam odwracając się w kierunku kuchni.
-Ej! Poczekaj! Idziesz ze mną, Kazyiskim i Eleną do klubu?-zapytał się mnie przyjmujący.
-Nooo....Nie wiem. W sumie jak będzie Elena to mogę iść.
-To się szykuj czekać na Ciebie nie będę.-przyjmujący, którego aktualnie masował mój ojciec.
-Oczywiście jak każesz, panie.-powiedziałam śmiejąc się z niego.
Potem wpadłam do pokoju wyrzuciłam wszystkie rzeczy jakie miałam na podłogę i szukałam czegoś odpowiedniego do klubu. Stanęło na ślicznej miętowej sukieneczce potem poszłam do łazienki i ogarnęłam mordę po czym byłam gotowa do wyjścia ale Osmany oczywiście mnie pośpieszał, a mój ojciec nie skończył go jeszcze masować. Eeee....Tam. Usiadłam w kuchni i pijąc wodę czekałam na Osmanego. Po dłuższej chwili siatkarz wparował do kuchni mówiąc :
-Chodź już. Jeszcze pojedziemy do mnie, bo muszę się ubrać, a potem dołączymy do Kazyiskiego.
-Luz.-odpowiedziałam wychodząc z mieszkania za Osmanym.
Z chodziłam po schodach gdy nagle Juantorena powiedział:
-Poczekaj chwileczkę  Nawet się z tobą nie przywitałem. Jak na chłopaka przystało.- złapał mnie za nadgarstek przeciągnął w swoją stronę i szepnął do ucha:-Tęskniłem i troszeczkę Cię okłamałem.
-Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć Osmany Portuando Juantorena?-zapytałam z udawaną złością.
-Przepraszam ale twój ojciec nie puścił by Cie samą ze mną.-powiedział błagalnym wzrokiem.
-I miał by rację-odpowiedziałam, a potem wpięłam się w jego usta.
-Jak miło.-powiedział.
-To gdzie jedziemy?-zapytałam.
-Do mnie. Zrobiłem dla nas kolację.-uśmiechnął się pewnie.
-Nie uśmiechaj  się tak jak szczerbaty do sucharów.-powiedziałam schodząc po schodach.
Potem wsiedliśmy do samochodu Kubańczyka i po paru minutach byliśmy na jego osiedlu. Wpadliśmy zmarznięci do jego mieszkania. Osmany kazał mi wejść do salonu. Gdzie był nakryty stół dla 2 osób.
-Wszystko sobie wcześniej uknułeś?-zapytałam.
-Owszem ale w pewnym momencie myślałem, że mój plan nie wypali, bo nie było Cię w domu.- uśmiechnął się.
-Cieeekawe.
-Dobra siadaj ja idę odgrzać jedzenie. Jakie wino wolisz czerwone czy białe? -zapytał mnie Kubańczyk.
-Żadne. Nie piję od pewnego czasu i nawet muszę Ci powiedzieć, że rzuciłam swój nałóg jakim jest palenie.- powiedziałam dumnie i usiadłam przy stole.
-Jestem z ciebie cholernie dumny.-krzyknął przyjmujący z kuchni.
Po paru chwilach przyjmujący wszedł do salonu z lasagne  On mnie chyba za bardzo zna. Mnie i moje słabości. Co ma swoje plusy i minusy.
-Och....-westchnęłam.
-Co przestałaś lubić lasagne?-zapytał Osmany.
-No właśnie nie. Nadal ją uwielbiam ale miałam się zacząć odchudzać.
-Jak to? Ty! Nie masz z czego! Daj mi ten talerz i nie marudź-powiedział, a ja oddałam mu talerz.
Po chwili jedliśmy już wspólnie lasagne i dużo rozmawialiśmy. Co było przy nas trochę dziwne. Może nie dziwne ale inne. Nasz wcześniejszy związek (o ile można go tak nazwać, bo to w sumie był romans ale romans to chyba też jakiś związek ) opierał się głównie na seksie. Tym razem było inaczej. Co mnie w sumie cieszyło. Po kolacji położyliśmy się na kanapie i oglądaliśmy jakieś horrory. Wtuleni w siebie.
-Kocham Cię, wiesz?-wyszeptałam mu do ucha.
-Wiem ja Ciebie też- cmoknął mnie w usta.
Po zakończonym seansie zapytałam Osmanego:
-Odwieziesz mnie do domu?-zapytałam.
-Nie zostaniesz na noc?-zapytał zdziwiony.
-No raczej nie. Wiesz moi rodzice są dojść kumaci i by coś podejrzewali.
-To wyślij im esa, że zostajesz u Kazyiskiego i Eleny na noc, bo Ci się nie chcę wracać i po problemie.-powiedział  patrząc na mnie.
-No nie wiem.-powiedziałam.
-Proszę. Nie zrobisz tego dla mnie?-zapytał się znowu tymi pięknymi oczami.
-Zrobię.-odpowiedziałam wyciągając komórkę z torby i pisząc sms'a.
Chyba za łatwo ulegam wpływom innych ale nad tym się zastanowię jutro, bo teraz mi się nie chcę.Ta muszę coś zrobić z moim leniwym usposobieniem do życia.
-Jutro gramy mecz. Przyjdziesz?-zapytał Osmany podając mi bilet w dłoń.
Ja tylko skinęłam głową na tak i ponownie tego wieczoru wpięłam się w jego usta. Jeszcze tak trochę posiedzieliśmy po czym najpierw ja, a potem Osmany wzięliśmy prysznic i położyliśmy się padnięci spać. Rano obudziły mnie promienie słońca? Taaaa... W Trydencie wszystko jest możliwe. To miasto agentów, Hardcore'ów i niezrównoważonych psychicznie czyli może dlatego ja tak bardzo tu pasuję? Nie wiem później się pomyśli. Juantorena jeszcze spał przytulając mnie do swojego umięśnionego torsu.
Chwilę to trwało zanim wydostałam się z jego uścisku, ogarnęłam się po czym zrobiłam nam śniadanie. Pyszną jajecznice oraz herbatę ale jak na moje kulinarne możliwości to i tak dużo.
Jak miałam osiem lat mało co nie puściłam domu z dymem. Nie pytajcie jak .xd Ogólnie raz spaliłam popcorn z mikrofalówki na popiół albo zupkę chińską rozwodniłam, bo najpierw wlałam tak mało wody (z racji tego, że lubię gęstą)a, potem okazała się ona za gęstą i dolałam tyle wody, że z miski się wylewało. Tak potrafię jeszcze zrobić wiele dziwnych rzeczy w kuchni których nikt normalny zrobić by nie potrafił. Potem przeniosłam przygotowany posiłek na tackę i zaniosłam do sypialni Juantoreny. Po czym obudziłam go całusem w usta i postawiłam posiłek na łóżku.
-Powiedzmy, że to rekompensata za wczorajszą kolacje.-powiedziałam.-O cholera!-wrzasnęłam nagle.
-Co się stało?-zapytał Juantorena.
-Całkiem wyleciało mi z głowy, że wczoraj wieczorem miałam zadzwonić do mojego przyjaciela, a zapomniałam. Będzie wściekły, bo czekał całą noc.
-No to bujaj dupę i dzwoń.-rzucił we mnie telefonem Osmany, a potem zajął się jedzeniem jajecznicy.
Wybrałam nie pewnie numer Grześka i czekałam na to aż odbierze.
-Patrzcie kto się raczył odezwał. Pamiętasz jeszcze gdzie mieszkasz i jak nazywa się twój przyjaciel?-powiedział niezadowolony, a wręcz wściekły Gregor.
-Przepraszaaam! Wczoraj kompletnie zapomniałam, żeby do Ciebie zadzwonić ale przecież wiesz, że to do mnie podobne. Proszę nie gniewaj się na mnie.
-Na Ciebie. Nie mogę. -powiedział uśmiechając się przez telefon.
-Tęsknie za tobą Grzesiu ale w sumie tu mi też dobrze.-powiedziałam patrząc na jedzącego jajecznicę Osmanego.
-Ej! No nie mów, że wolisz jakiś makaroniarzy ode mnie! Grzegorza Łomacza.!-powiedział rozgrywający z udawaną powagą.
-No jasne, że nie-okłamałam go, bo wiedziałam, że jak bym miała okazję tu wrócić to już bym to dawno zrobiła.
No ale właśnie nie mogę przez ten durny SMS i mojego kochanego Grzesia.
-Za ile wracasz?-zapytał mnie Łomacz
- 6 dni.
-To świetnie! Stęskniłem się za tobą i wgl w piątek gramy ze Skrą czyli przyjdziesz na ten mecz i będziesz patrzyła jak robię Kurkowi krzywdę-znów było można wyczuć w jego głosie, że się uśmiecha.
-Hahahahaa! Takiego widowiska nie mogłabym przepuścić. Dobra Grzesiu ja kończę  bo muszę zjeść śniadanko.Na razie.-powiedziałam
-Paaaa-odpowiedział, a ja się rozłączyłam.
Zjadłam jajecznice z Juantoreną po czym poszłam do mieszkania ojca. Zgaduję, że tata właśnie pojechał na trening, a mama po jakieś rzeczy na obiad czy coś, bo nikogo nie było w domu.
Szybko zdjęłam z siebie miętową sukienkę.Wzięłam prysznic i ubrałam się w jeansowe rurki i do tego dłuższy  t-shirt z Nike. Chwilę poszukałam w torbie biletu  żeby zobaczyć o, której rozpoczyna się mecz. 20. Mam więc trochę czasu dla siebie. Szybko zrobiłam sobie kubek gorącej czekolady i położyłam się jak długa oglądając przed telewizorem jakieś badziewne włoskie teleturnieje. O 18 wstałam z przed telewizora zrobiłam sobie posiłek i poszłam się przebrać w jakieś ciuchy na mecz. Nagle przypomniało mi się, że niedawno (jeszcze w Polsce.)Kupiłam sobie nowe kolczyki i chciałam je wyjąć gdy zobaczyłam  mojej torbie oryginalną koszulkę Itas Diatec Trentiono z nr.5 i nazwiskiem "Juantorena". W środku była karteczka "Mam nadzieję, że założysz ją na dzisiejszy mecz." Owszem założę  Pomyślałam sobie. Poszłam do łazienki założyć koszulkę i ruszyłam w kierunku hali. Widziałam jeszcze jak chłopacy się rozgrzewają. Co dziwne? Nie patrzyłam na innych chłopaków. Tylko na mojego, Osmanego. Jezu! Co się ze mną dzieję? Jak zwykle był zacięty 5 setowy bój. Takie włoskie siatkarskie El Classico. Tym razem lepsze było Trentino ;3 Z czego niezmiernie się ucieszyłam.Kibice już wychodzili z sali,a Osmany ręką pokazał żebym poszła z nim w kierunku szatni. Wzięłam swoją torbę i ruszyłam w kierunku szatni.Staliśmy w korytarzu gdy nagle Osmany wyszeptał mi do ucha

-Jesteś ze mnie dumna?-zapytał muskając moje usta i trzymając w dłoni statuetkę MVP.
-Bardzo.-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Proszę.-powiedział dając mi statuetkę.-To dla Ciebie-powiedział.
-Dziękuje-powiedziałam.
-Awwww....How sweet. Nasz Osmany znów zakochany.- powiedział jeden z przechodzących zawodników Maceraty.- Nie zauważyliście może, że to tak fajnie się rymuje?-zapytał patrząc znów na nas.
-Odczep się Zajtsev.-powiedział śmiejąc się i przybijając z nim piąteczkę.
-Wiesz gdybym chciał to bym Ci ją odbił tylko,że jestem zbyt leniwy.-powiedział.
Zmierzyłam Rosyjskiego Włocha od góry do dołu potem popatrzyłam na Juantorene i powiedziałam;
-Wątpię.-po czym przybiłam piątkę z Osmanym, a Zajtsev powiedział tylko :
-Nikt nie docenia tu prawdziwego i naturalnego rosyjskiego piękna.
-Nawet nie wiesz jak mi przykro. Chociaż z tym pięknem to się zgodzę z racji tego, że jestem Polką i wiem, że prawdziwe piękno trudno docenić-powiedziałam uśmiechając się.
-Mądrze gadasz niewiasto. My Słowianie jesteśmy dużo ładniejsi od jakiś Kubańczyków -powiedział krzyżując swoje ręce na piersi Zaytsev.
-Tak z tym się z tobą zgodzę - uśmiechnęłam się.
-Eeej.! Ranicie mnie! Czemu?- zapytał Osmany.
-Takie życie-odpowiedzieliśmy prawie na raz i przybiliśmy piątki.
-Sorry Osmany. - powiedziałam dając mu całusa.-Ja się zbieram, bo podwózka mi ucieknie.
-Poczekaj przebiorę się i Cię odwiozę albo dzisiaj pojedziemy do mnie.
-Nie. Dzisiaj śpię u siebie.-powiedziałam i pożegnałam się z chłopakami i poszłam w kierunku gabinetu ojca.
Tak dokładnie. Owszem pracuje nad sobą i nad tym, żeby nie ulegać tak łatwo innym. Potem wróciłam do domu z ojcem. Jego wygodnym samochodem. Jednak moi rodzice nie są zbyt kumaci, a przynajmniej ojciec. Osmany powiedział przed wyjściem od hali do mnie:
-To do jutra. Maleńka.
A ten stary pacan nic! Chyba wiem w kogo jestem czasem taka lekko zamulona.
Wróciłam do domu i od razu padłam .  Obudziłam się w środku nocy i miałam ochotę krzyczeć. Śnił mi się straszny sen, a wszystko w nim było takie realistyczne. 
Zdecydowałam się zamieszczać rozdziały więcej niż raz na tydzień ale za to krótsze. Chyba tak będzie lepiej. Z góry przepraszam za błędy i interpunkcję. Pomyliły mi się terminy imprezy więc dodałam dziś, a nie jutro ;D 

12 komentarzy:

  1. Fajnie, że dziś dodałaś, bo już się nie mogłam doczekać;) No zobaczymy co dalej będzie się działo;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuudny pościk *.* Już się nie mogłam doczekać noo :D Zapraszam na nową notkę na siatkowkowa-milosc1.blogspot.com
    nowa-liga-swiatowa.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Geeenialny :D Aż chce się czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super , naprawdę . Czekam z niecierpliwością na 23 :P
    Lenka xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam, czekałam i się doczekałam :D Bardzo ciekawy rozdział, teraz czekam z niecierpliwością na kolejny, bo ciekawa jestem co jeszcze wymyślisz :D Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no jak zwykle świetny.Grzesiek zbulwersowany.Ciekawe jak będzie wyglądał związek Ani i Osmanego jak ona wróci już do Polski.Czekman na kolejny i zapraszam.
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Osamany -przebiegły lis :P
    ogólnie to chyba dobrze, że rodzice się nie rozwodzą :) Ale ojciec Ani bardzo wymagający :)
    Ciekawi mnie co się będzie działo u Ani po powrocie do PL?
    Pozdrawiam :)
    http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/2013/04/15.html -zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Pozdrawiam i gratuluję :
    http://nowa-liga-swiatowa.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. no jak wszystko się dobrze układa:) tylko żeby wszystko tak samo jak szybko się zaczęło tak szybko się nie skończyło;)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Odkąd pojawił się Osmany, opowiadanie jakby toczy się od nowa... Bardzo lubię czytać twojego bloga, ale to już wiesz :D Tylko co to za sen, który tak ją męczył? Czekam na jakieś wyjaśnienia w następnym rozdziale :D
    Zapraszam również do siebie na 27, która w końcu się pojawiła.
    http://siatkowka-pisane.blogspot.com/
    Pozdrawiam gorąco, Wiki ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju świetnyy!! :D zresztą jak każdy ;)) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału o którym możesz mnie informować :) Tymczasem zapraszam do siebie :)) Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :3 http://4volleyball44.blogspot.com/ http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Pozdrawiam gorąco!! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. super opowiadanie ! zarywałam dwie noce żeby wszystko przeczytać :D w dzień nie miałam niestety czasu, a wieczorem to aż taka radość mnie ogarnęła, że mogę już czytać :D tak wiem, głupie, ale na serio bardzo ciekawie piszesz ! czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) nie przejmuj się już tymi wszystkimi hejtami, bo skoro Cię krytykują to znaczy, że zazdroszczą Ci tego, że Twojego bloga chce czytać tyle osób ! Pisz bloga dalej, bo Ci to naprawdę wychodzi :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń