środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 75

Dni mijały, a każdy z nich wyglądał tak samo. Ja byłam coraz bardziej zakłamana. Nawet Elena była przeze mnie okłamywana. Zapytała mnie pewnego dnia czy skończyłam to co nie powinno się zacząć. Odpowiedziałam twierdząco choć prawda była inna. Dziś był dzień w, którym Osmany wychodzi ze szpitala. Niestety jego rodzice dostali wizę na 7 dniowy pobyt i byli już na Kubie.Osmany miał zamieszkać z nami Boje się tego wszystkiego. Boję się z nim mieszkać. Jakby nie patrzeć czuje coś do niego. Wiem, że on może wykorzystać moją chwile słabości i muszę udawać, że wszystko dobrze. Do świąt bożego narodzenia zostało 5 dni. Każdy był zaaferowany ubieraniem choinki, pieczeniem ciast, sprzątaniem a ja kompletnie nie czułam tego klimatu. Od chwili w, której dowiedziałam się że mama jest w ciąży nie mogę się z nią dogadać. Niby się nie kłocimy ale z rozmową jest problem. Nic się nie klei nie mogę mieć już tego zaufania co wcześniej, że nie wyda swojej kochanej córeczki. Może i byłam przewrażliwiona ale... Coś ze mną było nie tak. Czasami miałam wrażenie, że ktoś wypalił w środku moje serce i od tej pory jestem oziębłą suką. Jedyną osobą, która mnie rozumie to teraz Valerio. Hahaha. Ironia z własnym ojcem się nie dogaduje a sypiam z kolesiem, który mógłby nim być jakby miał pecha w życiu i wyszedłby mu pierwszy numerek. Siedziałam w swoim pokoju słuchałam mam na imię Aleksander-Dom. Do pokoju wszedł Osmany podbierający się na kulach. W końcu oparł swoje kule o łóżko i usiadł. -Wiem, że ta sytuacja Ci nie leży.
-Jest mi to obojętne Osmany.
-Anka ja chcę żeby między nami nie było żadnych spięć
 -Ale między nami jest normalnie. Przecież rozmawiam z tobą. Przychodzę do szpitala. Dwa razy przecież nawet tam z tobą nocowałam.
- Ale w tobie jest coś dziwnego. Nieodzywasz ani nie śmiejesz się do mnie tak jak dawniej. Nie wiem jeszcze co to jest ale się dowiem.-powiedział wziął kule i wolno wykuśtykał z mojego pokoju.
- To po prostu żal i zabita miłość, Osmany.- powiedziałam sama do siebie pod nosem. Miły początek wspólnego mieszkania. Nie ma co. Na moim ekranie pojawiło się połączenie od Valerio. Odebrałam, a moim oczom ukazał się rozmemłany Valerio leżący w łóżku bez koszulki.
- A ty co?? Nie za gorąco w tej Rosji??
- Właśnie zimno. Potrzebuje tu kogoś do rozgrzania.
-Nie martw się w Rosji jest pełno dziewczyn, które chętnie cie zaspokoją.
 -Eh.... Ale ja potrzebuje pewnej temperamentnej polki.
- Z tym może być problem. Bo w Rosji za dużo polek nie ma.
-Nie drocz się ze mną. Oboje wiemy ze chodzi o Ciebie.
 - Ja tam nic nie wiedziałam.
- yhym... Powiedz mi lepiej ze przyjedziesz na sylwestra.
- Nie mogę. Nie mam po pierwsze wizy, a po drugie co powiem rodzicom??
- Że chcesz do mnie przyjechać.
- Oni kazaliby mi to uzasadnić. Czemu do Ciebie chcę jechać. A ja co bym powiedziała? Jadę tam bo chcę się spotkać z gościem z, którym się pieprze, a mógłby być moim ojcem.
- Co ty masz z tym ojcem? Skończ tak mówić. Różnica wieku to nie wszystko.
- Wiem przepraszam ale ja bym to musiała uzasadnić, a nie umiem.
- Powiedz po prostu, że dostałaś ode mnie zaproszenie. Chcesz zwiedzić trochę Rosji i miło spędzić czas.
- I tak trochę się spóźniliśmy bo na wydanie wizy czeka się 2 tygodnie co najmniej.
- To może chociaż jutro pójdziesz w odpowiednie miejsce i złożysz wniosek o wizę? Żebyś przyjechała na ferie.
- Wieczorem pogadam z rodzicami.
- Dobrze. Cieszę się. Chcę żebyś przyjechała.
 - Czemu? zapytałam się.
- Bo się dawno nie widzieliśmy no i jestem samotny w Rosji.
 - Widzę, że potrzebujesz kobiety.
- Bez kobiet nie wyobrażam sobie życia. Ale związki to nie dla mnie.
- W sumie.... Mam trochę podobnie więc Cie rozumiem.
- Ale ty jesteś młoda tobie wszystko może się jeszcze zmienić, a ja już jestem stary zgorzkniały i z dzieckiem. - Kto tu porusza kwestie wieku??
- To przez Ciebie. Za dużo z tobą rozmawiam.
-Robisz to z własnej woli.
- I nie żałuje. Lubię z tobą spędzać czas. Chociaż nas dzieli 4 tyś kilometrów.
- Słoooodkie. Lubię Cię Valerio. Kochany jesteś.
- Tylko się we mnie nie zakochuj. Nie żebym nie chciał żeby taka dziewczyna mnie kochała ale.... Ja nie jestem dla Ciebie. Tylko bym Cię skrzywdził a tego bym nie zniósł.
- Valerio. Wałkowaliśmy ten temat. Jest nam dobrze tak jak jest. Gdyby któreś z nas poczuło coś więcej to kończymy zabawę i rozwiązujemy ten cały nasz układ. Możemy się przyjaźnić, rozmawiać ale nie zakochiwać. Ja na prawdę nie mam teraz ochoty na nowe love. Zresztą wiesz, że związek traktuje jak założenie stryczka na szyję, a małżeństwo jak samobójstwo dwóch osób.
-To dobrze. Znaczy nie zrozum mnie źle ale wiesz jak to jest. Ja się do związku nie nadaję i nie chce żebyś cierpiała.
-Wiem. Wiesz w sumie dlatego Cię tak lubię i tak szanuje, bo mówisz to co myślisz i nie chcesz żebym cierpiała. Grasz ze mną w otwarte karty a ja to u mężczyzn bardzo szanuje.
 - A jeśli chodzi o  twoich byłych. Ten cały Grzesiek? Tak Grzesiek dał Ci już spokój??
 - Dzwoni do mnie. Rozmawia i chyba myśli, że jak wrócę do Polski to będzie z tego coś więcej ale ja wiesz no comprendo.
- Rozumiem. A może on żałuje.
 - W dupie to mam. Ja nic do niego nie czuję. W ogóle chyba nic już nie czuje oprócz obrzydzenia i żalu do innych ludzi.
 -Przestań tak mówić. Jesteś jedną z niewielu dziewczyn z, którymi normalnie się gada. A to, że trochę w życiu zabłądziła to nie umniejsza temu jaką jesteś wspaniałą dziewczyną i kiedyś będę musiał oddać Cię innemu mężczyźnie.
 -Pierdziele. . . Ja nikogo innego nie chcę
. - Chyba, że Osmanego...- powiedział zamyślony z dziwną miną.
 - Nie... Jego tym bardziej.
- Mówisz tak bo jesteś na niego zła
. - Mówię tak bo to ktoś kto mnie skrzywdził, wybrał inną dziewczynę i nie mogłabym mu wybaczyć... Niektórych rzeczy się nie wybacza.
 - Rozumiem Cię. Dobra to pogadaj zaraz z rodzicami a jak się zgodzą to jutro idź załatwiaj sobie wizę, a ja idę spać, bo u nas już 23, a jutro o 7 mam trening.
- Dobrze. To jutro Ci napisze czy się zgodzili i czy byłam w tym biurze.
- Dobrze. - Miłych snów Valerio.
- Słodkich snów Aniu. Niech Ci się przyśnie.
-Nawzajem.- odpowiedziałam.
Odeszłam od biurka i poszłam do salonu. Stanęłam w progu i przyglądałam się rozbawionym rodzicom i Osmanemu.
- O Ania! Miałam po Ciebie iść ale usłyszałam, że z kimś rozmawiasz.
 - Taaaa.....Elena dzwoniła. - jedno kłamstwo w to jedno we wto. Nie robi zbytniej różnicy przy moim wskaźniku zakłamania.
 - Po co dzwoniła?
-Tak bezinteresownie.Pogadać. - Chodź usiądź pogadaj z nami, a nie stoisz w tym progu. - Właściwie sprawę mam.- powiedziałam siadając.
- Mów śmiało nie krępuj się.- poganiał mnie uśmiechnięty ojciec.
-Ale.... -spojrzałam na Osmanego.- Zresztą.... Dostałam propozycję od kolegi bym przyjechała do niego do Rosji na ferie. A widzicie Rosja to taki ciekawy kraj i mający taką odmienną przeszłość którą warto zobaczyć. Chcę jechać dlatego pytam się was czy mogę.
- Znamy osobiście tego twojego kolegę?- zapytała zaciekawiona obecnością w moim życiu jakiegoś "kolegi" mama. - Nie osobiście.... Ale przy najbliższej okazji poznacie.
- A czemu ty masz jechać do tego kolegi? Ten twój kolega nie może przyjechać tu?? Zresztą co to za pomysł, żebyś się po Rosji szwendała jeszcze.. Zresztą żaden Ruski nie będzie się z tobą spotykać. Mało masz nauki?
- Po pierwsze. Nikt nie mówił, że mój kolega podkreślam słowo kolega jest Rosjaninem. Po drugie nie może wyjechać, bo ma kontrakt i do końca sezonu nie może opuścić Rosji a po trzecie uczę się od początku roku jak wół...Chyba mogę wyjechać na tydzień?  -
 Godność i  wiek tego kolegi.
- Wiecie co ... Jeżeli mam być tak przesłuchiwana to mi się chyba odechciewa jechać. Szkoda tylko, że nie macie zaufania do własnej córki, a zresztą nawet gdyby on był Rosjaninem to co wam do tego? Mogę się spotykać z kim chcę choćby Rosjaninem, Albańczykiem, Gibraltarczykiem czy Murzynem.Nic wam do tego.- powiedziałam popatrzyłam się na ojca ze łzami w oczach i wstałam kierując się do wyjścia.
- Dobrze, że Ci się odechciało jechać bo nigdzie nie jedziesz. Zostajesz w domu i całe ferie i  nie wyjeżdżasz z Trydentu. Za te twoje urojone pomysły. Ja tylko zamknęłam się w pokoju położyłam na łóżku i cicho płakałam. Po niedługim czasie usłyszałam melodyjny głos Kubańczyka;
- Ania chodź porozmawiamy wszyscy razem. Wyjaśnijmy ten problem- milczałam.- To skoro nie chcesz byśmy porozmawiali wszyscy razem to chociaż wpuścisz mnie??- wstałam z łóżka i nie marzyłam o niczym innym jak porwać Kubańczyka do mojego pokoju, przytulić się w jego silne choć całe posiniaczone i słabe po różnych rodzai bandażach i gipsie ramionach. Zbliżałam się cicho do drzwi i już chciałam otworzyć gdy dobiegł mnie głos ojca; - Osmany zostaw ją to wariatka. Do jutra jej przejdzie, a za miesiąc nie będzie pamiętać imienia tego jej przyjaciela. Potem usłyszałam jak Osmany odchodzi od drzwi kuśtykając gdzieś na kulach. Rzuciłam się na łóżko z jeszcze większym płaczem i tym razem nie przejmowałam się czy ktoś mój płacz usłyszy czy nie. Mama próbowała się do mnie jeszcze dobić ale po 3 minutach stania nad drzwiami chyba uświadomiła sobie, że i tak nic z tego nie będzie. Po dwóch godzinach płaczu i słuchania Mam Na Imię Aleksander- Dom usnęłam
*
Wiecie co? Jeszcze jeden i epilog :(

18 komentarzy:

  1. Jak się smutno zrobiło :(
    Czekaj, czekaj jak to jeszcze jeden i Epilog?!!!! Nie wyobrażam sobie zakończenia tego bloga to będzie coś strasznego, jakby ktoś cząstkę mnie wyrwał. Jest to jeden z pierwszych blogów jakie zaczęłam śledzić :) Trzymaj się i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak to już prawie koniec?? ;O Nie kończ jeszcze;) Cały czas nie mam zielonego pojęcia jak ty to chcesz zakończyć. Myślę, myślę i nic.
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kończ proszę ! Zawsze czekam na rozdział a jak skończysz to opowiadanie to co ja zrobię ? :( obawiam się, że będzie smutny koniec o oby nie.... ;) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż jak coś się zaczyna to i musi się skończyć, tylko szkoda że tak szybko... Mam nadzieję, że będziesz dalej pisać bo świetnie ci to wychodzi. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na poczytanie co w sportowej trawie piszczy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie koncz jeszcze.. twoje opowiadanie jest MEGA !!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :**
    http://odmienne-dusze-siostrzyczko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to jeszcze tylko jeden i epilog?! Ja się nie zgadzam, o nie!

    A jeśli chodzi o sam odcinek to nadal nie wiem jak Ty skończysz ich historię, podświadomie mam nadzieję, że Anka będzie razem z Osmanym, ale to tylko takie moje przypuszczenia.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. supeer rozdział :) proszę nie kończ jeszzce. zżyłam się z Anią bardzo :) zapraszam do mnie na 2 ♥
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega fajny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział nawet dobry , ale pisałaś lepsze ;* Będzie smutno jak zakończysz opowiadanie ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie nie zrobisz mi tego!! A jak zrobisz to cę znajdę :c ty nie możesz zakończyć tego zajebistego bloga :( rozdział świetny, czekam na następny i wraz mam nadzieję, że Ania będzie z Kurkiem (tak wiem naiwna jestem) Zapraszam na nowe rozdziały
    http://estella-gwiazda.blogspot.com/2014/01/trzydziesci-ty-cos-wiesz.html
    http://wazne-chwile-w-zyciu.blogspot.com/2014/01/szesc.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko nie epilog!! Proszę to opowiadanie jest super. Nie wiem co mogłabym innego czytać. Masz talent do pisania i powinnaś to wykorzystać chociażby w taki sposób jak pisanie tego opowiadania. Postaraj się jeszcze coś wymyślić- kilka rozdziałów, chociażby miało ci to zająć nawet 2 tygodnie albo więcej, my poczekamy. Widać, że wiele osób to czyta i wielu osobom się to podoba, a ja się nie dziwie, bo opowiadanie jest fantastyczne ;* <3 Tak wiec przemyśl dopisanie jeszcze kilku rozdziałów. ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog <3 kocham Cię :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam do mnie na rozdział 17 :) londons-pride.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy kolejny rozdział?:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć :) Zapraszam Cię na na nowy rozdział na : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . Pozdrawiam gorąco ! :)

    PS. Podziwiam Cię, że tyle rozdziałów napisałaś, ale chyba każdemu będzie szkoda, że już kończysz.

    OdpowiedzUsuń