Obudziłam się rano
przed wszystkimi. Poszłam do łazienki i umyłam się po czym zrobiłam sobie
kanapki z szynką i pomidorem, zaparzyłam herbaty. Siedziałam przy stole gdy do
kuchni weszła moja mama. Pogłaskała mnie po jeszcze trochę wilgotnych włosach i
zaczęła mówić:
- Fajnie, że Ci przeszło. Nie chcę stracić córki ojciec
przesadził ale my wcale nie znamy tego kolegi.
- Ja go znam ...
Zastępuje mi was gdy nie macie czasu ze mną na głupią rozmowę albo gdy
jesteście zaaferowani swoją pracą ale nie martw się przecież będziesz miała
drugą córkę. Może ją wychowasz lepiej i nie będzie taka rozkapryszona jak ja?-
pogłaskałam jej brzuch i zapytałam się ze łzami w oczach odchodząc i nie
reagując na jej wołania. Znów zamknęłam się w pokoju. Znów poleciały mi łzy. Kto
by przypuszczał, że przez tą całą sytuację stracę tyle łez i dowiem się prawdy
o sobie od ojca. Wyjęłam z pod poduszki telefon zadzwoniłam do Valerio. Nie
odbierał szybko przeliczyłam różnice czasu między z Italią a Rosją i właśnie
teraz ma trening. Nagrałam się tylko na pocztę i poprosiłam, żeby oddzwonił do
mnie jak da tylko rade. Dom powoli budził się do życia. Słychać było
kuśtykającego Osmanego. Ojca, który właśnie przyszedł na trening. Ten cały
odgłos kuśtykania był coraz głośniejszy. W końcu było słychać pukanie do drzwi:
- Aniu...Otwórz pogadajmy.
- Odpierdolcie się wy wszyscy ode mnie.
- Przepraszam ale chyba nie zasłużyłem na te słowa. Co ja Ci
takiego zrobiłem?
- Nie zasłużyłeś? Zasłużyłeś na wiele gorsze słowa z moich
ust. Powinnam się do Ciebie nie odzywać. Zawsze pojawiasz się gdy zaczynam
wychodzić na prosto i znikasz gdy Cię tak cholernie potrzebuje... Tak było
wczoraj, wtedy kiedy wybrałeś Zadik, kiedy zabawiałeś się ze mną na boku gdy
miałeś narzeczoną, gdy oświadczyłeś mi że z nami koniec, bo będziesz mieć
dziecko ze swoją byłą.... Zawsze gdy miałeś problem wykorzystywałeś mnie.
Głupią, zakochaną, małą dziewczynkę, która była w tobie zakochana i zrobi dla
Ciebie wszystko. Tylko, że teraz tej dziewczyny nie ma, nie ma już tej miłości,
którą do Ciebie czułam ... Nie ma nic, bo wszystko między nami zabiłeś w dniu
w, którym wybrałeś ją. Nawet tą jebaną przyjaźń zabiłeś.- powiedziałam płacząc
coraz głośniej- I co Osmany? Nie zasłużyłeś? Dam Ci tylko jedną radę. Następnym
razem nie dawaj dziewczynie żadnych nadziei. Mów jak jest, bo jak trafisz na
taką dziewczynę jak ja to możesz zabić w niej wszystkie uczucia i zdolność
empatii.
- Wpuścisz mnie?
- Nie mam ochoty.
- Wyjaśnijmy to sobie.
- Ja już wszystko rozumiem.
-Raczej nie… Wpuść.
Już dawno powinniśmy porozmawiać.
Wstałam z łóżka i otworzyłam mu drzwi i z powrotem wróciłam
na łóżko. On usiadł na krześle opierając swoje kule o moje wielkie biurko.
-Zaczęliśmy źle. Znaczy zaczęliśmy to w złym czasie. Nie
powinienem wtedy w ogóle Cię wtedy dotykać. Nie powinniśmy być razem, źle się
stało, że potem zaczęliśmy ze sobą spać, że Cię zwodziłem i nie myślałem o
innych, a o sobie. Tylko i wyłącznie o sobie. Pozwoliłem Ci wyjechać do Polski
na rok i to był błąd. Nie powinienem
pozwolić, żebyś wyjechała.
-Wtedy się tym nie przejąłeś.
-Przejąłem, ale pozwoliłem Ci wyjechać, bo wiedziałem, że
masz swoje życie, że sprawa z tobą mnie przerasta. Miałem narzeczoną ty wydawałaś
mi się wtedy tylko czymś w rodzaju…
-Przygody. –powiedziałam cicho.
-Nie, bardziej dziewczyny z którą i tak mi nie wyjdzie, bo
jest dla mnie za młoda. Dzieli nas w końcu prawie osiem lat. Dopiero jak wyjechałaś zrozumiałem pewne
rzeczy, że nie warto być w związku z kimś kogo się nie kocha, że to właśnie do
Ciebie coś czuję i, że to z tobą chcę być. Jak przyjechałaś wszystko zaczęło
się układać.
-Gdyby nie…
-Wiem gdyby nie moja była nie wjechała do mnie z tekstem „Osmany
wiem, że między nami nic nie ma i mnie nie kochasz, ale ja jestem w ciąży. Z
tobą. Chciałabym zbudować temu dziecku normalny dom. Spróbujmy ze względu na
nie.”-udawał jej piskliwy głos, a ja się uśmiechnęłam na samo wspomnienie tego
jak ona mówiła.-Teraz wiem, że dobrze się stało, że ona wtedy się pojawiła w
naszym życiu. Teraz jesteśmy bogatsi o jakieś doświadczenia.
-Darujmy sobie ją. Przejdźmy do części z Zadik, bo ta
interesuje mnie najbardziej.
-Tu byłem po prostu głupim, niedojrzałym, egoistą. Nie mam
wytłumaczenia na to co się zdarzyło. Po prostu wtedy zachowałem się jak
imbecyl. Nie mam żadnego wytłumaczenia, bo dałem się omotać pustej dziewczynie,
która była tylko chwilowym zafascynowaniem. Gdy ty dojrzałaś ja chociaż jestem
dużo starszy nadal zachowywałem się jak rozkapryszony dzieciak. Dopiero po
wypadku gdy każdy oprócz naszych przyjaciół twoich rodziców i mojej rodziny
mnie opuścili. Dopiero wtedy zrozumiałem, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza
i tylko Ciebie kocham…
-Teraz Ci się tak zdaję, a za dwa lata powiesz mi, że coś Ci
się ubzdurało i wtedy byłeś po prostu wdzięczny za to, że pomagałam Ci po
wypadku.
-Nie masz już do mnie zaufania?
-W pewnej sferze? Nie. Widzisz ufam Ci na tyle, że dałabym
Ci się przeprowadzić przez pustynie, ale nie ufam Ci na tyle, że nie wiem kiedy
mówisz prawdę o swoich uczuciach i co czujesz.
-Rozumiem. Nic z tego nie będzie??
-Na razie. Nie…Nie wiem czy w ogóle coś z tego będzie. Nie
chcę cierpieć. Po raz……Kolejny. Mam teraz maturę, a nie chcę się rozpraszać
muszę ją dobrze napisać i wrócić do Polski na studia.
-Dobra. Powiedziałaś mi, że nie mam na co liczyć z twojej
strony. Może chociaż będziemy przyjaciółmi?-spojrzał w moje oczy, a ja wbiłam
wzrok w ziemię.
-Nie.-powiedziałam cicho i pokręciłam głową.
- Co?
-Przyjaźń jest chyba nie możliwa po tym jak ludzie ze sobą
byli. Wiemy o sobie za dużo. Możemy się skrzywdzić i znów pójdzie coś nie tak,
a stracenie kontaktu z robą przez jakąś głupotę byłaby jeszcze chyba jeszcze
gorszą tragedią niż nasza kolejna nieudana próba.
-To nie chcesz mnie już znać?
-Chcę. Jasne, że chcę. Chcę żebyś zawsze był koło mnie ale nie wiem czy jako przyjaciel po
tym wszystkim. Może na razie spróbujmy jako znajomi? Zwyczajni koledzy.
Kumple?-zapytałam.
-Jeśli Ci to pasuję to jasne.-powiedział podnosząc Pizdusia,
który ocierał się o jego nogę i kładąc na swoim kolanie. –Bardzo chcesz
wyjechać do tej Rosji?
- Chciałabym znowu spotkać się z Valerio.
-Ania…Czy ty czasem się nie zakochałaś?
-Nie…Takie oziębłe kłody jak ja się nie zakochują.
-A dlaczego ty sądzisz, że jesteś oziębłą kłodą i niby czemu
ty się nie zakochujesz?
-Teraz Ci nie mogę tego powiedzieć.
-Dobra… Jak chcesz to pogadam z twoim ojcem. Wytłumaczę mu
wszystko i powiem, żeby przemyślał propozycję byś pojechała do Rosji.
-Nie…Wiesz. Nie chcę się z nim kłócić. Mam już dość. Dopóki
on mnie nie przeprosi nie ma szans, żebyśmy nawet normalnie porozmawiali, a w sumie
pogadam z mamą na spokojnie to sama mi pozwoli.
-Ania błagam Cię tylko uważaj. On jest starszy. Może Cię
wykorzystać nie daj się wplątać w żaden głupi układ.
- Uwierz mi, że to nie on mnie wykorzystuje, a ja jego.
-On jest starszy, Anka.
-Ty też.
-No właśnie i patrz. Ja Cię wykorzystałem żałuje, że w taki sposób przekonałem się, że
Cię kocham, ale jednak.
-Dobrze Osmany. Będę ostrożna ale uwierz. To ja jego
wykorzystuje.
-Niby w jakich sprawach?-zapytał dziwnie na mnie patrząc.
-To już moja i Valerio tajemnica.-powiedziałam i puściłam mu
oczko.
Nagle usłyszałam jak drzwi od mieszkania się otwierają . Co
oznaczało, że z zakupów wróciła moja mama.
-Wiesz została mi jeszcze jedna rzecz. Muszę przeprosić mamę
za to w kuchni.
-Jasne. Leć. Ja tu poczekam. Potem jeszcze
pogadamy.-powiedział, a ja poszłam do kuchni.
Mama rozpakowywała zakupy, a ja stanęłam koło lodówki i
zaczęłam:
-Głupio się zachowałam. Nie powinnam tak wobec Ciebie
postąpić i powiedzieć. Przepraszam.
-Musisz bardziej zważać na słowa. To nie przelewki . Nie
umiem się na Ciebie gniewać, bo jestem twoją córką i Cię kocham. Fakt z ojcem
za dużo czasu nie poświęcamy Ci i temu co czujesz, ale przecież wiele razy Ci
powtarzaliśmy, że możesz nam powiedzieć wszystko.
-Tak wiem. Przepraszam. Nie będę.-powiedziałam, a potem przytuliłam ją.
-Wybaczone. Teraz możesz wrócić rozmawiać z Osmanym.
Gdy już wchodziłam do pokoju zaczął dzwonić mój telefon.
Usiadłam na łóżko i odebrałam:
-Halo.
-Cześć, młoda. W domu jesteś?
-Jestem. A co?
-To wyjdź na dwór.
-Po co mam wychodzić na dwór? Żeby zmarznąć?
-No wyjdź. Niespodziankę mam.-powiedział Włoch, a ty się rozłączyłaś.
Powiedziałaś Osmanemu, że Valerio coś bredzi i musisz na
chwilę wyjść na dwór po czym zakładasz tylko buty i wychodzisz w samej bluzie i
jeansach.
*
Chora i cierpiąca
.. Poprosiłyście o kilka rozdziałów więc was wysłucham i przedłuże to opowiadanie. Nie wiem kiedy kolejny, bo ten rok zaczął się dla mnie pechowo i teraz najważniejsze jest moje zdrowie.
Co tu dużo gadać. Kolejny super rozdział :) pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że będzie ona z Osmanym !!! czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńO a ja to mam takie widzimisię, żeby Ania była z Kurkiem. Nie wie dlaczego ale tak jakoś w tym opowiadaniu pałam do niego sympatią :D A więc rozdział zajebisty no i szybkiego powrotu do zdrowia ci życzę :D
OdpowiedzUsuńI zapraszam na nowe rozdziały do mnie :D
http://wazne-chwile-w-zyciu.blogspot.com/2014/01/szesc.html
http://estella-gwiazda.blogspot.com/2014/01/trzydziesci-ty-cos-wiesz.html
Ciepłe przytulaski Yśka :**
Fajny rozdział;) Mam nadzieję, że Ania dogada się również z tatą. Ciekawe co tam się dzieję na tym podwórku? :D
OdpowiedzUsuńNie wiem co się stało, ale trzymam za ciebie kciuki i mam nadzieję,że szybko wrócisz do zdrowia :*
Super rozdział ! :) mam nadzieję, że Ania nie będzie jednak z Osmanym bo za bardzo ją skrzywdził :) wielkie dzięki, że przedluzylas to opowiadanie :* nie jesteś sama... :( też jestem chora i wkurzona ten rok źle się zaczął :( pozdrawiam i życzę zdrowia :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że postanowiłaś przedłużyć opowiadanie i życzę Ci jednocześnie dużo zdrowia ;) Tak już jest, że dla ojca córka to prawdziwa księżniczka, oczko w głowie, wiec dobrze, że Ania ze swoim się pogodziła. A my tu mamy jeszcze jakąś niespodziankę na dworze? Jestem ciekawa co to takiego może być!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeszcze raz dużo zdrowia życzę :*
Witam. Na www.pocalunki-cial.blogspot.com , po dłuższej przerwie, pojawił się nowy odcinek. Serdecznie zapraszam i pozdrawiam ;)
UsuńRozumiem Cię.. Rozdział jak zawsze bardzo pomysłowy i fajny :) Wracaj do zdrowia! :)
OdpowiedzUsuńSuper , super , super !
OdpowiedzUsuńCieszę się , że będzie więcej rozdziałów .
Czekam na następny :*
Zgadzam się z Marysią .... Kurek ! :) Ale to tylko Twoja decyzja , twoje opowiadanie , które kocham :*
Ściskam :)
Suuuuperr :) fajnir ze bedzie wiecej rozdzialow. Zapraszam na 3 :) http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńAle Fajny rozdział! Wiesz, zaczęłam czytać twój blog i strasznie mi się spodobał! :3 Dodaje do obserwowanych :3 Hej :) Chciałabym byś oceniła dwa blogi, jeśli oczywiście znajdziesz czas :) Jeden z nich jest mój:kill-me-with-a-smile-on-the-face.blogspot.com A jeden koleżanki: http://bunkierowcy.blogspot.com/ :) Bardzo zależy mi na twojej opinii :>
OdpowiedzUsuń