Miałam ochotę zamordować rozgrywającego za ten durny pomysł mojego wyjścia na dwór. Dla mnie to był po prostu debilizm wychodzenie na zewnątrz. Po co? Valerio jest w Rosji, a ja we Włoszech. Wyszłam przed blok i od razu zasunęłam bluzę, bo było mi bardzo zimno bez kurtki.
Potem podniosłam głowę i zobaczyłam stojącego przy swoim aucie Vermiglio :
- Cześć, mała.
- Valerio? A co ty tu robisz?
- Stoję, oddycham, patrzę na Ciebie.
- Ale...ale....Ale jak? Ty w Rosji miałeś być. Miałem ale plany mi się pozmieniały. Dostaliśmy wolne od klubu na święta, aż całe 5 dni więc zawinąłem się tu porannym samolotem.
- Czemu nic mi nie mówiłeś?
- Niespodzianka? Taadam.- powiedział i mnie przytulił, a potem pocałował w usta.
-Nie tu...
- To chodź do samochodu. Zabiorę Cię gdzieś.
- Powiedziałam, że wychodzę na chwilę i jestem w samej bluzie.
- To leć się przebrać i poinformować, że wrócisz późnym wieczorem.
- Dobra.-odpowiedziałam i wpadłam do mieszkania.
Tam tylko ubrałam kurtkę i powiedziałam mamie, że idę na miasto z kolegą i wróce późnym wieczorem, a Osmanemu obiecałam, że jutro zjemy kolacje, pogadamy i spędze cały dzień tylko z nim. Po tych czynnościach wróciłam z powrotem do samochodu rozgrywającego:
- Wreszcie jesteś z powrotem.- powiedział i wbił się w twoje usta gdy ledwo zamknęłam drzwi.
-Valerio. Miałeś mnie gdzieś zabrać, a nie ślinić się ze mną w twoim samochodzie.
- Już jedziemy chciałem się z tobą przywitać, ale widzę, że nawet nie mogę.
- Możesz. Jasne, że możesz, ale ledwo weszłam, a ty mnie przyciskasz do szyby i ślinisz.
- Przepraszam, że stęskniłem się za twoją bliskością i pocałunkami.-spojrzał na mnie.- Już jedziemy jeśli Cię to bardziej uspokoi.
- Przepraszam. Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Też za tobą tęskniłam jak byłeś w Rosji.- powiedziałam.
- Teraz jadę więc zachowaj te info na później.
-Nie bądź taki...
-Jaki?-zapytał nie odrywając wzroku od drogi.
-Kurewsko nieczuły.
-Ja jestem nieczuły?? To ty przed chwilą powiedziałaś, że mam powstrzymać moją ślinę.- powiedział rozgrywający z głosem pełnym pretensji
-Przepraszam to źle zabrzmiało. Wcale tak nie myślałam.
- Spoko. Wiem, że tego nie przemyślałaś.
- Gdzie jedziemy?-zapytałam się jego.
-Na zakupy?
-Zakupy?-upewniłam się.
-Tak. Przyjechałem dziś z Rosji nie mam prezentu dla synka, rodziców. Dla Ciebie już mam wypatrzony tylko muszę kupić.
-Nie chcę prezentu żadnego. Najfajniejszym prezentem jest to, że przyjechałeś.
-Mów mi jeszcze.-powiedział wjeżdżając na podziemny parking,a radio w, której leciały wiadomości zaczęło trzeszczeć.
- Ja też jeszcze nie mam prezentu w sumie dla jednej osoby.-powiedziałam.
-Jakiej?
-Dla Ciebie.
-Nie chcę od Ciebie żadnego prezentu.-powiedział.
-To tak jak ja od Ciebie. Tylko, że ty mnie i tak nie słuchasz i tak mi go dasz więc ja też Ci jakiś dam i się ze mną nie kłóć.
-Dobrze.-odpowiedział i udaliśmy się w kierunku wejścia.
Byliśmy w sklepie z zabawkami gdy nagle odwróciłam się razem z Valerio, bo usłyszeliśmy, że woła go jakaś kobieta. Zobaczyłam moją wychowawczyni:
-Cześć Valerio. Przyjechałeś już na święta ?? To dobrze, bo mały się za tobą stęsknił. A co ty tu robisz z Anią??
- Przyjechałem z nią na zakupy.... A wy skąd się znacie?
-Jestem wychowawczynią Ani, a wy skąd się znacie?-zapytała go.
-Ania jest dziewczyną Osmanego i przyjechaliśmy razem na zakupy, bo ja nie miałem prezentu dla małego i poprosiłem ją o pomoc. A Osmany był taki miły i mi ją odstąpił na jeden wieczór.-powiedział Valerio, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia i patrzyłam jakie głupstwa mówi.
-O to miło. Nie wiedziałam, że z kimś jesteś Aniu. Dobrze ja już lecę, bo Pablo na mnie czeka. Pamiętaj Valerio, że nasz syn na ciebie niecierpliwie oczekuje.
-Pamiętam wpadnę dziś wieczorem.-powiedział, a moja wychowawczyni odeszła.
Ja nadal patrzyłam się na niego jak na idiotę.
-To moja była żona. Nie mogłem chyba jej powiedzieć, że czasem spotykamy się w łóżku.
-Jasne. Lepiej było na ściemniać, że jestem z Juantoreną.
-To co miałem powiedzieć. Może mnie olśnisz?
-Że jestem twoją koleżanką, że nie wiem jestem córką twojego kolegi. Cokolwiek ale nie to?!
-Czemu?!
-Bo ja nie lubię być z nim łączona.
-O jezu. On i tak nie dowie się o tym incydencie.
-Obyś miał rację, bo wykręcę Ci jaja.
-Ania........Widać, że go kochasz.
-Co ty możesz wiedzieć.
-Wiem, bo Cię znam i jesteś dla mnie jak siostra.
-Siostra z, którą chodzisz do wyra. Kazirodztwo ??
-Masz rację. Kazirodztwo i nie chciałbym tego dłużej ciągnąć. Zrozumiałem coś. Jesteś wspaniałą dziewczyną nie możesz się tak marnować. Ze mną.
-Nie ma...
-Nie przerywaj mi. Widzę, że go kochasz. Nie jestem ślepy. To, że jesteś głupia, bo nie chcesz mu wybaczyć i to, że się boisz jest całkiem do zrozumienia. Ale nie popełniaj największego błędu w swoim życiu. Ja nie mogę zaproponować Ci nic prócz przyjaźni, bo nic więcej nie mogę Ci zaoferować sobą. Ja nic do Ciebie nie czuję. Ty do mnie też nie. A Osmany Cię kocha zresztą ty jego też.
-To nie jest takie łatwe.
-Jest. Tylko musisz chcieć.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć.
-Że obiecasz, że z nim pogadasz,a my będziemy przyjaciółmi
-Przyjaciółmi? Raczej teraz nie. Kto wie. Później może tak. Na razie może kumple co?-zapytałam się,
-Jasne ale pogadasz z nim.
-Dobrze.-powiedziałam.
Po całych zakupach Valerio odwiózł mnie pod blok i zapytał :
-Pogadasz z nim dzisiaj.?
-Dziś?? Chyba jestem trochę niegotowa.
-Nigdy nie będziesz na to gotowa.
-Jutro.
-Słowo?
-Tak jutro z nim pogadam na poważnie.
-To powodzenia mała.
-Dzięki.-pocałowałam go w policzek i wyszłam z jego samochodu po czym pomachałam mu i wpadłam do mieszkania.
*
BORZE! JAKIE TO GUNWO. Przepraszam za to powyżej ale nie mam weny i ewidentnie życie mi się pierdoli. Pozdrawiam.
Oj no przecież nie może być tak źle :D Głowa do góry!! Z nami nie zginiesz! A rozdział zajebisty tylko... no właśnie czemu taki krótki??? I jeszcze jedno mam nadzieję, że Ania nie będzie z Kubańczykiem, bo to dupek jakich mało i jeszcze raz ją skrzywdzi to go za jaja powieszę!!! Jak Boga kocham!!! Ania ma być z Kurkiem, chociaż ten też wobec niej fer nie był. Amen
OdpowiedzUsuńPozdro Ysia ::***
Zaperaszam na spóźnionego rozdziała ;(
Usuńhttp://wazne-chwile-w-zyciu.blogspot.com/2014/01/osiem.html
Jakie gówno ? świetny rozdział . Głowa do góry !
OdpowiedzUsuńzajefajny... tylko... smutam, że tak to się kończy z valerio.... tak bardzo go polubiałam... ;CC jejuu... niby to dobrze ale chciałabym żeby to nie kończyło się w ten sposób, może ją zgwałcić kiedy bd z osmanym i ona mu to powie i bd bójka.... to to by mi się podobało :3 ^^ :D PS: tylko gwałt ze szczegółami B-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ! Żałuje, że to już koniec z Valerio :( ale nie chcę, żeby Ania wróciła do Osmanego :p pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńBlagam was... Ona musi byc z Kubanczykiem!:* wy nigdy nie kochalyscie ???? Czasem nas rania ale i tak kochamy ich... Musza byc razem. :*:*:*
OdpowiedzUsuńNie załamuj się. Ja też mam teraz taki czas, że wszystko się pierdoli, a wgl. nawet nie mam czasu napisać rozdziału.
OdpowiedzUsuńTwój jest super, jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta rozmowa z Osmanym;)
Pozdrowienia; )
Zapraszam na 4 rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1
Rozdział super ;) Nie wiem czemu twierdzisz, że to ''gówno''. Każdy ma lepsze i gorsze dni. Mam nadzieję, że ten blog będzie miał dużo nowych rozdziałów, bo uwielbiam go czytać. Może po prostu daj Sobie trochę czasu i nie pisz przez 1-2 tygodni. Myślę, że wena wróci i będzie ok :D ;*
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę! Nigdy bym nie podejrzewała, że Valerio będzie tym "rozsądniejszym", tym bardziej po takim przywitaniu, ale cieszę się, że ten ich romans dobiegł końca. Seks, dla samej idei seksu pozbawiony jest głębszego przeżywania bliskości i w sumie dając chwilowe zadowolenie, szybko zostawia jeszcze większą pustkę i moralniaka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana i do następnego :*
Może tak by rozdział ?!
OdpowiedzUsuńyyyyyyyyyyyyy Boże piszę się przez " ż " a nie " rz " -,-
OdpowiedzUsuńTak wiem. To było tak specjalnie. Wiem też, że gówno piszę się przez ó.
UsuńKochani! Przepraszam, że nie dodaje rozdziału, ale byłam w szpitalu i dziś jak wróciłam napisałam rozdział,a jutro jakoś go ogarnę i sprawdzę błędy
OdpowiedzUsuń;) Przepraszam, że tak długo ale no sytuacja, która nie zależała ode mnie a od mojego zdrowia ;)
Rozsądniejszy? A to ciekawe.
OdpowiedzUsuńzapraszam na www.kimdlamniemoglbysbyc.blogspot.com