O 19 wychodziłam już z lotniska z Dawidem. Cieszyłam się, że
święta spędzę w Krakowie. Dojechaliśmy do domu. Przywitałam się z ciotką,
wujkiem i dziadkami po czym podzieliliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do
kolacji.
Dużo gadaliśmy o Michale. Starszym bracie Dawida, który nie
pojawił się na mojej osiemnastce, bo grał wtedy mecz w Kielcach razem ze swoim
zespołem Vive. Nie widziałam go już z 3 lata ale byłam z niego dumna. Czasem
nawet oglądałam jakieś jego mecze ale głównie to w reprezentacji.
-Michaś przyjedzie jutro. Jak fajnie, że rodzina w komplecie
prawie będzie. Trochę szkoda, że Waldek i Gosia nie mogli przyjechać ale
przynajmniej Michałek i Ania będą.-powiedział dziadek.
- Nie zapominaj, że Michałek przyjedzie z kolegą.
- To Michałek nie lubi już dziewczyn?-zapytał dziadek, a ja
zaczęłam się krztusić kawałkiem pieroga.
- Lubi... Lubi dziadek tylko tego kolegi rodzice pojechali
do jego brata do Hamburga, a on zaraz musiałby wracać i po prostu by mu się nie
opłacało.
-Tak wgl to kto to jest?-zapytałam się.
- Krzysiek Lijewski.
-Co?!- zaczęłam krztusić się wodą.
- No Lijeś. Ten Lijewski co powiedziałaś, że kiedyś łysieje.
- Wiem, który to.
- No bo powiedziałaś, że to najprzystojniejszy polski
szczypiornista pomimo tego, że ma zakola.- podśmiewywał się Dawid.
- No, bo jest przystojny.
-Widzisz i teraz możesz mu to powiedzieć osobiście.
- No na pewno... Piśniesz tylko słowo, a na facebooku
napiszę co zrobiłeś z miśkiem Doroty w przedszkolu i czemu stał się mokry.- na
samo wspomnienie każdy zaczął się śmiać.
- Dobra póki co pokój- powiedział, a my usłyszeliśmy jak
drzwi od domu się otwierają.
- Oho... Mamy niezapowiedzianych gości.- powiedziała ciocia
i wstała od stołu.
Wujek i babcia poszli za nią, a my siedzieliśmy z dziadkiem
i Dawidem i naśmiewaliśmy się z jego przedszkolnych przygód, które przechodziły
po woli do historii naszego rodu.
Nagle usłyszałam głos Michała:
- Gdzie jest ta mała...
- Michaś!- poszłam w stronę korytarza i się do niego
przytuliłam.
- 3 i pół roku mendo nie mogłaś się wybrać do Krk. Tylko pod
ścianą trzeba Cię postawić.
- A ty ile w Bełchatowie nie byłeś.? Co?
- Potem się rozliczymy.- powiedział i wypuścił mnie z objęć,
a sam udał się do dziadka.
Ja za to podeszłam do jego kolegi i przywitałam się:
-Hej Ania jestem.
- Cześć, Krzysiek. - powiedział brunet podając mi rękę.
- Witamy w Krakowie.-uśmiechnęłam się.
- Chyba tobie też bym mógł to powiedzieć, bo z tego co
słyszałem dawno nie wpadałaś w rodzinne strony.
- Zgadza się, ale teraz będę tu tyle, że przez następne 5 lat będą mieli mnie dość.-
zaśmiałam się.
- Chodźcie chłopcy do stołu. Dopóki wszystko gorące.
Ja się tylko odwróciłam i z powrotem poszłam do jadalni i
zajęłam swoje miejsce. Obok mnie siedział dziadek, a z prawej strony Krzysiek.
Kolacja minęła nam spokojnie. Było mnóstwo śmiechu. Chłopacy
z dziadkiem i wujkiem wypili parę kieliszków. Dziadek mnie nawet nakłaniał,
żebym też z nimi wypiła ale ja nie miałam najmniejszej ochoty, bo od jakiegoś
czasu wcale do alkoholu mnie nie ciągnęło i stałam się abstynentką. Po kolacji
zwinęłam się z chłopakami do salonu i tam gadaliśmy:
-Jak tam w twojej Italii?
- Żadnej mojej. Moja
to Polska jest
. W Italii chyba dobrze... Chociaż czekam tyko, żeby napisać
maturę i przenieść się do Polski. A tobie jak w Kielcach, Michałku??
- Dobrze. Fajne miasto. Godzina drogi od domu. Miło się gra.
Chłopacy są świetni. Dziewczyny mogą być.
- E... Nic nadzwyczajnego z tymi dziewczynami- powiedział
Lijewski.
- Bo ty oczekujesz nie wiadomo czego.- westchnął Michał.
- Ja po prostu czekam na tą wymarzoną.- westchnął Krzysiek.
- To dobie
poczekasz.-jęknęli na raz Dawid i Michał.
- Ale wy jesteście podli w stosunku do niego! Biedaczek. Że
ty też wytrzymujesz z moim kochanym braciszkiem ciotecznym.
- Oj cicho, Anka.
- Nie ty bądź cicho. To, że ty nie wierzysz w to, że prędzej
czy później spotykamy dla siebie drugą idealną połówkę to twoja sprawa Michał.
Ja na przykład w to wierzę i, że Krzysiek też woli poszukać tej swojej
wymarzonej i poczekać dłużej niż być w nieszczęśliwym związku. To jego sprawa,
a ty nie naśmiewaj się z jego punktu widzenia, bo każdy ma prawo do własnego
zdania.
- Wyrobiłaś się w tej Italii.
- Życie mnie wyrobiło.- powiedziałam.
- A wiecie co... Czekajcie sobie razem na te drugie
wymarzone połówki. Powodzenia.
- A właśnie będziemy sobie czekać.
- Pamiętajcie, że czekanie wam nie służy. Tobie już Krzysiu
tym bardziej, bo Anka to młoda jeszcze.
- Prawda Krzysiu... Czas działa na nie twoją korzyść. Łysiec
zaczynasz.- zaśmiał się Dawid.
- Zamknij się.- warknął Krzysiek.
- Ale patrz. Na przykład taka Ania zauważyła już rok temu,
że łysiejesz ale i tak jesteś najprzystojniejszym polskim szczypiornistą.
- Eeej! To chwyt poniżej pasa. Ja to dawno już
powiedziałam...
- No teraz to się usprawiedliwiaj.-powiedział Dawid.
- Teraz przygotuj się, że wszyscy twoi znajomi dowiedzą się
co się stało z pluszakiem Doroty.-powiedziałam pisząc o tym post na facebooku.
- O nie!- rzucili się na mnie moi kuzyni, a Lijek próbował
ich odciągnąć.
Dawid wyrwał mi telefon. Lijek go przechwycił i mi go podał,
a ja ledwo wystukałam 3 słowa, a Michał wyrwał mi mojego BlackBerry. Usunął
post i zaczął przeglądać moje sms'y.
- Rozumiesz coś?- zakpiłam z niego.
- Nie.-odpowiedział zamyślony.- Ale widzę z kim piszesz.
Strasznie dużo piszesz z jakimś Osmanym. Nowa miłość?
- Z nim. A w życiu.- wygięłam usta w dziwnym grymasie.
- To po co z nim piszesz?
- Byłam jego opiekunką jak leżał w szpitalu po wypadku.
- O... A tu mam coś po polsku. O mam smsy jak pisałaś z
Aśką. Zacytuje was. Bo ciekawa ta rozmowa.
-Nie Michał. To moja prywatna rozmowa. Zostaw... to między
mną, a nią. Ta rozmowa nie może ujrzeć światła dziennego. Nie
możecie...-próbowałam mu wyrwać telefon.
- Asia: Mnie i tamtego dzieli tylko 11 lat i 43 cm wzrostu.
Rzeczywiście mało.
Ty: No to mnie i tego drugiego dzieli tylko 16 lat i 28 cm
wzrostu. Kuźwa.... Drama. Jakby mu pierwszy numerek wyszedł to mogłabym być
jego córką. Rozpacz. Za to mnie i mojej największą platoniczna miłość dzieli
tylko 7 lat i 14 cm! Taak!
- Dobra starczy już.- powiedział Krzysiek wyrywając mój
telefon z rąk szczypiornisty i oddając go mi.
- Dziękuje. Niestety Ci dwaj nie wiedzą co to prywatna
rozmowa.
Nagle do pokoju wpadła ciocia:
- My idziemy na Pastorałkę. Wrócimy po. Aniu zaopiekuj się
nimi bo oni w tym stanie nie pójdą, a ty pewnie też jesteś zmęczona po podróży.
- Ciociu... To są dwaj dorośli mężczyźni i... Dawid. Oni nie
potrzebują opieki.- powiedziałam.
- Eeej.- wydarł się Dawid.
- Nie spalcie domu. Pa- powiedziała ciocia i juz jej nie
było.
Tak jak wujka i dziadków.
-Dobra chłopcy. Idę się ogarnąć i spać.
- Jest po 22.
- Ale jestem zmęczona lotem.-powiedziałam i wzięłam swoją
bluzę.- Narka- rzuciłam wychodząc.
Poszłam do gościnnego, podłączyłam telefon do ładowania i
zdecydowałam się zająć łóżko koło okna, bo była możliwość zajęcia łóżka przy ścianie.
Potem poszłam do łazienki i jak to ja ciapa zapomniałam
pidżam. Owinięta w ręcznik, który umówmy się dużo nie zasłaniał poszłam do
swojego pokoju. Tam na moim łóżku leżał Lijewski, który bawił się moim
telefonem. Nagle oderwał wzrok od ekranu telefonu i powiedział szczerząc się:
-Cześć współlokatorko.
-Em...Cześć. Co ty tu robisz?
- Będę spać.
-Ale jak...
-No normalnie. To jest pokój gościnny. Są dwa łóżka. Więc
chyba normalnie, bo ja też jestem gościem w tym domu jak ty.
-A....Sorry. Lekko rozjebałam się w akcji. Faktów nie
skojarzyłam i ogółem...Ten...To moje łóżko...
-Nie jest podpisane.-wzruszył ramionami.
-Ale tu była moja torba i telefon i przygotowane pidżamy.
-Mówisz o rzeczach, które leżą na łóżku pod ścianą?-zapytał
się pokazując na nie palcem.
-Ale....Przestawiłeś je.
-Ja skądże.-powiedział śmiejąc się, a ja zbluzgałam go w
myślach. Chwyciłam swoje pidżamy i ruszyłam z powrotem do łazienki, bo przecież
nie będę stała nadal przed nim jak debilka w samym ręczniku.
Gdy już się przebrałam wróciłam do pokoju. Tam już Lijewski
leżał w samych bokserkach:
-Skończyłaś?
-Ta.
-To dobrze. Teraz moja kolej.-powiedział i wszedł do
łazienki.
Nie miałabym nic do niego i o jacie. Przecież w normalnych
okolicznościach to ja bym skakała z radości, że rozmawiam z takim Lijewskim ale
zabrał mi łóżko na, którym zawsze śpię. Nie wiem czemu ale w tym domu jeżeli
nie mam łóżka od okna nie potrafię zasnąć. Po jakimś czasie z łazienki w samym
ręczniku opasanym przewieszonym wokół bioder wyszedł Lijewski. Wziął ze swojej
walizki jakąś rzecz zgaduję, że bokserki i z powrotem wrócił do łazienki.
-Śpisz?-zapytał się.
-Nie.-odpowiedziałam, a ten położył się do łóżka i zgasił
światło.
Ja, że miałam drugi włącznik światła koło łóżka od razu je
zapaliłam.
On je zgasił, ja zapaliłam, on je zgasił, a ja znów
włączyłam i tak jeszcze 6 razy.
-Dobrze ty się czujesz?-zapytał ziewając Krzysiek.
-Bardzo.
-To czemu ty to ciągle zapalasz?
-Bo śpię zawsze przy zapalonej lampce.
-A ja śpię zawsze przy zgaszonym świetle.-powiedział gasząc
je.
-No to masz problem.-zapaliłam je.
-Nie ty masz problem, bo ono będzie zgaszone.-powiedział.
-Nie byłabym tego taka pewna.-zapaliłam je.
-Dziewczyno...Na czym polega twój problem? -wstał z łóżka.
-Na tym, że zająłeś moje łóżko i teraz gasisz mi
światło.-powiedziałam przekręcając się na plecy i patrząc na niego.
-Czy przeszkadza Ci to aż tak bardzo, że utrudniasz tym tak
bardzo moje życie i nie pozwalasz mojemu organizmowi się zregenerować?
-Hmmm...Pomyślmy.. Tak.-odpowiedziałam.
-Wyjaśnisz mi dlaczego?-zapytał się.
-Nie.-odpowiedziałam i przekręciłam się do ściany.
-Ee...Czemu?-zapytał się już całkiem zbity z tropu.
-Bo nie mam ochoty rozkładać komuś takiemu jak ty co i jak
to się stało, że bez tej cholernej lampki i łóżka przy oknie nie zasnę.
-Dobra....W takim razie będzie zgaszone.-położył się i
zgasił lampkę.
Ja ją zapaliłam, on zgasił i tak dopóki lampka się nie
przepaliła.
-Mówiłem, że będziemy spać przy zgaszonej?
-Kurwa...Teraz to nie dziwię się, że jeszcze nikogo nie
masz.-powiedziałam sama do siebie coś pod nosem.
-Mówiłaś coś?-zapytał się.
-Nieee...Nic. No coś ty.
Około 1 ja i Krzysiek przewracaliśmy się w łóżkach było kompletnie
ciemno, a ja się jeszcze bałam. Ten
zapytał się mnie tylko:
-Śpisz?
-Nie.
-Czemu?
-Bo nie zasnę.
-Dlaczego?-dopytywał się.
-No bo nie zasnę w tym łóżku za żadne skarby.
-Czemu?
-No bo się boję...-powiedziałam.
-Czego?-zapytał się.
-No...Nie powiem Ci.
-No powiedz.
-Nie, bo będziesz się śmiał.-powiedziałam.
-Obiecuję, że nie będę.
-Ale będziesz.
-No nie będę. Dawaj.-powiedział.
-Będziesz.
-Nie będę.-uśmiechnął się.
-Duchów się boję.-powiedziałam cicho, a ten ryknął śmiechem
i spadł z łóżka.-Wiedziałam, że tak będzie.
-Nie no poczekaj. Czego się boisz?
-Duchów.
-Boisz się duchów?
-Tak...-przełknęłam głośno ślinę, a ten znów rzucił się na
podłogę i zaczął się śmiać nawet nie przejmując się tym, że wszyscy śpią.
-Idę spać do, Miśka.-powiedziałam owijając się kołdrą i gdy
otwierałam drzwi usłyszałam:
-Uważaj, bo jakiś duch Cię porwie.-przełknęłam głośno ślinę,
zamknęłam drzwi i z powrotem usiadłam na łóżku.
-Dziękuję...Teraz to na 100% zasnę.-jęknęłam, a ten znów się
śmiał.
-Powiedz mi...-powiedział po jakiś 3 minutach gdy znów leżał
na swoim łóżku i trochę się uspokoił.-Jak można bać się duchów?
-Normalnie. Jestem tylko kobietą. Boję się też ciemności,
burzy i przybywać z nieznajomym mężczyzną w zamkniętym pomieszczeniu, bez drogi
ucieczki.
-Mogę Ci jakoś ulżyć?-zapytał się.
-Ty mi?? Nie sorry. Wiem jaką masz ksywę wśród kolegów z
zespołu...
-Eee....Oceniasz mnie przez pryzmat tego co o mnie mówią. To
bardzo nie miło z twojej strony. Zresztą mówiąc ulżyć nie miałem na myśli tego,
a ty od razu..
-Możliwe, ale życie mnie nauczyło, żeby nie ufać kolesiom,
którzy mają ksywę męski narząd rozrodczy.
-No ale przecież ty mnie nie znasz i nie wiesz jaki jestem.
-No właśnie.
-No to czemu jesteś taka...
-Jestem taka oziębła w stosunku do Ciebie??
-Tak. Mniej więcej.
-Wiesz ja nic do Ciebie nie mam. W zasadzie to ja lubię
patrzeć jak grasz...Ale po tym jak zająłeś moje łózko i naśmiewałeś się z
mojego lęku. Potem te wkurwiające pytanie o ulżenie i od razu chciałbyś
wiedzieć co się stało, że jestem oziębła, i jak bardzo krzywdzili mnie chłopacy
od...... Kurwa.-powiedziałam,
On znowu zaczął się śmiać.
-Nie śmiej się.-powiedziałam poważnie. -Wkurzasz mnie jak
się śmiejesz.
-Przepraszam ale....Jesteś śmieszna.-powiedział, a ja odwróciłam się tylko do ściany i
powiedziałam cicho pod nosem "Buc."
Ten coś gadał pod nosem, ale go nie słuchałam.
Nagle zobaczyłam, że za oknem coś się błysnęło.
- Ej... Czy ja mam takie wrażenie czy się błysnęło?
- Błysnęło się. Potwierdzam info.
- Ale...ale jak. Przecież jest grudzień, zima. Przecież w
zimę do cholery nie ma burzy.
- Jest. Czasem.
- Ale...- zawyłam i schowałam się cała pod kołdrę.- To
najgorsza noc w moim życiu.
- Chodź. -Wstał z łóżka.
- Co? Gdzie?-zapytałam.
-No wymienimy się... łóżkami.
- Teraz to sobie leż w tym cholernym łóżku, ze zgaszonym
światłem i się pierdol.-powiedziałam wyraźnie zła, a gdy usłyszałam grzmot, aż
podskoczyłam ze strachu.
- Tylko z tobą.-powiedział i położył się w moim łóżku
obejmując mnie.
- Ale co ty...- zaczęłam się z nim szarpać.
- Leż spokojnie. Wyluzuj. Nie bój się ze mną nic Ci się nie
stanie.
- Ale...
-Cicho. Spróbuj spać.-powiedział i objął mnie jeszcze
mocniej w pasie po czym usnął.
Tak jak gdyby nigdy nic. Ja jeszcze przeczekałam całą burze,
potem odsunęłam się jak to możliwie najdalej na łóżku od Krzyśka, bo czułam się
niezręcznie i od tego zerwania z Grześkiem miałam ze sobą jakiś problem i
jedynym mężczyzną, którego do siebie dopuszczałam był Valerio, ale jego nie
traktowałam jak mężczyznę, który może mnie skrzywdzić u nas zasady były
określone prosto. A czego ja mogę się spodziewać, po
Krzyśku. Ja go nie znam, a teraz sobie razem leżymy w moim
łóżku i śpi naruszając moją przestrzeń osobistą.
*
No to wiecie już kto się. Pojawił. Krzysiek. Jak myślicie? Namiesza w życiu bohaterki? Będzie grał jakąś ważniejszą rolę i jak obstawiacie, że to opowiadanie się skończy?
Szczerze chyba żadnej różnicy to nie zrobi bo Ania i tak ma w tym życiu namieszane, że nie potrafi się odnaleźć
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Ciekawe jak to wszystko się skończy? Czekam na następny, pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńJak super, że się Krzysiek pojawił :) Może Ania będzie z nim? ;) Było by fajnie;) Pozdrawiam serdecznie;) Zapraszam do siebie na nowy;*
OdpowiedzUsuńOooooo byłoby bardzo fajnie gdyby Ania była z Krzyśkiem ;-)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdzial? Bo już nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Ania z nim będzie :D fajny <3
OdpowiedzUsuńJa mam przeczucie, że Krzysiek odegra tu dość znaczącą rolę:) jeżeli tak będzie to na prawdę wszystko znowu wywróci się Ance do góry nogami;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Ja to o tobie to już nie wiem czego się spodziewać
OdpowiedzUsuńAle rozdział bardzo fajny.To pojawienie się Lijewskiego w gruncie rzeczy też spoko
Czekam na i zapraszam do mnie :
http://estella-gwiazda.blogspot.com/2014/01/trzydziesci-trzy-dla-nutelli-jestem.html
http://wazne-chwile-w-zyciu.blogspot.com/2014/01/dziewiec.html
miłego czytania :***
Super rozdział jeden z lepszych czekam na następny ;) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na rozdział 20 :) londons-pride.blogspot.com
OdpowiedzUsuń"Ręczni chłopcy" to też fajni chłopcy! Bardzo lubię naszych ręcznych więc jego pojawienie się jak najbardziej mnie cieszy. Myślę jednak, że jego rola chociaż może i nie znowu taka mała, to nie wpłynie jakoś diametralnie na życie Anki, ale mogę się równie dobrze mylić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Super rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com
HAHAHAHAH XD o bosh.... jaki sweeet błąd zrobiłaś :D paczaj: -" Nie spalcie domu. Pa- powiedziała cipcia i juz jej nie było" xD myślałam że padne :D
OdpowiedzUsuńCo z tym opowiadaniem o Fontelesie? Napisałaś je?
OdpowiedzUsuń