*
Wytarłam łzy i trzasnęłam drzwiami mówiąc łamanym głosem:
-Jestem.- po czym zamknęłam się w pokoju i wyłam w poduszkę.
Właściwie nie wiem czemu. Może tylko kosztowało mnie z nim
spotkanie. Wiecie na pewno nie będzie mi go łatwo zapomnieć. No bo jak? Zawsze
będzie jakąś częścią mnie. Nie zapomina się, chłopaka z którym przeżyłaś tyle
rzeczy, z którym spędziłaś wspaniałe chwile i który działał na ciebie jak
narkotyk. Był twoją własną marihuaną. Teraz muszę sobie znaleźć inny prywatny
narkotyk, bo Juantorena już nie wróci. Przebrałam się w za dużą meczową
koszulę Gregora, którą dostałam od niego niedawno i leżałam w łóżku płacząc w
poduszkę. Źle się czułam. Bolało mi wszystko. Każdy mięsień. Nie miałam już na
nic siły. Nagle poczułam, że mój żołądek wariuję i szybko poleciałam do
łazienki. Tam działy się cuda niewidy. Rzygałam dalej niż wiedziałam. Umyłam tylko zęby i znów wróciłam do pokoju.
Nie mogłam usnąć. Kręciłam się ale w
końcu o 4 nad ranem się udało. Wstałam o 7. Jea! Nie ma to jak ok. 3 godziny
snu. Ubrałam się w czarne rurki na to
założyłam biały t-shirt i niebieską
rozpinaną bluzę z adidasa. Postanowiłam
się przejść po mieście. Zobaczyć co się zmieniło. Pełzłam tak uliczkami w
mieście i obserwowałam ludzi. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. I kogo zobaczyłam? Byłą narzeczoną znaczy już teraz obecną
Juantoreny:
-Cześć Ania. Co ty tu robisz??
-Tak przechadzam się po mieście i myślę o życiu- wysiliłam
się na uśmiech.
-No co tam u Ciebie??
Chciałam jej powiedzieć „Spoko. Właściwie to w tamtym roku
regularnie pieprzyłam się z twoim narzeczonym potem wyjechałam i on
postanowił z tobą zerwać i tak się stało
ale ty oczywiście wcześniej musiałaś zajść w ciąże i go o tym nie poinformować
jak przyjechałam na święta to zaczęliśmy znów ze sobą być ale potem wyjechałam
ale miałam wrócić w czerwcu i mieliśmy być cholernie pierdolenie szczęśliwi ale
jak wyjechałam postanowiłaś mu jednak powiedzieć, że jesteś w tej jebanej ciąży
i moje życie się zjebało. ”
Stwierdziłam, że to jednak kobieta w ciąży i nie należy jej tak mówić z resztą
to już nic nie zmieni . Wysiliłam się na :
-Wszystko jest w porządku.
-Miło. Może dasz się zaprosić na kawę?
-Właściwie to ja nie pije….
-Oj! Chodź nie marudź kobiecie w ciąży nie odmówisz chyba.
Zaciągnęła mnie do
tej kawiarni. Gdy już usiedliśmy przy stole i zamówiłyśmy napoje to zaczęła się
ta gadka:
-Coś tak marnie wyglądasz. Schudłaś ,oczy masz popuchnięte.
Coś się dzieję?
-Nie nic.
-Mnie nie oszukasz przecież widzę. – uśmiechnęła się do mnie
tak szczerze.
-Zakochałam się.
-To chyba dobrze?
-Nieszczęśliwie. – wydusiłam.
- Przykro mi.
„Nie twoja wina. Nie! Chociaż! Racja! Twoja i tego debila,
że się mnie zabezpieczyliście”-pomyślałam.
-Nie ma o czym mówić. Zdarza się.- powiedziałam całkiem
obojętna.-No to co tam ciekawego robiłaś na mieście zanim mnie spotkałaś?-
starałam się nawiązać normalną rozmowę.
- Byłam sobie kupić lakier do paznokci no i takie tam różne
rzeczy.
-Rozumiem- nagle na moją komórkę dobiegł dźwięk SMS’a.- Przepraszam cię ale tata każe mi przyjść na
trening, bo ma jakąś sprawę, która nie może czekać.
-Świetnie się składa, bo też chcę odwiedzić Juantorene na
treningu.
Jezu! Czy ta kobieta nie rozumie jak ktoś nie ma ochoty na
pogawędki z nią?! Najwyraźniej nie!
-Chodźmy- powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
Doszliśmy później pod halę gdy ona jak furiatka pobiegła w kierunku
wejścia na główną płytę boiska i rzuciła się na Juantorene.
Ja tylko podpełzłam do ojca wolnym krokiem bez żadnego
uśmiechu mówiąc tylko:
-Daj klucz.
-Po co Ci?
-Zapomniałam swojego.-powiedziałam patrząc na swoje Nike.
-Dobra. Chodź ze mną do gabinetu. Tam mam klucz.
Włóczyłam się za ojcem nagle na hale wpadł Żygadło mówiąc:
-Chodź szybko! Juantorenie się coś stało!-po czym porwał
mojego ojca.
Ja tylko wygrzebałam klucz do domu z jego kurtki po czym
wpadłam jeszcze na płytę boiska, a tam ujrzałam Osmanego płaczącego z bólu,
który w dodatku nie może ustać.
-To tato. Ja do domu już idę. Znalazłam twój klucz w kurtce.
–rzuciłam całkiem obojętnie.
-Dobra-wymruczał coś ale szybko zaczął klęczeć przy
Kubańczyku i macać mu tą nogę. Jak by nwm była warta 50 000 000
baksów. Kurna poboli i przejdzie nic mu nie będzie. Chociaż może moja mama
rację, że jak się skrzywdzi jakąś osobę to ten ból do nas wraca. Czyli jednym
słowem biedaczek. Jednak tak szybko mu nie przejdzie. Gdy byłam już przed halą
dopadł mnie Kazyiski:
-Anka! Poczekaj!- biegł w swoich butach i nagle się
poślizgną i wylądował w zaspie. Podeszłam do niego i podałam mu dłoń, żeby
pomógł mu wstać.
- Pomagasz mi wstać?? Po tym jak pomagałem Juantorenie Cię
więzić i milczałem na temat tego , że wrócił do swojej byłej chociaż jestem
twoim przyjacielem?- patrzył na mnie oszołomiony.
-Przestań przecież wiesz, że jak zawsze mogę to Ci pomogę.
Nie??- zapytałam się.
-Przepraszam Cię.
-Spoko. Tylko nie więź mnie już nigdy na siłę w swoim pokoju
razem z Juantoreną. –powiedziałam całkiem poważnie.
-Jasne-uśmiechnął się.
-Leć na trening, bo się przeziębisz. W samych gaciach
wybiegłeś.
-Jeśli obiecasz mi, że się jutro ze mną spotkasz pogadać.
-Ale tylko z tobą?
-No i może Elena jak będzie nachalna i nie będzie chciała
mnie samego puścić.
-Byleby bez tego mutanta i jego ciężarówki. – powiedziałam .
-Dobra lecę. -
-Pa.
-Na razie.-odpowiedziałam i poszłam dalej.
Szybko wbiłam do mieszkania rozebrałam się zrobiłam sobie
herbatę i zadzwoniłam do Mileny:
-Słucham Cię ?
- Mam sprawę.
-Domyślam się .- zaśmiała się
dziewczyna.
-W Trydencie jestem i mam ochotę
uchlać się w 3 dupy tak żeby nie pamiętać jak mam na imię i gdzie mieszkam.
-Ambitny plan. Chętnie pomogę.
Zbiorę ekipę i zapraszam Cię do mnie, bo mam wolną chatę.
-Ok. to się ogarnę i zaraz u Cb
będę.
Założyłam tylko rurki
najobciślejsze chyba jakie tylko miałam a do tego też mega obcisłą bluzkę z
dużym dekoltem oraz napisem „ never enough” po czym zostawiłam tacie klucz pod
wycieraczką i ruszyłam w stronę mieszkania Mileny. Piliśmy chwilę razem z moją
byłą klasą po czym poszliśmy do klubu. Tam był już całkowity odlot. Byłam pijana. Nie panowałam nad sobą kompletnie.
Tańczyłam z jakimiś facetami. Nie zważałam uwagi na Milenę, która już chciała
wracać i zaciągnąć mnie do domu, bo mówiłam, że się uchlałam. Ja tańczyłam
dalej. Nagle wpadłam w ramiona Juantoreny.
-Chyba po tym alkoholu to mam
jakieś dziwne schizy. Idę powiedzieć przyjaciółce, że wracam do domu-
powiedziałam odkręcając się w stronę stolika przy którym siedziała Milena z
dziewczynami. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek po czym staje z
nim w twarzą w twarz. Kubańczyk obejmuje mnie szczelnie ramionami i kołyszemy
się w rytm muzyki po czym szepcze mi do ucha:
-Przykro mi. Chciałem być z tobą
szczęśliwy. Nadal mi na tobie zależy ale jednak mama mnie jakoś wychowała i
wiem, że rodzina jest najważniejsza ,a już za 4 miesiące na świat przyjdzie
moja córeczka. Sama kiedyś powiedziałaś mi, że niektóre rzeczy nie są zależne
od nas. Kieruje nimi głupi fart albo pech, przypadek albo przeznaczenie. Może
los nam chciał dać znać, że nie jesteśmy sobie pisani?- powiedział patrząc mi w
oczy.
-Wystarczyło napisać mi sms…-
powiedziałam z zaszklonymi oczami.
-Nie wystarczyło. Chciałem, żebyś
dowiedziała się tego ode mnie. Osobiście, bo nadal jesteś osobą na której mi
zależy i która będzie częścią mnie.
-Tylko, że przez telefon jak
udawałeś, że nic się nie dzieję to ja wtedy chyba jeszcze gorzej to przeżywałam
i w dodatku… Nie powiedziałeś mi tego ty tylko mój ojciec.
-Bo…
-Nie tłumacz się. Zrobiłeś jak
chciałeś. Wyszło jak miało wyjść. Wiec tylko, że już więcej się nie spotkamy.
Nie zobaczysz mnie na mieście, na hali, na treningu, na meczu, w mieszkaniu
mojego ojca i każdym innym miejscu na świecie. Zawsze będziesz częścią mnie.
Zawsze będę Cię pamiętać ale…-z moich oczu poleciało kilka łez- Ja bym tak nie
mogła widzieć Cię i udawać, że nic się nie dzieje. To by za bardzo bolało, bo
Cię kocham Osmany.- powiedziałam już cała zapłakana.
-A…
-Żegnaj-powiedziałam odkręcając
się i podchodząc zapłakana do stolika przy którym siedziała nasza paczka.
Zgarnęłam tylko Mile i wyszliśmy. Wiecie co
jest najgorsze? Że chciałam, żeby było jak w tych pierdolonych komediach
romantycznych. Żeby on wybiegł za mną z tego klubu, ucałował w czoło i
powiedział, że wszystko będzie dobrze, a razem
przezwyciężymy całe zło świata i już zawsze będziemy razem jak ta jebana
królewna i popierdolony książę z bajki. Niestety. Tak się nie stało. Milena
otworzyła drzwi od mieszkania mojego ojca, zasłoniła rolety, rzuciła za duży
t-shirt do spania koło stolika położyła tabletkę aspiryny i butelkę wody po
czym powiedziała, że jutro się odezwie i wyszła z mieszkania mojego ojca.
Przebrałam się tylko i położyłam. Wierciłam się na łóżku ale nie mogłam wstać.
Chciało mi się krzyczeć i płakać. Tego pierwszego nie mogłam zrobić z racji
tego, że obudziłabym tatę i wszystkich sąsiadów. Wtuliłam się tylko w poduszkę
i przepłakałam całą noc. Usnęłam po 6 rano.
Obudziłam się już o 10. Właściwie to obudził mnie dzwoniący telefon:
-Halo?-powiedziałam ledwo żywa.
-Będę po Ciebie za 20 minut.
Szykuj się na spacer z najlepszym powiernikiem problemów w tym mieście-
powiedział Kazyiski.
-Nie chcę mi się.
-Obiecałaś…-wykłócał się ze mną.
-Dobra. Wstaje.- powiedziałam
rozłączając się.
Łyknęłam tylko tabletkę aspiryny,
duszkiem wypiłam litr wody i w sumie nie odczuwałam kaca. Może bolała mnie
głowa ale to raczej od płaczu . Tata siedział w kuchni czytając gazetę. Ja
tylko się ubrałam, umyłam zęby, rozczesałam włosy i inne rzecz tg typu po czym wyszłam przed
blok. Momentalnie gdy do moich nozdrzy dotarło świeże powietrze zrobiło mi się
niedobrze. Lecz wytrzymałam to i
podeszłam do Kazyiskiego.
-Wyglądasz okropnie- powiedział
na wstępie.
-Wiem. Nie musisz mi tego mówić.
– powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Jak się czujesz? –zapytał się.
-Tak jak wyglądam.-powiedziałam.
-Uuuu…Czyli musi być z tobą
bardzo źle.- ja nawet nie wysiliłam się na uśmiech.
Nie mogłam.
- Powiedz jak na to wszystko
reagujesz?
-Wiesz. W piątek i sobotę było
ciężko ale dla mnie Juantorena umarł. Już nie żyje. Nie ma go. To była tylko
fatamorgana. Tak to sobie tłumacze i
jest lepiej. Znaczy lepiej to do mnie wszystko dochodzi.
-Czyli już wiem dla czego dzisiaj
jesteś ubrana cała na czarno- zaśmiał się.
-Nie to akurat zbieg
okoliczności- powiedziałam idąc przed siebie.
-Wiesz ostatnio czytałem, że
ludzie dopasowują ubrania do swojego humoru.
-Bardzo możliwe.- stwierdziłam
idąc dalej.
-Co teraz z tobą będzie?- zapytał
się Kazyiski.
-Nie wiem. Wrócę do Polski. Do
Gdańska do SMS’u potem znajdę jakiś klub i jako to będzie się toczyć.
-Wierzysz w to?
-Tak. Tylko jest mi potrzebny
czas. Muszę się odbudować. Te pół roku było nie z tego świata. Najpierw
kręciłam z…
-Mów. Słucham Cię.
-Ale to takie głupie, że aż
wstyd.
-Dalej.
-No to najpierw jak przyjechałam
do Polski to zaczęłam oczywiście kręcić z Winiarem, potem napatoczył się Kurek,
który mnie zdradził więc pobiegłam do Juantoreny z, którym podczas mojego
poprzedniego pobytu we Włoszech byłam szczęśliwa. Wyjechałam i zaczęło się
psuć. Na sylwestrze przespałam się z najlepszym kumplem z, którym mieszkam
razem w Gdańsku i jest mi jak brat, a raczej był, bo wszystko zaczęło się psuć.
Od czasu gdy on mi wyznał miłość, a ja go odrzuciłam.
-A czemu go odrzuciłaś?-drążył
temat.
-Bo myślałam, że on mnie kocha i
na mnie czeka… No i tego. Tak wyszło.
-Głupia jesteś leć do tego
chłopaka zanim będzie za późno…
-Co ty możesz wiedzieć? Ja teraz
potrzebuję czasu. Samotności… Wolę go jako przyjaciela, a nie chłopaka przecież
ja w swoim życiu zjebałam każdy związek. Ja chcę się z nim przyjaźnić, a to że
go kocham, a on mnie to niczego nie zmienia.
-No jasne. Tylko się kochacie, a
przecież…
-Nie rozumiesz, że potrzebuję
spokoju, samotności. To wszystko dzieję się za szybko.
-Przynajmniej daj mu znać, że
musi trochę poczekać, bo nie jesteś gotowa ale go kochasz, bo jak znam życie, a
dobrze je znasz powiedziałaś tylko” Bądźmy przyjaciółmi jakby to co zdarzyło
się tej nocy nie miało miejsca.” Prawda?
-Coś w tym guście.-burknęłam.
-Ania, Ania, Ania…Co ja z tobą
mam? Pakuj się i wracaj już do tej Polski zanim będzie za późno. Rozumiesz?
-A jak się nie uda?
-Zawsze po tym roku w Sms’ie
możesz wrócić tu.- na samą myśl o tym na mojej twarzy nastąpił grymas. –Chyba
za bardzo nie chcesz tu wracać zgadłem?
-Dla mnie on umarł.-powiedziałam
idąc dalej.
Po 30 minutach tego spaceru
pożegnałam się z Osmanym i wróciłam do mieszkania. Spakowałam się po czym
poszłam z ojcem do restauracji na obiad. Zjedliśmy razem posiłek, pogadaliśmy i
znów wróciliśmy do mieszkania. Tym
razem wzięłam torbę i tata odwiózł mnie na lotnisko. Ok. 20 byłam w Gdańsku.
Wchodziłam po schodach do mieszkania mojego i Grześka po czym otworzyłam cicho drzwi i usłyszałam rozmowę:
-Zostałem MVP dla Ciebie.-powiedział Grzesiek.
-Tak wiem. Kocham Cię Grzesiu.
Tęskniłam za tobą. –powiedziała jakaś dziewczyna, potem dochodziły już do mnie
odgłosy pocałunków.
Doskonale znałam ten głos.
Doskonale wiedziałam do kogo należy. Byłam wściekła. Postanowiłam przerwać im tą niezręczną chwilę
i krzyknęłam:
-Gregor! Już jestem!
-Yhym…- powiedział nie
przerywając pocałunku.
-To ja idę do siebie- powiedziałam wściekła.
Szybko wpadłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę w róg
pomieszczenia i następnie sama opadłam na łóżko. Chwile byłam na siebie wściekła ale potem??
Przeszło mi. Skoro chce z nią być niech będzie. Kurde! Nie! On z nią nie może
być! Nie z nią! Z każdą inną tylko nie z nią! Przecież to suka, która leci
tylko na kasę. *
Zgadujcie z kim jest Grześ! Nananana <3 Komentujcie;* Dziękuje również, że pękła na moim blogu jak dla mnie magiczna liczba,bo 20 tyś, a właściwie to 21<3 Dziękuje kocham was<3
Czuje ze to ta jego była :D hha i ze Anka jest w ciąży i nie wie z kim ;D opisz dalej pozdro ;>
OdpowiedzUsuńCzemu myślisz, że Anka jest w ciąży?
UsuńZ kim on może być? Myślałam, że jak wróci do Polski to Grzesiek będzie czekał na nią z utęsknieniem, z otwartymi ramionami, a tu kurde liże się z jakąś;d Czekam na kolejny;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNo dowiesz się z kim jest w następnym rozdziale. Ale za bardzo nie kombinowałam tu i nie robiłam wielkich spisków z kim jest Grzesiu;>
Usuńpiszeeee :D
OdpowiedzUsuńDzięki ;D Pozdrawiam ;D
Usuńa to sie porobiło;/ zobaczymy co dalej...mam nadzieje ze jakos sie ułoży.
OdpowiedzUsuńczekam na następny;D
Czy się ułoży? Kiedyś na pewno ;> Ale musi minąć dużo czasu i Anka musi sobie coś uświadomić ;D
UsuńZajebisty rozdział , w sumie też odniosłam takie wrażenie , że Anka może być w ciąży , bo ciągle jej niedobrze ... Ale to tylko moje głupie przypuszzenia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny Kochana , kocham ten blog i proszę nie rezygnuj z niego .
Grzesiek jest z tą Martyną , o ile dobrze pamiętam jej imię . ?
Ale tak naprawdę to nie chciałabym aby Grześ był z Anką ... eee :pp
Pozdrawiam , twoja fanka :000
Wiesz gdyby się okazało, że chłopak któy był całym twoim światem, który obiecywał ci bóg wie co wrócił do swojej byłej i będzie mieć z nią dziecko też byś się nie czuła lepiej;> Ale kto wie? Może naprawdę jest w ciąży??
UsuńGrzesiek pewnie jest z Martyną, a Anka jest w ciąży z Osmanym. Tak mi sie wydaje.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz napiszesz, że nie bd pisać to nie ręczę za siebie xd
Pozdrawiam ;*
Hahaha;D Kocham Wasze pomysły ;D Kto wie? Może wezmę jakieś pod uwagę? Byłoby Ciekawie ale z drugiej strony Ania ma dopiero nie całe 18 lat i już chcecie robić z niej matkę?
UsuńCudny !!!! Dzieki,ze napisalas rozdzial! :*
OdpowiedzUsuńNie ma za co;D Dla Was wszystko ;D
UsuńJa czekam z niecierpliwoscia na kolejny ! Kiedy nastepny ? Uwielbiam Cie dziiewczyno :D
OdpowiedzUsuńNastępny przewiduje na czwartek lub piątek zależy kiedy znajdę chwilkę czasu
Usuń;)
Przecudowny rozdział , szkoda , że Osmany rozstał się z Anką :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że za niedługo będzie szczęśliwa . :)
Czasem koniec czegoś to początek czegoś nowego. Może tak będzie tym razem??
UsuńJejku , powiedz kiedy przewidujesz następny rozdział . ? Uwielbiam Cię i to opowiadanie . ;p
OdpowiedzUsuńNowy rozdział przewiduję na przełomie czwartku/ piątku zależy kiedy znajdę chwile żeby wszystko napisać i w miarę ogarnąć błędy :)
UsuńOpowiadanie jest cudowne!!! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ania będzie z Gregorem :D:D
To zobaczymy w przyszłości ;D Pozdrawiam ;)
UsuńJa tam wcale nie myśle ,że Anka jest w ciąży ja myślę ,że ojebała coś nie świerzego i ją rzygło. Pewnie do Grzenia mojego kochanego przypatoczyła się Martyynka . Mam nadzieje ,że szybko się Gregor otrząśnie i będą razem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział o Ziomku niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
Pozdrawiam Annie Twoja niedowalona :)
Chyba jestes jedyna osobą, która nie mysli że anka jest w ciąży. Czy myślisz dobrze? Zobaczymy. Co do Grzenia to nie była trudna zagadka, że akurat ta wywłoka się do niego przyczepiła. Ziomuś zawsze spoko już do Cb wracam
UsuńSwietne ! Kolejny rozdzial poprosse !:)
OdpowiedzUsuńKolejny rodział pojawi się jak będę mieć chwile czasu ;)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńW końcu udało mi się przeczytać wszystkie odcinki, a sporo ich już tu masz. W sumie zbytnio nie interesuję się piłką siatkową ani siatkarzami, mam też całkiem inny styl pisania opowiadań. Ale w sumie hm mimo to czasem miło się oderwać i poczytać całkiem coś innego. Jestem romantyczką i brakuje mi tutaj jednego głównego wątku miłosnego, ale takie opowiadania są już oklepana (ale ja się tym nie przejmuje xD), wierzę i mam nadzieję, że Anka znajdzie jednak po tych wszystkich krzywdach prawdziwą miłość, a może to będzie właśnie Grześ?
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa na moich blogach ;)
Pozdrawiam.
With Soul
www.you-changed-me.blog.onet.pl
Dziękuje za przeczytanie mojego bloga ;) Czekam aż w końcu napiszesz nowy odcinek ;D
UsuńZapraszam na nowy rozdział : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńChętnie wpadnę;)
UsuńMam nadzieję, że moje przypuszczenia się nie sprawdzą, ale wydaje mi się, że Grzesiek jest z Martyną niestety... ;/ A Ania to mi wygląda na kobietę w ciąży jak nic! Nawet nie próbuj rezygnować, bo Cię znajdę i normalnie uduszę :P Hihi :D Pozdrawiam serdecznie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńTo mnie szukaj.xddd Nie żartuje. Móstwem komentarzy przekupiliście mnie, żebym tu została i pociągnęła te opowiadanie ku końcowi ;D
UsuńŚwietny rozdział. ;P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. ;D
Ciesze się;D Już jtr się on pojawi ;D
UsuńNadrobiłam całe opowiadanie i muszę powiedzieć, że jest świetne. Czekam na dalsze losy Ani. Coś mi się wydaje, że będzie w ciąży. A Grzesiu nie może być z Martyną. Oni do siebie nie pasują ;/ Lepiej jakby był z Anią. Chociaż nie ukrywam, że chciałabym, żeby Anka była z Osmanym, jakoś tak mi do niego pasuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jakbyś miała ochotę to zapraszam do siebie :D
http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/