sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 70

 Gdy zjadłam już obiad i odstawiłam talerz do zmywarki rozdzwonił się mój telefon:
-Cześć Ania.-powiedział Matt.
-Hej. Co tam?
-Chciałem się Ciebie zapytać czy ok. 18 wyjdziesz ze mną Valerio, Eleną, Juantoreną i Zadik na jakiś dobry włoski makaron.
-Okey. To gdzie się spotykamy?
-Przyjdziemy po Ciebie.Z Valerio, Juantoreną i Sienit, a potem zgarniemy Kazyikich.
-Okey. To do zobaczenia.
-No narka.-powiedział i się rozłączył.
Włączyłam kompa popisałam trochę z Aśką, Kaśką i Wroną na fejsie. Po czym 0 16 30 poszłam wziąć prysznic, potem wysuszyłam włoski, nabalsamowałam ciało moim ulubionym waniliowym balsamem, umyłam zęby, nałożyłam na twarz trochę pudru  i rozświetlacz, po czym zrobiłam sobie kreskę na oczach czarną kredką i wytuszowałam rzęsy. Spryskałam się perfumami, których akurat teraz używam i ubrałam się. Ok. 17 20 byłam gotowa. Usiadłam sobie w fotelu i zaczęłam czytać książkę pijąc  herbatkę w moim ukochanym kubku z dzieciństwa. Rodzice po paru minutach poinformowali mnie o tym, że wychodzą na imprezę do znajomych i wrócą pewnie o 3 może 4 nad ranem. Pożegnałam ich i dalej siedziałam w fotelu popijając moją herbatkę. Gdy akurat skończyłam pić rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć oczywiście tam stali: Zadik, Matt, Juantorena i Valerio.
-Hej kocie.-odezwał się ten ostatni przytulając mnie-Gotowa?
-Moment. To może pójdźcie do salonu, a ja wezmę narzuce na siebie coś wezmę torbę i ten.
-Leć-powiedzieli na raz i poszli do salonu.
-Ty Anka! Ale ty masz fajny kubek. Taki z Hello Kitty. - powiedział Valerio.
-Zostaw go to kubek mojego dzieciństwa! Kocham go bardziej niż...swojego laptopa,a uwierz laptop to coś bez czego nie mogłabym żyć.
-Spoko już odstawiam.-powiedział i nagle słychać było huk i odgłos naczynia po kontaktu z podłogą.
-Kurwa Vergilio!Zabiję Cię!-powiedziałam wchodząc do pokoju i patrząc na siatkarza.
-Przepraszam ja go naprawdę odstawiałem. Serio...No Ania no...
-Nie odzywam się do ciebie.-powiedziałam naburmuszona zakładając kurtkę.-Możemy wychodzić. Teraz ból mojego serca załagodzi tylko porządny talerz jakiegoś makaronu albo...
-Albo?-zapytali wszyscy na raz.
-Nie ważne.-powiedziałam.
No co nie przyznam się im przecież, że ból serca po moim kubeczku jest w stanie załagodzić tylko  talerz  makaronu albo dobry seks, bo znając życie Valerio to by był ten pierwszy co by chciał mnie zaspokoić.  Zresztą w sumie to ja się nie gniewam. W końcu to tylko kubek ale podenerwować go było można. Niby taki stary, a taki głupi. Jakaś małolata (czyli ja) robi go w konia i udaję, że gniewa się na niego za kubek z hello kitty.
W sumie to zaczynał mnie już denerwować, bo całą drogę do mieszkania Kazyiskich jęczał mi do ucha i nie dawał żyć. Gdy już wyszliśmy wszyscy z mieszkania Eleny i Mateja zaczęło się:
-Aniu wybacz mi...Kochana wiem, że zależało Ci na tym kubku i miałaś z nim jakieś wspomnienia...Ale nie gniewaj się.
-Nie gniewam się.
-Serio?
-Tak.
-Ale czemu udajesz.
-Nie udaję.
-Udajesz. Nakrzycz na mnie, że jestem ciołkiem czy coś.
-Kuźwa ale ja wcale nie mam ochoty na Ciebie krzyczeć.- denerwowałam się.
-No wiem, że masz. Wyduś to z siebie.
-Kuźwa! Nie gniewam się na Ciebie za ten jebany kubek jasne! Nie znam bardziej namolnego mężczyzny niż ty. Mam Cię już dość, a idziemy dopiero 9 minut! Jak ja mam wytrzymać z tobą całą kolacje!-wydarłam się do niego po włosku.
Chyba każdy oprócz Matta zrozumiał.
-Więc nie każ mi na siebie krzyczeć jeżeli nie mam na to ochoty. Jasne? Bo mnie wkurzasz.-powiedziałam i poszłam dalej.
-Ale Aniu....Ja wiem, że to taki pancerz. Ty po prostu nie chcesz publicznie okazywać swoich uczuć.
-Trzymajcie mnie...-powiedziałam i odeszłam do Eleny po czym szepnęłam jej do ucha- Albo go zabiję albo się z nim prześpię.-po czym szłam koło niej i Mateja.
-Serio?!-zapytała,a wręcz wydarła się.
-Serio, serio.
-Ale co serio?-zainteresował się Matej i Matt na raz.
-Nie ważne.-odpowiedziałyśmy i głupkowato zaczęłyśmy się do siebie uśmiechać.
-Tylko nie kombinuj Anka. Proszę Cię.
-Ja po prostu muszę coś zrobić z tym nadmiarem emocji.-powiedziałam.
-Rozumiem ale, że tak??
-Każdy sposób jest dobry.-powiedziałam i weszłam do restauracji za Zadik i Juantoreną.
Usiedliśmy przy stole i złożyliśmy zamówienie, a ten znów mi burczał nad uchem:
-Nie gniewaj się na mnie.
-Zaraz się pogniewam jak nie skończysz pieprzyć.
-Kochanie...pieprzyć to ja mogę Ciebie ,a nie....
-Zaczynasz mnie naprawdę denerwować.-zaczęłam się śmiać.
-Frustracje  okazujesz przez śmiech??
-Przeszkadza Ci to?
-Ale skąd kochanie.-zaczął bawić się moimi włosami.
-Zostaw mnie.-powiedziałam.
-Ale co Ci przeszkadza?
-Ty mi przeszkadzasz.-powiedziałam patrząc na niego z wyrzutem.
-Widzę królewna nie ma humorku.
-Widzę, że królewicz jest dzisiaj wyjątkowo upierdliwy.
Naszą krótką wymianę zdań przerwała kelnerka przynosząca posiłek.
Zjedliśmy i pogadaliśmy sobie na jakieś różne tematy od ulubionego smaku lodów do tego kto, by chciał być teraz w jakimś miejscu na Ziemi.
-Ja to bym chciał być w Kalifornii.- rozmarzył się Matt.
-Ja bym chciał być na Kubie.-powiedział Osmany.
-Ja w sumie teraz to bym sobie poleżała na jakiejś plaży w Turcji-powiedziała Sienit.
-Ja bym chciała być tu gdzie jestem-powiedziała Elena.
-Ja też-powiedział Matej.
-Pantoflarz.-stwierdził Valerio.
-Oj daj spokój....
-No to ty gdzie byś chciała być?
-Ja? Hmmm....W sumie mam dwa miejsca gdzie bym chciała być. Pierwsze to dach jakiegoś wieżowca w Buenos Aires. Wiecie siedziałabym sobie i patrzyła na panoramę Buenos Aires nocą. A drugie miejsce w, którym chciałabym być to...Moje mieszkanie znaczy w sumie to mieszkanie, które wynajmowałam razem z moim.... trudno sklasyfikować teraz  nasze relacje.-zaśmiałam się.
-No a ty Valerio?-zapytał się Osmany.
-Ja bym chciał być tam gdzie Ania-zaśmiał się.
-Popapraniec.-stwierdziłam
-Zakochany popapraniec.-uśmiechnął się i poruszył dziwnie brwiami.
-Ty mógłbyś być moim ojcem.
-Dobrze, że nie jestem, bo gdybyś była moją córką mógłbym zrobić Ci krzywdę. Z miłości.- znów się do mnie uśmiechnął.
-Nieee......Nie wytrzymam.-powiedziałam kładąc głowę na stole i lekko pukając nią od stół.-Dłużej nie wytrzymam w jego towarzystwie.
Posiedzieliśmy jeszcze tak z godzinę przy normalnej rozmowie gdy powiedziałam:
-Dobra ja będę się zbierać. Jutro muszę być używalna.
-Po co?
-Muszę zrobić porządki w szafie.
-Zrobisz w poniedziałek.
-Nie.....Bo mam inne plany
-Jakie?-wydarł się Valerio.
- Nie ważne.-powiedziałam zakładając kurtkę.
-Odprowadzę Cię.-powiedział Valerio.
-Nie! Zostań! Nalegam!-powiedziałam.
-Ale tak będziesz sama wracać??-zapytała Elena-Samą to Cię nie puszczę.
-My z Osmanym w sumie też zaraz mieliśmy się zbierać. To możemy wrócić w 3.
-Właśnie.-przytakiwał jej Kubańczyk.
Po 5 minutach już w trójkę wyszliśmy z knajpki. Założyłam na głowę kaptur i wlokłam się za nimi.
Po jakiś 4 minutach drogi Osmany pożegnał się z Zadik pod jej domem i ruszyliśmy w dalszą drogę. Szliśmy tak w ciszy gdy nagle Kubańczyk się odezwał:
-Wszystko dobrze?
-Tak.
-Nic się nie odzywasz. Chyba powinniśmy porozmawiać. Przecież nie możemy się tak unikać. Będziemy mieli wspólnych chrześniaków.
-Ja Cię nie unikam. Ja po prostu przestałam bywać w miejscach w,których ty się pojawiasz.
-Z Eleną i Matejem też przestałaś się spotykać, bo boisz się mnie spotkać?
-Posłuchaj mnie 21 kwietnia mam maturę więc muszę się skupić na nauce... Chcę iść na dwa kierunki.
-Co? Przecież chciałaś być fizjoterapeutką?
-No i w sumie był czas, że mi się odwidziało. Dziś jednak stwierdziłam, że chcę to robić ale chciałabym być też psychologiem. No i tak wyszło.-powiedziałam.- Ale mam w sumie jeszcze przez 5 miesięcy  może się dużo zmienić.
-To fajnie. Ania?
-Tak?-zapytałam patrząc na ekran mojego telefonu gdzie pojawił się sms
"Misiaczku, nie gniewaj się za ten kubeczek."
Odpisałam tylko z uśmiechem na twarzy: "Nie wiem czy dając Ci mój nr nie popełniłam najgorszego błędu w życiu. "
-Odpowiesz mi na to pytanie w końcu?-zapytał zniecierpliwiony Kubańczyk.
-Sorry. Skupiłam się na Sms'ie. Możesz powtórzyć.
-Czemu nie może być między nami tak jak kiedyś? Czemu nie możemy się znów przyjaźnić?
-Bo ja się nie chcę z tobą przyjaźnić. Nie umiem, nie mogę po prostu nie.-odpowiedziałam.
-Czemu?
-Po prostu z doświadczenia wiem, że jak prześpisz się już z facetem to będzie chuj nie przyjaźń. Więc etap naszej przyjaźni skończył się z dniem,a właściwie nocą w, której się ze sobą przespaliśmy.
-Kochasz mnie jeszcze?
-Nie Osmany. Ten rozdział już zamknęłam. On już jest za mną.Nie kocham Cię.-skłamałam mu prosto w oczy- Masz swoją Sienit trzymaj się mnie, a ode mnie się odczep, bo co sobie poskładam jakiś element w życiu to ty przychodzisz i znów go burzysz.Dobranoc.-odwróciłam się na piecie i weszłam do odpowiedniej klatki. 



Ten rozdział jest dziwny. Mega dziwny. Pisałam go już wcześniej gdy nie miałam wgl weny i wygląda tak jak wygląda. Teraz mam 6 rozdziałów napisanych na przód i czuję, że moja wena wraca. Kto wie… Może dodam coś w środku tygodnia. W każdym razie zajrzyjcie w okolice środy czy nie pojawiło się coś nowego i komentujcie mordki J

11 komentarzy:

  1. Ja to cię normalnie kocham :*** Mordko ty moja :D
    Co ja bym bez ciebie zrobiła ???
    Zajebisty rozdział i wcale nie jest dziwny, zastanawiam się czy Ania to ten tego z Valerio jak to mówią stare ale jare xD czekam na kolejny i zapraszam do mnie :
    http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/12/dwadziescia-trzy-kariery-filozofa-to-ja.html

    http://wazne-chwile-w-zyciu.blogspot.com/2013/12/dwa.html

    http://zycie-to-gra-bez-konca.blogspot.com/2013/12/prolog.html

    Buziaki Yśka :***

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny świetny jeszcze raz świetny;D
    czekam na kolejny;))

    ja to bym chciała żeby było coś z Osmanym przecież ona nadal go kocha.
    Chociaż jest dupkiem ale jak wiadomo to my kobiety lubimy własnie takich
    pozdrawiam i do następnego;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział;) Oj ten Valerio ;*
    Ciekawie jak to wszystko się ułoży dalej;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na XXXII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

      Usuń
  4. W końcu nadrobiłam wszystkie zaległości:) jestem w totalnym szoku ile się tu przez ten czas pozmieniało...Anka widać, że się pogubiła w tym wszystkim ale na pewno da rade i wyjdzie na prostą:))

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach ten Valerio :p Uwielbiam gościa, rozbawił mnie do łez :)
    Czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam i zapraszam na http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com oraz http://jestesdlamniestworzony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle genialnie! Dawno mnie tutaj nie było i normalnie jestem zaskoczona tym co się tutaj dzieje. Naprawdę świetnie! Pozdrawiam.

    PS Nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły u mnie w zakładce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Ja chcę następny :D
    Zapraszam do siebie :)
    http://szukaj-szczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj przed snem zaczęłam sobie czytać opowiadanie do poduszki i nie mogłam się oderwać, dopiero na 20 odcinku powiedziałam sobie pas, bo musiałam rano wstać, ale dzisiaj korzystając z wolnego dnia nadrobiłam resztę opowiadania i muszę się przyznać, że podoba mi się! ;) Ania jak widać swoje już przeszła i ma pewne doświadczenie z mężczyznami, które nie do końca miło wspomina. Ale mimo wszystko ja strasznie lubię Osmanego i jakoś bez większych problemów wyobrażam go sobie w roli tego złego ;) Pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć :) Przepraszam, że ostatnio nie powiadomiłam, ale teraz zapraszam Cię bardzo serdeczniea na na nowy rozdział na : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . Pozdrawiam gorąco ! :)

    Ps. Widziałam, że zaczęłaś coś nowego, na pewno wpadnę jak znajdę chwilkę wolnego. Obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń