niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 42


-Czyli zapewne nie muszę Ci powtarzać co mówiłem do dziewczyn?
-Skądże.-odpowiedziałam i dołączyłam do biegających dziewczyn.
Na treningu musiałam się wyładować. Moje życie schodzi na psy. Nic nie jest tak jak bym chciała. Grzesiek coraz bardziej się ode mnie oddala, znalazł sobie kogoś i boję się, że to będzie ta prawdziwa miłość, którą nie jestem ja. Cała ta sytuacja za dużo mnie kosztuję. Po końcu roku szkolnego wracam do Bełchatowa. Co prawda mam Wronę, który myśli, że nie domyśliłam się, że do mnie coś czuję. Bardzo go lubię. Zastępuje mi Grześka ale ma jedną może dwie wady. Nie jest ani Juantoreną ani Łomaczem. Co do Juantoreny jest ze swoją narzeczoną, która jest w 8 miesiącu ciąży. Nie obchodzi mnie już jego życie on dla mnie umarł ale czasem rozmawiając z Kazyiskim pytam się czy wszystko u niego ok. Nie chcę się z nim już nigdy więcej spotkać.  Chcę zacząć wszystko od nowa ale czasem mam taką obawę, że gdy pojawię się na ślubie Kazyiskiego i Eleny znów wszystkie wspomnienia wrócą i znów wpadnę w jakieś beznadziejne bagno.  Gdy trening się skończył i chciałam wychodzić do szatni Kaśka mnie zatrzymała:
-Ej?! Nie czekasz na werdykt?
-Jaki werdykt?-zapytałam zaskoczona
-Czyli jednak się spóźniłaś.-wyskoczył trener.
-Tylko trochę…-powiedziałam spuszczając głowę i pokazując na palcach ile się spóźniłam.
-No dobrze to teraz posłuchamy , która z was zdaniem trenera nadaje się i będzie ćwiczyć w Atomie Trefl Sopot.
-Wybór był trudny. Musiałem wybrać jedną z was, a że potrzebujemy teraz środkowej to wybieram dziewczynę z numerem 3.
-Anka to ty!-popchnęła mnie w jego stronę Kaśka.
-Ania Kubacka- przedstawiłam się.
-Witaj. Jestem trenerem  Atomu. Miałabyś ochotę od przyszłego sezonu dołączyć do składu Atomu?
-Yyy…Nie mam pojęcia. Zaskoczył mnie pan. Musiałabym przegadać sprawę z rodzicami. Po tym roku chciałam już wracać do Bełchatowa.
-Szansa grania w zespole z Orlen Ligi zdarza się tylko raz w życiu.-powiedział trener.
-Jasne, że będę grać-powiedziałam uśmiechając się.
-To może daj mi swój numer to zadzwonimy zgadamy się, podpiszemy umowę.-powiedział.
-Dobrze.-powiedziałam.
Gdy już podałam mu numer zadaliśmy się na podpisanie umowy. Wpadłam do szatni . Dziewczyny mi pogratulowały, a potem poszłam z Kaśką uprzednio się jej pytając czy, któryś raz już z kolei uratuje mi dupę i mnie przenocuję. Gdy już byłyśmy u niej w internacie zjadłyśmy niezdrową paczkę cebulowych chipsów i po kebabie. Nie pytajcie jak to zmieściłyśmy. xdd Leżąc już tak i umierając z przejedzenia stwierdziłam, że muszę o tej całej dziwnej sprawię z Atomem poinformować mamę. Cieszyłam się, że będę grać w Atomie ale to było dziwne.  W każdym razie musiałam się rozejrzeć za nową szkołą w Gdańsku i mieszkaniem. Nie chcę mieszkać z Grześkiem tym bardziej, że teraz się z kimś spotyka. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam;
-Halo?
-Hej mamo.-powitałam ją.
-Cześć. Co tam?
 -Zostaję w Gdańsku na przyszły sezon, bo dostałam propozycję gry w Atomie.
- To świetnie, a co z maturą?
-No…Napiszę ją. Spokojnie. Do szkoły też będę chodzić. Tylko, że w wakacje będę musiała poszukać nowej szkoły i mieszkania.-powiedziałam spokojnie.
-Szkołę to jeszcze rozumiem ale… Czemu akurat mieszkanie? Pokłóciłaś się z Grześkiem?
-Nie. Nic z tych rzeczy ale Grzesiek zaczął się spotykać z jakąś dziewczyną i wygląda, że to coś poważniejszego po prostu nie chcę mu przeszkadzać i kręcić się po mieszkaniu.-powiedziałam.
-Dobrze. Rozumiem. To o, której mam być po Ciebie w sobotę?
-Jak najprędzej tylko możesz. Dobra ja kończę.-uśmiechnęłam się i zakończyłam połączenie.
Później leżałyśmy z Kaśką żarłyśmy frytki( nie pytacie ile zjadłyśmy. Powiem wam tylko, że tyle to ja chyba jeszcze nigdy w życiu przez jedną noc tyle nie zjadłam.)po czym w końcu przy jakiejś głupiej komedii usnęłyśmy . W taki oto piękny sposób wstałyśmy o 13. Zbytnio się tym nie przejęłyśmy. Zebrałam manatki przebrałam się i wróciłam do domu. Nie żeby coś ale Grzegorz doprowadził mieszkanie do całkowitego porządku i siedział zadowolony na kanapie dyskutując o czymś przez telefon pewnie z Kamińskim:
-Cześć.-powiedziałam tylko wchodząc do mieszkania i znikając za drzwiami w pokoju.
Odłożyłam wszystkie torby i poszłam pod prysznic po czym się przebrałam i zabrałam się za pakowanie rzeczy. Ok.13 wyszłam już w pokoju, który cały był obstawiony w pudła do przeprowadzki z Ikea i zabrałam się za robienie obiadu tym razem zdecydowałam się na pomysł na makaron rurki z sosem pieczarkowym i piersią z kurczaka.  Chwilę potem do kuchni zawitał Grzesiek:
-Pomóc?
-Nie. Dam sobie radę. –powiedziałam krojąc kurczaka.
-Aha.-powiedział.
-Jak tam kolacja?-zapytałam.
-Świetnie. Kamila jest naprawdę sympatyczna lepszej dziewczyny nigdy nie spotkałem.-zaczął zachwalać ją Grzesiek.
-Cieszę się.-powiedziałam spuszczając głowę i nie odrywając wzroku od kurczaka.
-A ty chcesz mi coś powiedzieć?-zapytał.
-Raczej nie.-odpowiedziałam.
-To jak spędzasz wakacje?
-Mówiłam Ci. Jadę nad ten domek nad jeziorem na który chciałem jechać z tobą ale stwierdziłeś, że z 3 małolatów przesiadywać nie będziesz na dwa tygodnie nad jezioro. No i za tydzień jadę do Włoszech na ślub Kazyiskiego.-odpowiedziałam.
-To w końcu kto za mnie pojedzie na ten domek, bo jak mniemam znaleźliście sobie zastępstwo.
-Tak. Znaleźliśmy. Jedzie z nami Wrona. On się bardzo ucieszył i przynajmniej nie określił nas jako trójki małolatów.
-Nadal masz o to pretensję?
-Nie. –odpowiedziałam.
-Więc o co chodzi?
-O nic nie chodzi. Przecież nic nie mówię. No to jak ty spędzasz wakacje?
-No jeszcze nie wiem. Taki spontan. Pewnie z Kamilą gdzieś wyjedziemy na tydzień. Poza tym prawie całe wakacje przy piwie z kumplami w Ostrołęce.
-Fajnie.-powiedziałam.-Grzesiek?
-Co?-odpowiedział siadając na blacie.
-Wyprowadzam się.-powiedziałam na jednym wdechu.
-Czemu?-zapytał niepewnie.
-Nie widzisz, że nie możemy się dogadać?-zapytałam.
-To nie jest powód, żeby się wyprowadzić.
-Nie w ogóle.-przewróciłam oczami- Grzesiek. My się nie dogadujemy. Po prostu chcę się wyprowadzić. Chcę coś zmienić i kogoś poznać i wreszcie nie tkwić w tej beznadziejnej chujni. –wyrzuciłam z sb.
-Gdybyś naprawdę chciała z kimś być to już byś z kimś była. Nie uważasz?-zapytał
-A może brak odpowiedniego kandydata?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A to niby moja wina, bo mieszkasz ze mną?
-Nie po prostu mieszkając z tobą się cofam.
-Czemu?
-Nie mogę patrzeć w przód, bo ciągle wracam się do Ciebie czekam na Ciebie.
-Nie rozumiem.
-To zrozum, bo to nie jest zbyt skomplikowane. Teraz Ci coś powiem i to szczerze. Jak najszczerzej potrafię.
-Dawaj.
-Wiem, że jestem niedojebana, bo zrozumiałam to dopiero jak się ode mnie trochę odsunąłeś i mi wygarnąłeś zrozumiałam, że Cię kocham i wiem, że teraz to już po ptakach, bo i tak jesteś z Kamilą. –powiedziałam wrzucając kurczaka na patelnie.
Grzesiek chwilę stał jak oniemiały, a ja się na niego popatrzyłam po czym zrozumiałam ”Jednak jesteś pierdolnięta Anka. Mogłaś mu to powiedzieć jakoś tak naturalniej i subtelniej”
-Wiem co teraz myślisz.-powiedziałam cicho.
-Nic Anka nie wiesz. Nie wiesz jakie życie potrafi być zjebane i nie wiesz jak to jest czekać na dziewczynę pół roku, a gdy już sobie odpuściłem i znalazłem kogoś ona mówi, że mnie kocha.
-Przepraszam. Chciałam Ci to powiedzieć po prostu przed moim wyjazdem. Przecież to nic między tobą, a Kamilą nie zmienia. Ja też nadal będę Cię traktować jak kumpla. Nic się nie zmienia. Powiedziałam to tylko, żeby nie żałować Ci, że nie powiedziałam tego co czuję za pół roku.
-Musze się przejść.-powiedział i wyszedł z kuchni, a potem mieszkania.
Ja zostałam sama. Skończyłam gotować makaron, zrobiłam sos dodałam pierś z kurczaka i danie gotowe. Zniknęłam w pokoju i ze słuchawkami na uszach siedziałam na Facebooku. Pisałam trochę z Olką i Wroną. Zadzwoniłam do mamy i zaczęłam:
-Mamo…Ja nie wiem czy chcę grać w tym Sopocie. Może życie sportowca nie jest dla mnie? Ja bym chciała być normalna.
-Ale Ania. Co ty gadasz? Jesteś normalna.
-Wiem ale ja już bym chciała wrócić do Bełchatowa. Chciałabym mieszkać z tobą i z tatą jak dostanie czasem urlop i do nas przyjedzie, a potem wyjechać gdzieś na studia. Chcę mieć normalne koleżanki z, którymi będę robić sweet focie na fejsa i spotykać się po szkole, a nie ciągle harować na treningu. Nie chcę ciągle martwić o  to jak zagram w meczu, bo to moja droga do kariery.. Chcę mieć normalnego chłopaka i martwić się tylko tym. Żeby mi pryszcz  w dniu randki nie wyskoczył.-powiedziałam smutna.
-Co się stało?
-Nic. Po prostu tęsknie za domem i chcę już wracać.
-Mogę dopiero przyjechać do Ciebie w sobotę. Jutro mam zebranie zarządu.
-Wiem. Nie oto chodzi.
-A o co Ania?
-Że mnie to chyba wszystko przerasta. Ja po prostu chcę mieć święty spokój nie chcę być tą byłą Kurka nie chcę być tą złą co zabrania Łomaczowi być z kimś szczęśliwym. Potrzebuję po prostu czasu.-powiedziałam.
-Posłuchaj. Zrobimy tak. Jutro odbierzesz świadectwo i  posiedzisz w Gdańsku jeszcze ten dzień, a jutro z samego rana u Ciebie będę.
-Dobrze. To ja kończę.-powiedziałam cicho rozłączając się.
Skuliłam się tylko w kłębek i siedziałam skulona. Tęskniłam za moim życiem tęskniłam za Asią. Szybko wyjęłam telefon i niepewnie wybrałam numer zielonookiej.
-Halo?-powiedziała Aśka.
-Cześć.-powiedziałam smutna.
-Ania?
-Tak to ja. Słuchaj w sobotę będę w Bełchatowie spotkamy się o 20 w Belli?-zapytałam.
-Jasne. Będę czekać. Przy naszym stole.
-Dziękuję. To cześć Asiu.-powiedziałam zakańczając połączenie.
Rzuciłam telefon na łóżko i nie wiem przez ile czasu rozmyślałam. Gdy za oknem było już ciemno i widać było tylko przejeżdżające samochody na ulicy usłyszałam jak Grzesiek wchodzi do mieszkania.   Uchyliły się drzwi od mojego pokoju, a w progu drzwi widniała sylwetka Grześka:
-Śpisz?-zapytał mnie.
Grzesiek wyszedł z pokoju, a ja leżałam cicho i udawałam, że śpię, bo co bym mogła mu powiedzieć. Nie mam już nic do powiedzenia.
Grzesiek wyszedł z pokoju, a ja tylko głośno odetchnęłam i tym razem morfeusz zabrał mnie do swojej pięknej krainy. Śniło mi się… W sumie nic mi się nie śniło. Kompletna pustka. Wszędzie czarno. Wstałam przed dzwonieniem budzika co było nie lada wyczynem.  Podreptałam jak najciszej do łazienki. Tam wzięłam prysznic, ogarnęłam się i przebrałam w czarne rurki, biały t-shirt i granatową marynarkę i z łososiowymi podwijanymi rękawami całość dopełniły czarne szpilki.
Grzesiek jeszcze spał, a ja wyszłam na zakończenie roku szkolnego. Jak zwykle było nudno. Uczyłam się w różnych szkołach w różnych krajach ale zawsze było tak samo nudno. Odebrałam swoje świadectwo i wróciłam do mieszkania. Od progu powitał mnie śmiech Kamińskiego, Żalińskiego i Ruska. Ten pierwszy od razu wyskoczył ucieszony z pokoju i powiedział:
-Dawaj  te świadectwo! Ile pał!
-Daj mi spokój Kamiński…-powiedziałam wymijając go i idąc w stronę swojego pokoju.
-O nie! Mnie się tak szybko nie pozbędziesz.-powiedział przerzucając mnie przez ramie i idąc w stronę dużego pokoju.
-A teraz usiądziesz przy Grzesiu i dasz nam swoje piękne świadectwo-powiedział zrzucając mnie koło Grześka.
-Sorry nie ma miejsca.-perfidnie się uśmiechnął do mnie Żaliński byle bym tylko nie usiadła.
-No to na kolanka do Grzesia usiądziesz.
-Wolę postać.-powiedziałam podając mu papierową teczkę z logiem szkoły i moim świadectwem.
-Uuu…Wyczuwam kłótnie.-zawył Rusek.
-Źle wyczuwasz.- powiedziałam.
-3 tróje?! O ty ! Niedobra! Grzesiek skarć ją!- powiedział Kamiński studiując uważnie moje świadectwo.
-Dorosła jest. Niech robi co chcę. Ja ją karcić nie bd.
-Dobra Kamiński daj mi to świadectwo…Musze dokończyć się pakować.
-Wyjeżdżasz do Bełchatowa? Na ile?
-Na długo. Jeszcze nwm ale raczej nie wrócę już do Gdańska.-odpowiedziałam zamykając się w pokoju.
Jeżeli myślicie, że poszłam się pakować to jesteście w błędzie ja rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Chłopacy jeszcze do 12 o czymś dyskutowali. Potem do mojego pokoju zapukał Grzesiek.
-Ania otwórz.
-Już.-powiedziałam cicho wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi.
-Ania. Płakałaś??
-Nie.-odpowiedziałam.
-Chodź tu do mnie.-powiedział rozkładając swoje ręce.
Ja się tylko w niego wtuliłam.
-Wiem, że teraz nie jest zbyt kolorowo, że te pół roku między nami było chujowe, że i ja i ty się zmieniliśmy ty w lepszym tego słowa znaczeniu ja niestety na gorsze i dopiero teraz to dostrzegłem. Wiem, że Ci jest ciężko ale zrozum też mnie.
-Wiem Grzesiek, nie mam prawa się wtrącać do twojego życia.
-Masz, bo jesteś moją przyjaciółką i kobietą, którą kocham.-powiedział i rozłożył swoje ramiona, a ja bez zastanowienie w nie wpadłam.-Wiesz, że mi na tb zależy i że chcę z tobą być ale już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Może być lepiej albo gorzej.-powiedział Grzesiek.
-Wiem. Postarajmy się, żeby było lepiej.
-Dobrze-odpowiedział i pocałował mnie lekko w usta.
-Kocham Cię Grzesiu.
-Ja ciebie też maleńka.-powiedział całując mnie w głowę.
Staliśmy tak aż nie przerwał nam dzwonek do drzwi:
-Zobaczę kto to.-odpowiedziałam.
-Nie   idź.-zaskomlał Grzesiek..
-Musze. Zaraz przyjdę.
-Skoro tak.-powiedział powoli uwalniając mnie z uścisku.
Poszłam otworzyć drzwi i oniemiałam. Za drzwiami stał ktoś trzymający wielki bukiet róż. Mi od razu przypomniało się kto ostatnio wysłał mi taki bukiet. Przełknęłam swoją ślinę, a gość zza bukietu odezwał się:
-Dzień Dobry. Poczta Kwiatowa. Pani Anna Kubacka?
-Tak to ja. Coś się stało?-zapytałam.
-Bukiecik dla pani. Proszę tu podpisać.
-Dziękuję.-powiedziałam podpisując  kwitek i zabierając kwiaty po czym zamknęłam drzwi.
-Kto to?-przytulił się do mnie Grzesiek.
-Poczta Kwiatowa.
-Od kogo??-zapytał.
-Juantoreny. W sumie przyjęłam tylko to dlatego, że jest dołączona do tego karteczka, a chcę zobaczyć co napisał.
-Mogę też?-zapytał.
-Jasne.-pocałowałam go w policzek.
Otworzyłam karteczkę i przeczytałam ”Wiem, że  dla Ciebie nie umarłem tylko nadal żyje i będę na zawszę w twoim sercu. Liczę dni do ślubu Kazyiskiego, bo wiem, że wtedy się spotkamy. Choćby to było już nasze ostatnie spotkanie w życiu. Wiem, że nie chcesz mnie widzieć ale nie jestem na tyle głupi, żeby nie wiedzieć, że przyjdziesz na ślub Mateja i Eleny. Twój zawsze kochany Osmany ;*”
-Bleeee….-powiedziałam.
-Co napisał. Przepraszam ale nie znam włoskiego.
-Napisał, że wie, że dla mnie nie umarł tylko żyje i wie, że zawsze w moim sercu będzie tylko on i liczy dni do ślubu Kazyiskiego, bo wie że się tam ze mną spotka, bo jest pewny, że nie opuszczę Eleny i Mateja w takiej chwili.
-Debil…-parsknął Grzesiek.
-Nie pojedziesz sama na ten ślub.
 -Nie jadę sama.-odpowiedziałam.
-Tylko z kim?.. Nie musisz w sumie mówić Wroną. Zgadłem?
-Tak ale ja mu wyświadczam przysługę, bo idę na wesele jego kuzynki, a on na Mateja i Eleny. Chciałam Ciebie zaprosić ale wiesz dobrze, że się nam nie układało wtedy. –powiedziałam przytulając go.
-Wiem-odpowiedział i mnie pocałował. –Tylko masz być grzeczna żadnych Kubańczyków, Włochów, Wron i innego ptactwa zrozumiano?
-Przecież doskonale wiesz, że ja taka nie jestem, żeby mieć chłopaka i chodzić z moim zajętym eks, którego była obecna jest w ciąży.-powiedziałam.
-Wiem. Tylko się pilnuj. –powiedział całując mnie w usta.
-Ty się też tu zbytnio nie baw. Niech Cię melanż zbytnio nie ponosi.
-Dobrze. –powiedział znów wbijając się w moje usta.
-Chodźmy do mnie. Obejrzymy sobie jakiś film, pogadamy, poprzytulamy się.-powiedziałam.
-Jest 13.
-No to co?-zapytałam.
-W sumie nic. Chodź już-pociągnął mnie za rękę.
Położyliśmy się na moim łóżku o przytuleni dyskutowaliśmy o najprzeróżniejszych tematach. Gdy Grzesiek zbiegł na temat mojego wyjazdu:
-Wrócisz tu w nowy rok szkolny?
-Wrócę.-odpowiedziałam.
-Zobaczysz wszystko się ułoży. Ja będę grał w  Lotosie Trefl Gdańsk, a ty będziesz się uczyć i grać w smsie.
-Właściwieee…To nie bd się już uczyć ani grać w Sms’ie. Dostałam propozycję żeby zagrać w Atomie.-powiedziałam.
-To dobrze. Świetnie wręcz. Będziemy mieć treningi w tej samej hali o tych samych godzinach praktycznie. Tylko, że wy wtedy bd mieć na siłowni, a my na hali i na odwrót. Będziemy spędzać ze sb mnóstwo czasu. Zobaczysz. Bd świetnie.
-Wiem. –uśmiechnęłam się, a on mnie tylko pocałował.
-Mógłbym Cię wziąć tu i teraz.-powiedział między pocałunkami rozgrywający.
-Grzesiek!
-Żartowałem. Jestem głodny. Zakładam, że ani tobie ani mnie nie chcę się gotować więc zapraszam Cię na obiad. Ewentualnie potem jak wrócimy to…
-Grzesiek!
-Żartuje. Wszystko w swoim czasie ale wiesz skoro my już to ze sobą robiliśmy to co nam szko…
-Grzesiek!-zapiszczałam, a na mojej twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech.
-Przecież wiesz, że żartowałem. Teraz chodź.-powiedział chwytając mnie za rękę. Tak w oto cudowny sposób wyszliśmy spędzić na mieście popołudnie jedząc w jakiejś knajpce.
-Mam ochotę na BigMac’a.-powiedziałam.
-Chcesz iść do McDonalda?
-No chyba, że wolisz Kebab albo pizzerie.
-Myślałem, że pójdziemy w ustronniejsze miejsce.
-Źle myślałeś.-zaśmiałam się idąc z nim przez ulice cały czas trzymając się za rękę. –Żartuje. Zrobimy tak. Pójdziemy do Maca zjemy to na co mamy ochotę, a później przejdziemy się do romantycznej, cichej i spokojnej kawiarenki. Co ty na to?
-Bomba.-odpowiedział kierując się w stronę MacDonald’a.
Zjedliśmy w Macu to co każdy z nas zamówił, a potem poszliśmy do tej kawiarni.
-Gregor. Ja nic więcej nie zmieszczę.
-Zmieścisz .
-Będę gruba, a potem mnie zostawisz i co?
-Ja Cię nie kocham za wygląd choć fakt, jesteś śliczna. Ja Cię uwielbiam  za twój charakter i sposób bycia.
-Kocham Cię.-powiedziałam całując go w usta.
 -Wiem. Powtarzałaś to mi kilka razy.
-Grzesiek?
-Tak?-odpowiedział rozgrywający.
-Tęsknie za domem.
-Nie rozumiem.-odpowiedział.
-Za rodzicami tęsknie. Gdańsk to wspaniałe miasto. Chcę z tobą być ale...Nie wiem czy moja psychika prędzej nie siądzie.
-Jak to?
-Nie wiem czy będę miała jeszcze tyle siły, żeby wytrzymać kolejny rok w Gdańsku. Wiem, że teraz będzie inaczej, bo mam ciebie. Ja po prostu się boje i w sumie nie wiem czemu Ci to powiedziałam.-westchnęłam.
-Dobrze, że mi to powiedziałaś. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nasze życie nigdy nie będzie łatwe choćby ze względu na to, że ja i ty jesteśmy sportowcami. W dodatku ja mam studia co prawda zaoczne ale i tak muszę się na nich uczyć, a ty masz jeszcze szkołę ale razem damy radę. Ty jutro jedziesz do domu, a ja do swoich rodziców potem się zgadamy i spędzimy razem czas albo przyjedziemy do Gdańska albo do Ostrołęki lub jak zechcesz do Bełchatowa. No jest jeszcze opcja, że zaszyjemy się gdzieś daleko od wszystkich na całe wakacje.
-Dobra ale.. Na całe nie mogę. Muszę poukładać trochę spraw. Najpierw spotkam się z Aśką i wyjaśnimy sobie parę niepoukładanych spraw między nami potem wyjeżdżam do Włoszech na ślub Kazyiskiego z Eleną i w Lipcu mam też domek nad jeziorem jakbyś nie pamiętał jak mi odmówiłeś.
-A ty zabrałaś Wronę...
-Nie chciałeś.-wzruszyłam ramionami.
-Tak też fakt.
-Jeszcze w Sierpniu jadę z Wroną na ślub jego kuzynki.
-Masz więcej czasu zaplanowanego z Wroną niż ze mną. Robię się zazdrosny.-zaśmiał się.
-Nie masz o co i o kogo.-uśmiechnęłam się.
-Jesteś pewna?-zapytał się rozgrywający.
-Tak.
-No to jesteś w błędzie. Mam o kogo, a dokładniej o...
-Wronę.-zaczęłam się śmiać.
-Jakaś ty głupia. O Ciebie.-powiedział pstrykając mnie w nos.
-Wracamy?-zapytałam się.
-Po co?
-Muszę się spakować. Zresztą jestem zmęczona.
-Czym?-zapytał się rozbawiony.
-Sama nie wiem. Tak po prostu.
-Dobra to idziemy-powiedział Grzesiek wychodząc i trzymając mnie za rękę.
Gdy już doszliśmy do mieszkania i znaleźliśmy klucz od mieszkania, bo mi w torbie nie chciało się szukać, a w kieszeni Grześka spodni jest wszystko. Guma do żucia, portfel, telefon, kartka z nr telefonu zapewne jakiejś dziewczyny, lizak z biedronki oraz klucze do samochodu z breloczkiem w kształcie puszki od sprite. Dopiero potem na samym dnie znalazł się klucz do mieszkania.
-Pojemne masz te kieszenie. Nie ma co. A kto to Dominika?-zapytałam się czytając karteczkę z numerem.
-Emmm... No wiesz my wtedy to nie byliśmy jeszcze razem.-zaczął się dziwnie tłumaczyć i wyrwał mi żółtą karteczkę z dłoni.
-Luz Grześ. Otwieraj-uśmiechnęłam się.
Wpadliśmy do mieszkania i ja poszłam od razu do pokoju pakować się, a Grzesiek do siebie do pokoju.
Gdy już się spakowałam leżałam na łóżku ze słuchawkami na uszach. Drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Do mojego pokoju wszedł Grzesiek. Ja zdjęłam słuchawki i zapytałam:
-Co tam?
-Pomyślałem, że spędzimy trochę czasu i wiesz zrobiłem gorącą czekoladę i maliny przyniosłem.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Grześkiem?-zaśmiałam się.
-To ja Grzesiek i lepsza strona mnie.
-Ta twoja lepsza strona jest urocza. Chodź.-poklepałam miejsce na łóżku. Rozsiedliśmy się na moim łóżku i popijając gorącą czekoladę oraz podjadając co jakiś czas maliny oglądaliśmy Dexter'a. Potem gadaliśmy i tak wtuleni w siebie zasnęliśmy. Obudził mnie budzik. Zaklęłam po czym zeszłam z łóżka. Grzesiek smacznie chrapał. Wczoraj uzgodniliśmy, że na razie o niczym nie mówimy naszym rodzicom. Dowiedzą się sami jak przyjdzie odpowiednia pora. Wzięłam prysznic i się ogarnęłam po czym ubrałam się w  czarne rurki- i  biały t-shirt  . Gdy wyszłam z łazienki. Grzesiek siedział już ubrany z moją mamą w kuchni.
-Heej!-przytuliłam mamę.
-Khym.-odkaszlnął Grzesiek.
-Tobie też cześć.-dałam mu buziaka w policzek.
-No to Ania zabieraj swoje wszystkie rzeczy i jedziemy do domu.
-Właaściwieee....
-Co się znów stało?
-Zostaję w Gdańsku z Grześkiem. Jestem pewna na 100%.
-Na 100%?-zapytała mnie..
-No dobra może na 96. -powiedziałam.
-Czyli zabieraj ciuchy i te twoje najważniejsze rzeczy i jedziemy.-powiedziała wstając mama.
-Dobra.-powiedziałam.
Wręczyłam mamie i Grześkowi po 2 kartony, a sama zajęłam się przenoszeniem moich 2 toreb treningowych i 2 walizek.
Grzesiek wstawił walizki i szybko zmył się na górę. Ja powiedziałam tylko mamie:
-Poczekaj  idę pożegnać się z Grześkiem za moment wracam.
Mama czekała w samochodzie, a ja szybko wparowałam do mieszkania:
-Co tak szybko uciekłeś?
-Miałem nadzieję, że tu przyjdziesz jak się z tb nie pożegnam na dworze, a wiesz przyjacielski uścisk mi już nie wystarczy.-pow podchodząc do mnie.
-A gdybym odjechała bez pożegnania?
-Nie odjechałabyś. Za dobrze cię znam.
-Gdybym...
-Nie odjechałabyś-powiedział przytulając mnie najmocniej jak tylko umiał Grzesiek.
-Ale gdybym...
-Znam Cię za bardzo-powiedział przysysając się do moich ust.
Potem się pożegnaliśmy i pojechałam z mamą do Bełchatowa.
Gdy już dojechaliśmy  wypakowałam wszystkie rzeczy z Auta. Rzuciłam się na łóżko i przysnęłam. Obudził mnie telefon:
-Halo?-powiedziałam zaspana.
-Nie śpij. Wakacje masz.-roześmiał się Grzesiek.
-A idź w....-nagle przerwałam, bo nie mogłam powiedzieć mojemu chłopakowi "A idź w chuj spać chcę."-Zmęczona się znaczy jestem.
-Czyli dziś będziesz tylko spać?
-Nooo...Nie. O 20 umówiłam się w Belli z Aśką.
-Z kim?
-Z Aśką.-odpowiedziałam.
-Powtórz, bo nie zrozumiałem.
-Z Aśką muszę się spotkać. Teraz dopiero zrozumiałam, że nasza przyjaźń rozpadła się z błahych powodów i chcę wyprostować parę spraw.
-Mądrze.
-A ty co robisz, kochanie?-zapytałam.
-Właśnie skończyłem się pakować, bo jtr ruszam do Ostrołęki.
-Ooo...Jak fajnie .A ile będziesz u nich siedzieć?
-Jeszcze nie wiem. Pewnie z 2,5 tygodnia.-powiedział.
-To spoko. Ja teraz będę 4 dni siedziała w Bełchatowie, a potem jadę z Wronką do Włoszech na ten ślub.
-A ile tam będziecie?
-Wiesz co ja to nawet nie wiem, bo chce trochę z tatą posiedzieć i z Mileną się umówiłam, że pojedziemy do niej do domku nad jeziorem więc nie mam pojęcia. Z tego co wiem to Andrzej wyjedzie we wtorek, bo jego chrześniak ma urodziny w środę.
-To dobrze. Przynajmniej nie będę taki zazdrosny.-zaśmiał się.
-Szaleńcu ty. Nie masz być o co zazdrosny. Dla mnie nie liczy się nikt oprócz Ciebie.
-Jak miło to słyszeć.-powiedział.
-Dobra. Kończę Gregor. Muszę wiąż gorącą kąpiel i...spotkać się z Aśką.
-Dobrze. Pa. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-powiedziałam rozłączając się.
Poszłam do łazienki wzięłam gorącą kąpiel, owinęłam się ręcznikiem po czym przebrałam i udałam się w kierunku kawiarni. Przy naszym stole siedziała już Aśka.
-Cześć-powiedziałam podchodząc i siadając.
-Witaj.
-Cieszę się, że przyszłaś.
-Tak. Ja też się cieszę, że Cię widzę.
Gadałyśmy na jakieś błahe tematy. Zamówiłyśmy sobie wielką serową pizze i dwa koktajle truskawkowe.
-Aśka. Wiesz, że bywam porywcza, dziwna często też mam swoje humorki ale nie mogę pozwolić, żeby nasza przyjaźń rozpadła się z tak błahego powodu. Ten rok bez Ciebie to były katusze.
-Ja też Cię przepraszam. Nie powinnam się wtedy tak zachować.
-Ja też.-powiedziałam po czym wtuliłam się w blondynkę.
Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy cały wieczór. Jutro umówiłyśmy się na zakupy i do kina. Wszystko wraca na taki tor jaki powinien być. Teraz jest niemal idealnie.

Wróciłam koło 1 do domu.
*
Rozdział beznadziejny. Kurwa. Ja coś takiego napisałam? Leże i nie wstaję. Musiałam mieć ostrą banie. Tak to jest jak piszę się o 4 w nocy. Przepraszam was za to coś wyżej. Masakra. Postaram się żeby było lepiej ale....Nic nie obiecuje, bo moja wena jest ulotna jak ulotka. xd 
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział ale brak internetu i ten wyjazd na, którym nie było wi-fi to już nie było akurat nie było z mojej winy. Dużo się dzieję. Myślę, że akcja się rozkręca i wszystko idzie w dobrym kierunku. Komentujcie.  Chciałam dodać ten rozdział  już 2 sierpnia, bo wtedy ten blog jak i te opowiadanie obchodziło 6-miesięcznice. Niestety brak internetu (netia to najgorszy dostawca jakiego znam i jeżeli ktoś rozważa z nim podpisanie umowy to nie polecam.) mi na to nie pozwolił. Także może pod tym postem napisze co nieco co chciałam wam przekazać w tym dniu. Dziękuje wszystkim, którzy czytają to opowiadanie, którzy je komentują, którzy mnie wspierają. Dziękuje Annie, która czasem daje mi pomysły i natchnienie na tego bloga. Dziękuje osobom dzięki, którym blogom zaczęłam pisać. Dziękuje wam wszystkim i mam nadzieję, że będziecie dalej śledzić te opowiadanie i nigdy wam się ono nie znudzi. Dziękuje gorąco wszystkim ! Kocham was! Co myślicie o rozdziale piszcie w komach ;D Chętnie poczytam wszystkie opinie (nawet złe.)

18 komentarzy:

  1. Juz jednej z dziewczyn tak mówiłam ale powiem i tobie Olka jebnij się w twarz czymś ciężkim będzie cię mniej bolało,bo jak ja cię jebne to ci się skończy sranie po krzakach. Ty masz najebane w bani , że sądzisz, że to wyżej jest kijowe. 'Do chuja wafla' to jest dobre i te malinki i kto zawalił moje ciastka. Ja nie ogarniam zdiś. Zły był mój list do AZS'u i dwa rodziały a nie to.
    Ale wiesz KOCHAM CIĘ I TAK głupolkui

    TO ja TFOJA ANJA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Anju! Ciefe siem ze Cim siem to podoba lec ja mam odmienne zdaniem. Wiemc i tak wiem lepfiej.
      13 godzin w samochodzie zdecydowanie przewyższa mnie i moją psychikę.
      Kocham Cię<3

      Usuń
    2. Dziki i namiENTNY SEKS na tylnym siedzeniu, <3

      Usuń
    3. Postaram się. Może w następnym albo za kilka rozdziałów. Na pewno będzie ;D Dla Ciebie wszystko kiciu xddd
      Z tym seksem żartowałam. Nie będzie.

      Usuń
    4. Ja i ty mały szeksz ? Nie?? Odmawiasz :< dobra to nie :)

      Usuń
    5. Sorry nie ta orientacja xd

      Usuń
  2. Warto było czekać na taki super rozdział;) Fajnie, że taki długi;d
    Na reszcie Anka jest z Gregorem, ale coś czuję, że na tym weselu i wakacjach z Wroną może się wiele wydarzyć;d
    Pozdrawiam;)

    Zapraszam do siebie http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem może się wiele wydarzyć ale chyba jak walczy się o swojego mężczyznę tak długo to żal zmarnować cały związek przez chwile słabości na wakacjach albo imprezie? Ale jak postąpi Anka zobaczymy ;D

      Usuń
  3. Super, że rozdział jest taki długi ;)
    Hm.. Będąc z Tobą szczera to wolałabym żeby Anka była z Wroną niż z Grześkiem. Obawiam się, że Łomacz może zdradzić Ankę. Ale to tylko moje przemyślenia, w końcu wszystko zależy od Ciebie :)
    Zapraszam do siebie:)
    http://osaczona-siatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Patatajka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę twoje spostrzeżenie pod uwagę ;D Starałam się wam wynagrodzić ten długi okres bez rozdziału dlatego wyszedł taki długi.

      Usuń
  4. Głupoty pieprzysz, genialny rozdział wyszedł! <3 NARESZCIE Anka jest z Grzesiem <3 Poprawiłaś mi humor tym rozdziałem ;) Wiedz iż twoje opowiadanie jest moim najulubieńszym! *.* Pozdrawiam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo...Jak miło. Jeszcze nikt nigdy mi nie napisał, że moje opowiadanie jest jego ulubionym. Dziękuje za tak miłe słowa ;D

      Usuń
  5. jest w końcu już się doczekać nie mogłam :D
    Rozdział super i na pewno z twoją głową jest spoko :)
    już nie moge się doczekać następnego rozdziału pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za tak miłe słowa ;D Fajnie, że ktoś na ten rozdział czekał. Pozdrawiam ;D

      Usuń
  6. Jaki beznadziejny rozdział? Jaki? Świetny rozdział! ;*
    W końcu Anka jest z Grzesiem, ciesze się. :P

    Zapraszam do siebie na 2 rozdział - do-krwi.blogspot.com.
    Jeśli nie jesteś zainteresowana - zignoruj.
    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie,że Ci się podoba. Chętnie do Ciebie wpadnę i dziękuje za miłe słowa ;D

      Usuń
  7. Super rozdział cieszę się, że Anka w końcu jest z Grześkiem, już myślałam, że do tego nie dojdzie. Fajnie, że dostała się do Atomówek :D
    Pisz jak najdłużej i weny życzę ;D

    Przepraszam za brak komentarzy pod poprzednimi postami, ale powód podałam na swoim blogu.
    Jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wręcz cudowny ... :-)
    Jej , cieszę się jak głupia , że Ania wreszcie jest z Grzesiem :P
    Nparawdę jestem pod wrażeniem rozdziału ...
    Pozdrawiam gorąco :-)

    OdpowiedzUsuń