sobota, 24 sierpnia 2013
Rozdział 45
-Coś się stało?-zapytał Kubańczyk.
-Nic. Po prostu nie rób tak więcej. Mam chłopaka, którego kocham, a wiem, że przez jeden głupi wybryk i chwilę nieuwagi mogę go stracić, a ja go Osmany nie chcę stracić.
-Rozumiem ale ja Cię tylko złapałem.
-No i całe szczęście, że mnie tylko złapałeś. Nasz kontakt fizyczny będzie się ograniczał do podania sobie ręki i ewentualnie do łapania kogoś gdy spada.
-Jak chcesz. Ja chcę Ci pokazać, że mi zależy i że będę twoim przyjacielem. Poczekam ile trzeba i poddam się tylu próbom ilu tylko będziesz chciała.
-Wiesz. Nie gadaj tyle tylko coś zrób, bo u Ciebie niestety tylko na słowach się kończy.-powiedziałam i walnęłam o balonem w głowę.
-A co ty sobie wyobrażasz? Chodź tu! -zaczął mnie gonić z balonem w ręku.
-Dobra przestań. Mam pytanie?
-Jakie?-odpowiedział pytaniem na pytanie Juantorena.
-Czy kiedyś nazwałeś mnie małolatą albo coś w tym stylu?-zapytałam, bo tak naprawdę nadal brzęczały mi słowa Łomacza gdy zapytałam się czy pojedzie z nami na domek.
-Że przy kimś.
-No albo pomyślałeś.
-Przy nikim tak nie powiedziałem ani nie pomyślałem.
-Fajnie, dobra. Udekorujmy tą sale, bo już mi się nie chcę tu siedzieć. Muszę zobaczyć co u tego alkoholika ze słabą głową.-uśmiechnęłam się.
-Lubie jak się uśmiechasz.
-Ja też lubię jak się uśmiecham, a przez ostatnie pół roku robiłam to nie często. Może w ostatnim tygodniu polepszyłam wynik.
-Bo mnie zobaczyłaś. Pewnie dlatego.
-Hahahaha. Chciałbyś. Nie po prostu w tym tygodniu działo się wiele fajnych rzeczy w moim życiu. Zaczęłam być z Grześkiem, potem pogodziłam się z Aśką.
-Tą fajną blondyną?
-Tą fajną blondyną co ma chłopaka.-zaśmiałam się.
W dodatku spędziłam miło czas z miłymi ludźmi.
-I to w tym tygodniu wszystko?
-Tak dokładnie. Za to przez pół roku miałam nie życia. Szkoła, trening,szkoła,trening,szkoła,trening ewentualnie jakieś zakupy. i dalej szkoła,trening,szkoła.
-Rozumiem. A dostałaś jakąś propozycje grania w klubie?
-Tak dostałam propozycje grania w Atomie Trefl Sopot ale jeszcze żadnej umowy nie podpisałam. Nie wiem chcę wrócić do któregoś z rodziców ale też chcę być z Grześkiem. No i w końcu nie wiem sama co mam zrobić, a ty ? Co dalej.
-Szukam nowego klubu. Chcę zacząć nowe życie. W nowym kraju.
-A jaki masz na myśli kraj?-zapytałam.
-No właśnie no myśle o jakiś czołowych krajach. Wiesz Rosja, Turcja, Polska.
-Fajnie. Zapraszamy do Polski. A jak coś to jakie zespoły Cię interesują?
-Nie wiem. Dostałam propozycje z Resovii i jeszcze jakiegoś ale nie pamiętam jaki to zespół wiem, że to jakiś czołowy z waszej ligi.
-Rozumiem. My akurat mamy 4 zespoły czołowe więc dużo mi to nie mówi. Nie ważne w, każdym razie wybierz klub w takim miejscu gdzie mógłbyś normalnie funkcjonować tak jak w Trydencie.
-I żeby to było miejsce w, którym Sophie by mnie nie znalazła.- powiedział smutny.
-Nie smuć się.-powiedziałam i poczochrałam jego włosy.
-Tak łatwo mówić. Dziewczyna była moją narzeczoną ok. Byłem dupkiem, że ją zdradzałem. Powinienem to rozegrać inaczej, żeby nie krzywdzić Ciebie i jej, a potem jak jej już nie było i byłem z tobą znów musiała się wpierdolić i powiedzieć, że jestem ojcem dziecka, a tak naprawdę to jakiś gnojek z, którym mnie zdradziła.
-Może po prostu tak miało być. Na to nic już nie poradzisz. Przeszłości nie cofniesz ale możesz walczyć o przyszłość. Dobra ja skończyłam. A ty?-zapytałam.
-Tak już. Jedziemy??
-Tak. Może chcesz z nami pojechać nad jezioro?
-Wiesz co, nie mogę. Muszę z Kazyiskim przymierzać smoking na garnitur. Zresztą nie zapomnij, że o 18 idziemy na zdjęcia-powiedział wsiadając do samochodu.
-Zapomniałabym. Dzięki. To do zobaczenia na zdjęciach.
-A może przyjadę po Ciebie, bo te zdjęcia są w plenerze.
-Czyli ?
-W różnych miejscach. Najpierw skansen, potem łąka, jakaś ławeczka nad jeziorem, park, rzeczka itd.
-Ok. To o 17.40?-zapytałam.
-No dobra to po Ciebie przyjadę.
-Dobra.
-A tylko pamiętaj. Załóż czarną sukienkę, żebym nie wyszedł na durnia w tym czarnym krawacie.
-Mam sukienkę czarną spokojnie.
-Myślałem, że mnie wyrolowałaś.
-Ja skądże.Dobra. Dojechaliśmy. To do wieczora.-powiedziałam wychodząc z samochodu.
Wpadłam do mieszkania Pierwsze co zrobiłam to wpadłam do pokoju Wrony. Było już po 12, a ten spał. W sumie to się nie dziwie, bo po takim morzu gorzały to bym spała do 15. Z nudów sprawdziłam co robi mój tata. Pakował się.
-Co się stało?-zapytałam.
-Nie mówiliśmy Ci?
-No raczej coś mi umknęło.
-Wyjeżdżamy z mamą na Malediwy. Dwa tygodnie. Będziesz sama mam nadzieję, że mieszkanie będzie w jednym kawałku.
-Spokojnie. Kiedy wyjeżdżacie?
-Wieczorem mama przyjeżdża tu, a rano o 4 jedziemy na lotnisko.
-Ok.
Długo jeszcze gadaliśmy i śmialiśmy się. Wreszcie z nim normalnie pogadałam. Ok 15 Andrzej wstał. Godzinę się nad nim poznęcałam, aż w końcu powiedziałam :
-Dobra ja się szykuje na te całe zdjęcia. Wrócę ok 21 to pójdziemy do kina, bo o 22 grają taki fajny film.
-O 22?-Zapytał Wrona.
-Tak.
-Czemu tak późno?
-W Weekend seanse są do 1 w nocy-uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic umalowałam się, uczesałam włosy, ubrałam sukienkę i buty po czym do mieszkania wpadł Juantorena. Przywitał się z tatą i poznęcał też nad Wroną po czym pojechaliśmy na te zdjęcia.
Byłam już padnięta, a nadal musiałam się uśmiechać. Potem mieliśmy chwilę odpoczynku i fotograf robił zdjęcia młodej pary. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy gadać:
-Jutro ślub.
-Tak-odpowiedziałam.
-Jak się Wrona trzyma?
-Chyba dobrze.
-Coś się stało ?
-Nie.-odpowiedziałam.
-To czemu taka jesteś?
-Jaka...-powiedziałam znudzona.
-Apatyczna?
-Myślę po prostu.-odpowiedziałam.
-O czym?
- Życiu.-odpowiadałam lakonicznie.
-I do jakiego wniosku doszłaś?
-Do takiego, że w życiu trafiałam na wielką ilość dupków, którzy mnie krzywdzili, a teraz jestem z chłopakiem, którego kocham ale boję się, że go skrzywdzę albo on mnie.
-Czemu możesz go skrzywdzić?
-Nie ważne.-odpowiedziałam.
-No powiedz...-zaśmiał się Juantorena.
-Boję się, że go zdradzę.-odpowiedziałam,a nagle dobiegł nas głos fotografa:
-Teraz świadkowie.
Zamieniliśmy się z parą młodą i stanęliśmy na polanie obok jakiegoś jeziorka. Fotograf nas ustawił i potem robił zdjęcia. Po jakiejś minucie powiedział:
-Nie! Nie! Nie! Ja w takich warunkach pracować nie będę! Druhna zachowuję się jakby szła na pogrzeb, a nie na wesele, a drużba jest we własnym świecie i nawet się nie uśmiecha. Do tego te napięcie między nimi.
-Jakie napięcie?-zakpiłam.
-No normalne. Nie możecie nawet się uśmiechnąć w swojej obecności i wyglądać na szczęśliwych?
-Anka! Osmany! Skupcie się!-wrzeszczała na nas Elena.
-Potrzebuję 5 minut przerwy.-powiedział Osmany i pociągnął mnie gdzieś na ubocze.
Staliśmy tak gdy nagle Juantoarena odezwał się i powiedział:
-Rozumiem, że zachowuje się dość nie właściwie, że znów do Ciebie startuje, że znów może narobię Ci nadziei i odejdę, że masz chłopaka i nie chcesz, żebym do Ciebie startował. Obiecuję Ci, że nie będę Cię podrywać, nie będę Ci obiecywać nie będę robić nic co mogłoby zaszkodzić twojemu związku tylko proszę Cię... Bądźmy przyjaciółmi wróćmy na te zdjęcia uśmiechajmy się i nie zachowujmy jak obrażone na siebie dzieci. Okey?-zapytał się mnie.
-Dobra.-uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego.
-Teraz wracajmy, bo ten ich fotograf ma niezłe schizy.-zaśmiał się po czym wróciliśmy na miejsce.
Fotograf był z nas dumny. Uśmiechaliśmy się i po 30 minutach naszych zdjęć sesja była skończona. Potem państwo młodzi i my rozdzieliliśmy się po czym wróciliśmy do domu.
*W mieszkaniu Mateja i Eleny*
-Myślisz, że znów do siebie wrócą?-zapytał Kazyiski.
-To nieuniknione. Po dłuższym albo krótszym czasie.-powiedziała Elena wychodząc z łazienki.
-Podobno Anka kogoś ma.
-Może i ma ale długo bez Juantoareny nie wytrzyma. Znam ją już trochę i wiem, że prędzej i później do siebie wrócą.
-Czemu tak sądzisz?-zapytał się Kazyiski.
-Nie wiem .Chyba po prostu uważam, że oni są dla siebie stworzeni-powiedziała przysiadając się do Mateja.
-Tak jak my?-zapytał się Matej przytulając Elene.
-Dokładnie.-odpowiedziała dziewczyna i pocałowała swojego przyszłego męża w usta.
*Perspektywa Anki*
Wróciłam do domu, po czym uszykowałam się razem z Andrzejem do kina. Wieczór,a właściwie noc minęła nam miło. Obudziłam się o 6. Wzięłam prysznic i szybko poszłam do fryzjera, który tylko wyprostował moje włosy i zrobił lekkie platynowe pasemka na moich włosach. Wyszło świetnie. Potem kosmetyczka i lekki makijaż. Następnie udałam się już do mieszkania Eleny. W jej mieszkaniu przybywał fryzjer, który robił jej fryzurę. Potem jeszcze przyszła kosmetyczka i zrobiła jej makijaż. Następnie już zostałyśmy same i zajęłyśmy się sukienką. Ok.17 Elena i ja byłyśmy gotowe. Suknia Eleny prezentowała się tak, a moja tak. Potem do mieszkania wparowali ubrani chłopacy. Pojechałam do domu po czym razem z Wroną przybyłam pod kościół gdzie czekał już Osmany, Kazyiski i Elena.. Oczywiście w kościele nie było żadnych niespodzianek i innych rzeczy. Msza była piękna i nawet ksiądz nie przynudzał. Potem wszyscy rzucali się na nowożeńców składali życzenia i dawali podarunki. Oczywiście my jako najlepsza para świadków w Trydencie. Przejmowaliśmy prezenty. Osmany koperty wkładał do swojej marynarki, a ja podawałam różne pakunki do kuzyna Kazyiskiego, który z kolei pakował wszystko do samochodu, który stał za kościołem. Gdy Juantorenie nie mieściły się już koperty w kieszeni od marynarki syknął:
-Anka! Daj torebkę!
-Po co?
-Koperty mi się nie mieszczą. -wskazał na wypchaną kieszeń ja tylko stłumiłam śmiech i podałam mu swoją torebkę.
Pojechaliśmy do sali. Najpierw był toast potem taniec pary młodej i wszystkie inne rzeczy. Ok. północy zaczęły się oczepiny. Pomogłam pannie młodej wyciągnąć niezamężne dziewczyny i zaczęłyśmy. Welon złapała jakaś szpetna dziewczyna po 30. Ona chyba nie jest już panną do wzięcia jak to by określił mój dziadek. Współczuje temu kto złapie krawat Mateja. Wzięłam lustrzankę, bo chciałam zrobić zdjęcie nowej młodej parze. Krawat złapał Juantorena. Biedaczek. Jednak karma do nas wraca. Robiłam mu zdjęcia. Bd mieć pamiątkę. Najlepszy był moment całowania. Żadne z nich nie miało ochoty nawet na zwykłego całusa. Wtedy podeszłam do nich i powiedziałam:
-No dawajcie. Aparat mi się rozładuje, a ja muszę mieć jakąś pamiątkę dla waszych dzieci!-krzyknęłam głośno.
Nagle jeden z muzyków się odezwał i powiedział:
-Już lubię tą kobietę!
-Ja Ciebie też lubię!-odpowiedziałam- No dawajcie!- powiedziałam.
Nagle dali sobie tego całusa uchwyciłam to ale było mi mało i chciałam jeszcze więcej nagle postanowiłam powiedzieć, że zaczęłam mówić coś w stylu polskiego gorzko.
Potem już powtarzała cała sala, a Osmany patrzył się na mnie z mordem w oczach. Potem połączyli się w namiętnym pocałunku. Ach miło! Potem jeszcze taniec, a na koniec śmieszny komentarz perkusisty:
-No to następne wesele u tych państwa!-wskazał na Osmanego i tą dziewczynę.
Ja przybiłam z nim tylko piątkę po czym usiedliśmy przy stole oczekując na zapowiedziany posiłek. Zawzięcie dyskutowałam z Wroną po czym rozmawialiśmy z Kazyiskim i Eleną. Do stolika doszedł Juantorena postanowiłam go po wkurzać i powiedziałam:
-Jak tam żonka??-po czym poruszyłam śmiesznie brwiami.
-Daj spokój. Marny żart. A ty nie mogłeś rzucić w inną stronę ten krawat?-zapytał z pretensjami Osmany.
My się tylko z niego pośmialiśmy trochę i zajęliśmy się jedzeniem.
Po posiłku Elena poszła potańczyć z Wroną, a Mateja porwała jakaś ciotka. Zostałam przy stole sama z Osmanym. Postanowiłam go trochę po wkurzać i powiedziałam:
-Wiesz...Jak już będziesz mieć dzieci to przyślij je do cioci Ani. Pokaże im zdjęcia jak tata bawił się na weselach z mamusią w dniu ich poznania.
-Anka! Daruj proszę!
-Nie!-wytknęłam mu język.-Żartuję. Niech Ci będzie. Dam Ci spokój.
-Dobra. To za godzinę tort,a o 2.40 porywamy Elene.
-Dobrze. Zmęczona trochę jestem.
-Wymiękasz?
-Tak. Chcę mi się cholernie spać. -Przyznałam się.
-Służę ramieniem.-powiedział
-Nie, bo już całkiem usnę.-stwierdziłam.
-To chodź się przewietrzyć.
-Dobry pomysł.-powiedziałam i wyszliśmy przed budynek. Dokładnie usiedliśmy w altanie . Gadaliśmy o jakiś pierdołach, aż nagle zrobiło mi się zimno.
-Ale dziś zimna noc...-powiedziałam.
-Nie martw się Elena i Matej się rozgrzeją.-zaśmiał się.
-No,a ja? Biedna? Grzesiek w Polsce.-zironizowałam.
-Masz jeszcze Wronę.-zaśmiał się.
-Wrona to Wrona. Zresztą nie zdradziłabym Grześka choćbym miała umrzeć z zimna.
-Masz nie chcę żebyś jeszcze umarła.-zaśmiał się Juantorena podając mi swoją marynarkę.
-Dziękuje. Wracamy?-zaproponowałam.
-Jasne.-odpowiedział.
Gdy weszliśmy na sale znów perkusista zrobił sobie małe żarty i powiedział:
-Niech nowa pani młoda pilnuje swojego pana młodego, bo świadkowa go podkrada.- na co każdy zaczął się śmiać.
Mi do śmiechu nie było. Położyłam marynarkę Juantoreny na krześle i na nie usiadłam.
-Chodź potańczyć.-zaproponował.
-Okey.-ruszyłam się z miejsca.
Przetańczyłam z Osmanym 3 piosenki, potem Wrona, Kazyiski, kuzyn Kazyiskiego, kuzyn Eleny, Wrona i Osmany. Potem przyszedł czas na tort. Następnie znów tańczyłam tym razem z Wroną, a potem przyszedł czas na porwanie Eleny. Porwaliśmy ją ja, Osmany, Wrona i kuzyn Eleny. Pozostali goście nas szukali. Po ok.15 minutach zjawili się goście. Kazyiski i jego dwaj kuzyni musieli wypić łyżkę wazową wódki bez popicia i dopiero wtedy oddaliśmy im Elene. Wesele skończyło się ok. 5 a ja zmęczona wreszcie pojechałam z Wroną do domu. Wstałam o 11 o 15 miały się rozpocząć poprawiny leżałam na łóżku i wybrałam nr Grześka:
-Hej misiu-przywitałam się z rozgrywającym.
-O....Hej....Nie spodziewałem się, że zadzwonisz.
-A jednak-zaśmiałam się.
-Jak tam wesele?
-Dobrze. Juantorena wyhaczył sobie żonę.
-Co?Nie rozumiem?
-Złapał krawat Mateja, a jakaś dziewczyna po 30. Niezbyt piękna złapała welon. Cały wieczór miałam z niego bekę, że może ma charakter piękny itd , a on się wkurwiał.
-A co z jego narzeczoną? Wiesz ta jego była, obecna co była w ciąży.
-Okazało się, że go zdradziła i to nie jest jego dziecko. Nie są już razem. Jednak karma
wraca-powiedziałam.
-Haha-zaśmiał się Grzesiek.
-Potem pokaże Ci zdjęcia, Teraz idę coś zjeść i się ogarnąć, bo o 12 muszę być już na sali.
-Spoko.Baw się dobrze. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też-uśmiechnęłam się do samej siebie.
*
Przepraszam jeżeli są jakieś błędy ale leże cała obolała i zasmarkana w łóżku. Cudem się zmusiłam, żeby dodać ten rozdział. Tak na prawdę to średnio mi się podoba ale ten rozdział należy do mojej wielkiej serii pierdolę nie poprawiam..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Haha uśmiałam się troszkę, wiesz przecież, że to miłość do ciebie.
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszy rozdział o zwariowanym Kubiaku i cichej Lilce pod tytułem 'Chce być szczęśliwa'
ciszamoimswiatem.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
A kiedy dodasz następny?. Ten, jak każdy inny jest mega ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :D Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;). I już nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie jest źle sorki, że nie komentowałam ale byłam nad morzem cały tydzień, a tam jak na złość nie było internetu i musiałam nadrabiać ale rozdziały super :* pozdro zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTymi oczepinami to mnie ubawiłaś do łez :p
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na kolejny :)
Pozdrawiam :*
Hej jej to znów ja :D zapraszam na 7 http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/08/siodmy_25.html
OdpowiedzUsuńRozdział superowy jak zawsze;)
OdpowiedzUsuńNo, ale oczepiny to super były;d
Też własnie byłam na weselu, jaki zbieg okoliczności;d
Pozdrawiam serdecznie;)
Hehe , rozbawiłaś mnie tymi oczepinami .
OdpowiedzUsuńRozdział mega :)
Czekam na więęęęeęcej :)
Lenkka .
Zapraszam na 20 http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*