sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 44


-Połóżcie go w gościnnym.-powiedziałam.
Gdy Kubańczyk i Bułgar położyli już Wronę do łóżka i stanęłi w korytarzu .Wskazałam wściekła na Juantorene:
-Ty! Za mną!-wskazałam tym razem wyjście na klatkę schodową.
Gdy już wyszliśmy powiedziałam mu:
-Widzisz! Powierzyłam Ci jedno głupie zadanie, żebyście pilnowali Wronę, żeby nie przesadził! A ty przyprowadzasz mi go zalanego w 3 dupy! Powiedz mi jak teraz twoje zdanie może być dla mnie coś warte! Jak mam teraz uwierzyć, że chcesz się, ze mną przyjaźnić skoro upijasz mojego przyjaciela chociaż prosiłam Cię żebyś na niego uważał!-w moich oczach stanęły łzy-Elena mi wszystko powiedziała. Teraz się wynoś, bo nie chcę Cię widzieć.-powiedziałam odwracając się i otwierając drzwi zapłakana.-Kazyiski sorry ale wyjdź. Wracaj do Eleny. Chcę pobyć sama.-powiedziałam zamykając za nim drzwi.
Szybko przebrałam się w za duży t-shirt Grześka  i położyłam się do łóżka. Płakałam. Znowu. Znowu przez niego choć obiecałam sobie tamtej nocy w klubie, że to będą ostatnie łzy wylane przeze mnie, bo znów mnie zawiódł albo skrzywdził. Myliłam się. Teraz najchętniej byłabym obok Grześka. Niestety. Gdy zrobię krok w przód cofam się o dwa. Po co przyjechałam do Trydentu! Miałam go już nigdy nie zobaczyć! Miałam żyć bez jego osoby! Jego widok mnie boli i pozostawia pustkę w moim sercu. Jestem z Grześkiem i go kocham. Juantoreny już chyba nie ale jego obecność jest dla mnie bardzo trudna. W końcu usnęłam.Obudziłam się o 8. Nie ma to jak 2 i pół godziny snu. Wstałam i  przygotowałam Andrzejowi wodę i tabletki po czym szybko ubrałam się i napisałam kartkę"Pojechałam do Eleny. Potem jadę jeszcze z Juantoreną udekorować sale. wrócę o 14 to pojedziemy nad jezioro. Przygotuj się alkoholiku." Potem wyszłam z domu i wpadłam do mieszkania i obudziłam Elene:
-Wstawaj alkoholiczko! Do fryzjera! Na malowanie!
-Zostaw mnie zły gargamelu!
-Nie jestem gargamelem, a twoją świadkową i muszę przygotować twój ślub by był idealny. -powiedziałam podnosząc kołdrę i robiąc tz. wachlarzyk. Nagle Kazyiski się obudził i spojrzał na mnie z mordem w oczach;
-Obudź swoją narzeczoną i powiedz, żeby ruszyła dupę,a przestanę- usprawiedliwiłam się.
-Elena wstawaj!-powiedział Kazyiski.
-Nie.!
-Elena wstawaj, bo chcę spać.
-Dobra już idę.-powiedziała wstając i idąc do łazienki.
Poczekałam na Elene, a potem podrzuciłam ją do fryzjera,a sama pojechałam do mieszkania Juantoreny.
Zadzwoniłam głośno dzwonkiem 3 razy, bo obawiałam się, że pukanie go nie obudzi. Otworzył mi drzwi cały zaspany mówiąc:
-Zawsze jak ktoś puka 3 razy w drzwi albo dzwoni biegnę do drzwi, bo zawsze mam nadzieję, że to ty.
-Nie pierdol tylko się ubieraj, bo jedziemy stroić sale.
-Dobra. Poczekaj minutkę. Zresztą zapraszam tylko mam trochę bałagan.
-Trochę?-zapytałam wchodząc.
-Tak to jest jak się jest starym singlem.
-Karma zawsze wraca.Ubieraj się już! Umówiłam się, że o 14 będę w mieszkaniu.
-Po co?
-Bo się z Wroną umówiłam, że pojadę z nim nad jezioro... O ile będzie w stanie po wczorajszym.
-Ja mu wódki do ust nie wlewałem. Każdy ma swój rozum!-krzyknął Osmany ze swojego pokoju.
-W sumie racja.-powiedziałam po cichu.
-Co powiedziałaś?!-nie dowierzał w to co usłyszał Osmany.
-Powiedziałam, że masz rację.
-Nie wierze.-odpowiedział stojąc przede mną w samych bokserkach- Uszczypnij mnie.
-Nie.-odpowiedziałam.
Nagle rozdzwonił się telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam:
-Cześć Grzesiu.
-Hej kochanie.-powiedział.
 -Jak tam.
-Spokojnie. Siedzę z kumplami wiesz piwko, grile, koksy i różne takie paradoksy.
-Weź, bo będę zazdrosna.-powiedziałam.
-A myślisz, że ja nie jestem zazdrosny jak siedzisz we Włoszech obok Juantoreny. Dupka przez którego straciłaś 1,5 roku.
-Grzesiek. Po 1 nie straciłam z nim 1,5 roku, po 2 on nie jest taki zły, po 3 nauczyłam się dzięki nie mu paru ważnych rzeczy i po 4 to ja i tak Ciebie kocham. Uspokoiło Cię to?
-Tak troszkę. A co robisz?-dopytywał rozgrywający.
-Siedzę w kuchni u Juantoreny i czekam aż łaskawie ruszy swoją dupę i wreszcie pojedziemy urządzać tą sale na wesele.
-Czemu masz szykować z nim sale na wesele?-zapytał zły Grzesiek.
-Bo ja jestem świadkową, a on świadkiem.
-Rozumiem. A Wrona wam nie pomaga?
-Wrona leży skacowany po kawalerskim i jeszcze śpi. Z niego dziś i tak nie będzie wgl pożytku.
-Rozumiem. Tylko nie szalej i mnie nie zdradź.
-Nie zdradzę Cię. Za długo o Cb walczyłam.
-Raczej ja o Cb.
-Nie ja o Cb.-wykłócałam się.
-Dobra. Pamiętaj tylko, że Cię kocham i nie rób nic głupiego.
-Nie będę ja też Cię kocham i ty też nie szalej i nie rób nic głupiego. Na razie.-powiedziałam uśmiechając się.
-Cześć. maleńka.-odpowiedział, a ja się rozłączyłam.
-Osmany jesteś gotowy? -zapytałam go.
-Już.-powiedział wciągając na siebie t-shirt..
-To idziemy.-odpowiedziałam wychodząc.
-Nie! Jeszcze śniadanie.
-Dobra jedź tylko się bujnij.
-A ty chcesz?
-Herbatki jakby było można.-powiedziałam.
-Spoko. Wiesz nie spodziewałem się pół roku temu, że będziesz ze mną już normalnie gadać.
-Pół roku temu miałam ochotę Cię zabić i myślałam, że Cię nigdy więcej nie zobaczę.
-Jak to jest?-zapytał  Osmany.
-Co?-zapytałam zaskoczona pijąc herbatę.
-Kochać kogoś i nienawidzić na raz.-powiedział
-No nie wiem.
-No w styczniu mnie jeszcze kochałaś, a potem jak Ci pow, że będę mieć dziecko to...Zaczęłaś mnie chyba nienawidzić? Prawda.
-Nie. Ja  Cię nie  znienawidziłam. Mi po prostu było cholernie przykro, że ktoś...Nie ważne. Nie wiem jak to jest, bo nigdy tak nie miałam.-powiedziałam.
-A co czułaś jak Ci powiedziałem, że będę mieć dziecko.
-Ty mi tego nie powiedziałeś. Ja się dowiedziałam o tym od ojca.
-Nieistotne.-powiedział-To co czułaś?
-Dla mnie to istotne Osmany, że dowiedziałaś się o tym od taty,a nie od Ciebie.
-Przepraszam.-powiedział.
-Spoko. Teraz to już mi to lotto. Zaczęłam wszystko traktować z dystansem i nie zbliżać się do ludzi i zbytnio nie przyzwyczajać do nich.-odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Ale co wtedy czułaś?
-Czułam, że moje życie już nigdy nie będzie takie same, że zawsze będzie mi w nim kogoś brakować. Czułam żal i w sumie byłam zawiedziona, że kolejna osoba i w dodatku tak ważna dla mnie znów mnie okłamała i znów muszę sobie z tym poradzić,a ufałam jej. No to mniej więcej to czułam. Zresztą nieważne.-powiedziałam wzruszając ramionami. -Idziemy?-zapytałam.
-Już.-powiedział Kubańczyk i wepchnął ostatni kęs kanapki do ust.
Gdy już byliśmy na sali właściciele pomagali nam pompować balony i wieszać różne rzeczy.
-Zawieś to na żyrandolu.-powiedziałam podając pęk balonów i jakieś ozdobne tasiemki.
-Nawet ja nie jestem taki wysoki żeby to powiesić. Ewentualnie jak podskoczę.
-Musimy to udekorować.
-No to wskakuj na barana.-powiedział.
-Wolałabym nie.-odpowiedziałam.
-Dlaczego?
-Bo... Ja się boję i Ci nie ufam.
-Nic Ci się nie stanie.-powiedział.- Wskakuj na me barki.-pochylił się ja wdrapałam się na krzesło i dopiero wtedy mogłam usiąść na jego barkach.
-Prozę Cię, nie upuść mnie.
-Spoko.-zaśmiał się
-Ostatni raz słyszałam to jak miałeś pilnować Wronę.
-Mówiłem Ci, że każdy ma swój...
-Dobra, luz. Nie spinaj się.
-Jak mam się nie spinać jak mówisz mi, że to moja wina.
-To nie twoja wina. Ty mnie lepiej dobrze trzymaj, a nie dyskutujesz na temat przeszłość, której i tak nie można zmieeenić- w tym momencie zdałam sobie sprawę, że właśnie spadam.
-Ale podobno można zmienić przyszłość.-powiedział gdy złapał mnie w ramiona i przybliżał swoją twarz do mojej.
-Tak można ale po co??-wywinęłam się z jego uścisku.
-Żeby było lepiej.
-Niektórym jest dobrze tak jak jest.-powiedziałam i poszłam do łazienki
Czemu? Proste. Szukałam schronienia. Przed kim? Przed Juantoreną. Po co? Bo się boję. Boję się, że nie wytrzymam, że pęknę i zdradzę osobę, którą tak naprawdę kocham i na, której mi zależy. Juantorena ma różne pomysły i zawsze zrobi coś żebym była tylko jego. A ja głupia uzależniona od jego dotyku i głosu znów go pocałuje. Znów wplątałam się w takie bagno jak przedtem. Posiedziałam tam 5 minut i wróciłam na już prawie całkiem przystrojoną sale.
*
 Wiem, że krótki ale stwierdziłam, że dwa dni temu dodałam 7 stronicowy rozdział i po prostu gdybym  miała dodawać takie rozdziały co dwa dni to bym życia innego nie miała. Postanowiłam też, że będę dodawać rozdziały raz w tygodniu ale dłuższe. ok.7-8 stron. Oczywiście też musicie wykazać jakąś chęć, że chcecie, żebym dalej pisała, bo tak naprawdę to odkąd wróciłam z gór mam prawie zerowe zainteresowanie na blogu. Wejść jest mało tak jak i komentarzy. Możecie wstawić nawet głupią gwiazdkę w komentarzu
albo buźkę bylebym wiedziała, że ktoś tu zagląda i mnie czyta. To do zobaczenia w sobotę po południu.

16 komentarzy:

  1. Ja czytam i będę czytać do końca. Fajny rozdział i proszę nie pierdol więcej że krótko napisałaś.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham kocham kocham <3

    Zaprasszam kissmeslowley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam wolałabym żeby rozdziały były częściej, a krótkie.. Nie wytrzymam 1 tyg bez opowiadania. Proszę zlituj się !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;D Świetnie prowadzisz bloga. Podoba mi się Twój styl pisania. Odwiedzisz mój?
    http://marzeniem-moim-czekoladka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc, a więc, a więc. Przepraszam, że odzywam się dopiero teraz, ale ostatnio istne urwanie głowy u mnie w domu. Bardzo się cieszę, że dodałaś tyle rozdziałów. Dla mnie to i tak jest za mało, bo to co piszesz uzależnia, ale mniejsza z tym :). Możesz sobie wmawiać, że to co tutaj zamieszczasz jest beznadziejne itd. Ale ja i tak wiem swoje. Kobieto! Piszesz świetnie (i nie obchodzi mnie to, że twierdzisz inaczej), w ogóle sam pomysł na tego bloga jest moim zdaniem rewelacyjny. Cieszę się, że Anka jest z Gregorem, i że wszystko sobie powiedzieli. Ale. Mam takie małe, złe przeczucie, że nad tym jeziorem to pomiędzy nią a Wronką do czegoś dojdzie. W ogóle mam wrażenie, że na tym weselu coś się stanie. Myślę, że nie byłoby to w Twoim stylu, gdyby się nie stało. Dobra. Koniec mojego gadania. Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam Ada :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że długo się nie odzywałam, ale dopiero teraz znalazłam wolną chwilę.
    A więc tak, rozdziały wszystkie genialne. Też boję się, że Ania może nie wytrzymać i zdradzić Grzesia. Szczególnie jak ma takiego adoratora :p Nic innego mi nie pozostaje jak czekać na nowy ;)
    Pozdrawiam i zapraszam na 18 do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję, że coś wisi w powietrzu. No coś musi się na tym weselu wydarzyć;d
    Jak zawsze super rozdział, mam nadzieję, że Andrzej się jakoś ogarnie na to wesele;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba bym się załamała jakbyś przestała pisać to opowiadanie! Błagam pisz dalej! :) Rozdział jak zwykle świetny :D ale mnie ten Juantoarena wkurza... Pozdrawiam ;* + Zapraszam na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  9. no to ;)
    zaglądam tu od 2 dni i od razu wszystko przeczytałam. jest świetne ;] troche ich juz czytałam a to jest najciekawsze ;] mam nadzieje, że jeszcze trochę tych rozdziałów będzie ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. fajny rozdział , czekam na następny :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie , Angel <3
    http://always-togheter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział. Pisz ten blog,bo masz talent dziewczyno. Jakbyś mogła,to zacznij pisywać krócej,ale częściej<3

    OdpowiedzUsuń
  12. my chcemy jeszcze, jeszcze, jeeeeeszcze ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział mega <3 Końcówka .. już prawie , ale nie Anka się opamiętała :)
    Chcemy jeszcze , jeszcze szybkoo :)
    Lenkka ,.

    OdpowiedzUsuń
  14. dziewczyno to jest genialne musisz pisać kuźwa ja nie mogłam przestać czytać jak zaczęłam to nie mogłam zakończyć kochammm <3

    OdpowiedzUsuń