Umarłam? Możliwe, bo nic nie czuję. Podniosłam głowę i natychmiast poczułam pulsujący ból głowy. Zmrużyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Dziwne... Znajdowałam się w pokoju Dawida, ale w pomieszczeniu go nie było. Wzięłam wodę ze stolika nocnego i łapczywie się jej napiłam. Poleżałam jeszcze chwilę i zeszłam na dół:
- O nasza Ania wstała! Jak tam! Zmordowana po nocy?!
- Nie krzycz. Nic nie pamiętam..
- Nie pamiętasz?
- Nie pamiętam. Mam kaca jak stąd do Paryża.
- Mogę Ci streścić twoje wybryki. Najpierw pokłóciłaś się z Łomaczem jakim to bezmyślnym... Poczekaj jak ty to określiłaś?
Bezmyślnym niewyrośniętym sukinsynem? Jakoś tak.
- Jezu...
- Ale to nie wszystko. Potem lizałaś się z Lijewskim.
- Co? Jak? Gdzie? Kiedy? Czemu mnie nie powstrzymałeś?
- Nie, bo ja poszedłem z Grześkiem się pożegnać, a Michał był w kiblu.
- Błagam nie....
- Ale to nie było najgorsze.
- Co? Jak? To co ja odwalałam?
- Po tym już jak się z Krzyśkiem wiesz... Tego to.. Dałaś mu w pysk?
-Ja? CZEMU?!
-Nie wiem. On Ci szepnął coś na ucho, a ty dałaś mu plaskacza. A potem jak już was chlejusów rozdzieliliśmy to śmiałaś się na cały głos, że nie wiedziałaś, że umiesz tak mocno.
-O Boże! Nigdy więcej alkoholu.
- Mogę Cię pocieszyć.-powiedział.
- Dawaj.
- Krzysiek wypił więcej od Ciebie więc pewnie nie pamięta.
- A to mi pocieszenie.
- Jezu święty....- jęknął Krzysiek wchodząc do kuchni w samych bokserkach- Ale mnie piecze policzek. Ktoś mi powie co ja robiłem w nocy?
- Myślę, ze Ania możne Ci to streścić. Ja idę się ogarniać. Nara.- powiedział wychodząc z kuchni.
- Dawid... Nie zostawiaj mnie z nim. Cholera. Chyba narozrabiałam...- powiedziałam.
- To powie mi ktoś co się stało? Ania? Może ty, bo na Dawida raczej nie mam co liczyć.
- Wiesz... niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
- Zaryzykuje.
- Nie warto mów Anka.
- No bo podobno najpierw zwyzywałam Grześka, potem się z tobą lizałam, a na końcu dałam Ci plaskacza i śmiałam się sama do siebie, że nie wiedziałam, że tak mocno umiem. Przepraszam. Byłam pijana.
- Spoko. Poboli i przejdzie.-powiedział wyjmując z zamrażarki jakieś mrożonki cioci.
-Nie chciałam, ale jak wpije to tak czasem i robię dziwne rzeczy.
-Spokojnie. Nic się nie stało.
-Stało.-powiedziałam.
-Myślisz, że mało razy dostałem jakiegoś plaska od dziewczyny ? Jeden w tą drugi w tamtą.
-Eeee....Dobra. Skoro tak stawiasz sprawę to ja idę się ogarnąć.-powiedziałam skołowana i wyszłam z kuchni.
Krzysiek to jest jednak dziwny człowiek. Intrygujący, irytujący, przyjacielski, skomplikowany, zboczony, luzak i chyba przez to, że ma nieraz dwie twarze nie mogę go rozgryźć.
Poszłam do łazienki umyłam się, przebrałam i nałożyłam tylko mój ulubiony krem BB, bo nie mam się po co malować i prawda była taka, że czymś innym niż kremem mogłabym zrobić sobie krzywdę, bo ręka mi się trzęsła jak cholera.
Potem znowu wróciłam do kuchni. Tym razem to Michał pastwił się nad Krzyśkiem jaki jest nieodpowiedzialny i, że obiecał mu, że mnie nawet nie dotknie.
-Eee.....Cisza.-powiedziałam wchodząc.
-Następna lekkich obyczajów.
-Nazwałeś mnie "NASTĘPNĄ LEKKICH OBYCZAJÓW"?-wydarłam się.
-Ania....-pisnął Krzysiek z bólu.
Chyba miał jeszcze większego kaca niż ja.
-Nie o to mi chodziło. Ale sama przyznaj, że to trochę nienormalne, że moja własna. Najbliższa siostra cioteczna lizała się po pijaku z moim przyjacielem. I co ja teraz zrobię? Jak ja cioci w oczy spojrzę. A pal licho ciotkę! Wujek mnie zabiję!
-Boże lamentujesz jakbym co najmniej w ciąże zaszła!
-A zaszłaś?!-przestraszył się Michał.
-Boże...Pomóż, bo zaraz przypierdolę.-powiedziałam kierując wzrok na sufit.-Tak Michał jestem wiatropylna i zaszłam w ciążę! Czy ty siebie słyszysz? W tym momencie to ty gadasz jakbyś miał ogromnego kaca,a nie my.
-Nie mam na was siły.
-Oj daj spokój Michał! Ja nic nie pamiętam, Krzysiek też nie, To co działo się wczoraj po pijaku nie ma znaczenia.
-Może dla was nie,ale dla mnie tak.
-A co by było gdyby na przykład dziadek zszedł się napić wody w nocy na dół i by was zobaczył?
-To coś by mu się wkręciło! No daj już spokój! Zjedzmy śniadanie, spakujmy się i wsiądźmy do twojego przeklętego samochodu gdzie najpierw podwieziecie mnie do Bełchatowa,a potem tego... No pojedziecie na to wasze zgrupowanie.
-A ty po co do tego Bełchatowa?
-No pogadać muszę z Aśką i jutro mam samolot z Łodzi.
-Tylko mi niczego tam nie pij i nie odwal.-powiedział Michał i wziął gryz kanapki.
-Już nigdy nie napiję się alkoholu. Mogę Ci to przyrzec.
-Ta zobaczymy. Do waszego następnego spotkania.
-A będą następne?-zapytałam zdziwiona.
-Oj będą. Nie raz nie dwa. Ja Ci mogę to poświadczyć.-popatrzył wymownie na Lijesia.
-Dobra. Nie ważne. To wy mordki jedzcie śniadanko ja już idę się pakować.
Gdy już się spakowałam z chłopakami zaczęliśmy się ze wszystkimi żegnać,a potem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę Bełchatowa. Gdy siedziałam na tylnym siedzeniu słuchając na słuchawkach tej piosenki zaczęłam myśleć o wczorajszej rozmowie z Osmanym. Też za nim tęsknie. Tęsknie za nim jak za mężczyzną, jak za przyjacielem, jak za ukochaną osobą. Brakuje mi go bardzo. Więc co ja odpierdzielam w Polsce po pijaku z Lijewskim? Byłam trochę rozbita. Nie potrzebnie go wczoraj tak potraktowałam. Przecież starał się. Zadzwonił i powiedział o swoich uczuciach przez telefon. To musiało być dla niego cholernie trudne,a ja go po prostu zbyłam. Idiotka. Dziwie się, że on ma chęć walczyć o mnie po takim czasie. Zdecydowałam się napisać do niego wiadomość. Postawić na jedną kartę. Zaryzykować. Możliwe, że znów będę cierpieć, ale będę wiedziała, że spróbowałam,a nie do końca życia zastanawiać się co by było gdyby.
"Kłamałam."-napisałam wiadomość do Kubańczyka.
Niemal natychmiast dostałam wiadomość :
"W jakiej sprawie ? "\
Odpisałam:
"Że to co nas teraz łączy to tylko wspomnienia i kilka miłych chwil, ale to już przeszłość. To nie prawda. "
"Nie??"
"Nie. Zawsze będzie nas łączyć coś więcej i teraz to tylko od nas zależy co to będzie. "
"Chyba musimy pogadać. Nie sądzisz?"-napisał mi Osmany.
"Musimy. Jutro będę już w Trento. Pogadamy. "
"Będę czekać. Przez Ciebie nie będę mógł dzisiaj zasnąć."
"Postaraj się :) Nie chcę jutro rozmawiać z bladym jak ściana chłopakiem, który zaraz mi zasłabnie. "
"Dla Ciebie wszystko."
-Młoda. Twój przystanek.-powiedział Michał parkując przed domem Aśki.
-Dziękuję za podwózkę. To do zobaczenia Misiu.-pocałowałam go w policzek. -Pa Krzysiek.-przybiłam z nim piątkę i zabrałam swoje walizki po czym poszłam w kierunku drzwi.
Tam czekała na mnie już Aśka.
-Małpoo!-rzuciła się na mnie i wyściskała mnie.
-Hej!-odpowiedziałam będąc już przez nią duszona.
Po ogarnięciu się już po powitaniu. Przywitałam się z rodzicami Asi i zniknęłam z nią u niej w pokoju. Piłyśmy herbatkę z cytrynką i zaczęłyśmy rozmowę:
-Masz jakiś kontakt z Zatorem?
-Daj spokój. To wszystko jest już skończone.
-Srsly?
-Tak nie ma odwrotu. Nikt nie będzie bawił się moimi uczuciami, ale nie gadajmy o mnie. Co u Ciebie?
-No. Sama nie wiem. Chyba się trochę pogubiłam.
-To znaczy jak?
-No uczuciowo. Ta cała miłość to chyba nie dla mnie.
-Farmazony pierdzielisz za przeproszeniem. Miłość jest dla każdego.
-Wiesz. Dziś postanowiłam działać pod wpływem impulsu i emocji. Znaczy może zacznę od początku.
-Najlepiej by było.-zaczęła śmiać się blondynka.
-Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Osmany. Wiesz zaczął gadać mi, że robił wspominki, oglądał nasze stare zdjęcia. Zapytał się dlaczego nie jesteśmy już szczęśliwi itd. Natomiast ja jak ostatnia suka odpowiedziałam mu, że to co nas łączy to tylko wspomnienia i przeszłość. Pf....To jeszcze nie jest najgorsze. Potem po dość dużej dawce alkoholu lizałam się z Lijewskim. Tak Krzyśkiem Lijewskim i wiesz co ? Ten człowiek mnie intryguje. Cholernie nie wiem jeszcze jaki on jest. Rozumiesz intryguje mnie, ale jadąc dziś samochodem razem z Michałem i Krzyśkiem uzmysłowiłam sobie, że to Osmany jest dla mnie wszystkim i korzystając z chwili odwagi napisałam do niego. Uzgodniliśmy, że jak wrócę do Trydentu to pogadamy,ale wiesz co jest najgorsze ? Że ja nie jestem niczego pewna. Aśka.....Co ja mam zrobić? Pomóż mi.....
-Ania.....My mamy tendencje do utrudniania sobie życia. Olej Lijewskiego. Nie przejmuj się nim. Nie zgłębiaj znajomości z nim. Teraz myśl tylko o Osmanym, bo to jego kochasz,a Krzysiek to może być dla Ciebie chwilowa intryga z dużymi konsekwencjami. Rozumiesz?
-Tak masz rację.
-Dla Ciebie zawsze liczył się tylko Osmany. Pamiętaj, że to może być wasza ostatnia szansa i raczej nie warto jej zepsuć.
-Masz rację.
-To co zrobisz?
-Jutro wracam do Trydentu i gadam szczerze z Osmanym. Zapominam o tym czymś z Krzyśkiem chociaż to nie będzie trudne, bo nawet tego nie pamiętam.
-Mądra dziewczynka.-przytuliła mnie Asia i zaśmiała się.-Będę Ci kibicować.
-Właśnie...Miałaś dla mnie propozycję na ferie.
-No ale teraz myślę, że lepiej jednak nie jechać.
-Ale o co chodzi?
-No, bo mój tata jako komentator jedzie do Hiszpanii na MŚ w piłce ręcznej i mnie zabiera i zaproponował mi, żebym kogoś zabrała więc pomyślałam o tobie, ale to chyba nie będzie dobry pomysł. No ale cholera chciałabym, żebyś pojechała. To jak?
-Kurde...Pojechałabym do Hiszpanii.
-No ja bym też chciała z tobą jechać.
-Jeszcze nic na 100 nie wiem. Muszę się zastanowić i zobaczymy co wyniknie z tej rozmowy. Potem dam Ci odpowiedz. Ok?
-Jasne bez problemu. -uśmiechnęła się i zaczęłyśmy dalej gadać.
*
Sorry za ten rozdział miał on się pojawić już dawno ale miałam problemy techniczne i ogólnie uczuciowe i sercowe i trochę nie myślałam o tym blogu, ale wczoraj powrócił mi internet na komputerze (bo od niedzieli niestety miałam go tylko na komórce i tablecie) i stwierdziłam dość tej Depresji. Trzeba coś dodać brać się do roboty. Przepraszam, że rozdział nie jest zbyt długi. Następny będzie dłuższy.
:)
niedziela, 16 lutego 2014
piątek, 7 lutego 2014
Rozdział 81
-Miałam być w Polsce, ale przyjaciółka zadzwoniła do mnie z jakimś newsem i powiedziała, że jak przyjadę do Bełchatowa to się wszystkiego dowiem o tym wyjeździe i, że na pewno z nią jadę.
-A to kiedy z nią jedziesz? -
Na ferie.
- Ferie... Jak ja dawno ferii nie miałam.
-Hahaha. Życie bywa niesprawiedliwe. Za to grasz z orzełkiem na piersi.
-No... Nie narzekam. Chociaż ferie też fajna rzecz. A u Ciebie ile trwają ferie?
-Wiesz. Przeważnie miesiąc jest wolnego i cały styczeń nie chodzimy ale, klasy maturalne mają jeszcze inaczej i mają tylko dwa tygodnie w styczniu wolnego i naszej szkole wypadło od 11 do 27. Znaczy tak naprawdę to ferie zaczynają się 13 ale 11 idziemy już ostatni dzień.
-Kumam.-uśmiechnął się
-No a MŚ od kiedy do kiedy są?
- Od 12 do 29 bodajże.
- Fajnie. Medalu życzę.
- Będziemy się bić o najwyższe cele
. - A spróbujcie tylko nie to wam nakopie i znajdę was w tej Hiszpanii.
- Ja się nawet nie będę zbytnio ukrywać.-powiedział.
- To dobrze.-odpowiedziałam.
- Przed takimi kobietami jak ty się nie ukrywam nigdy.- puścił mi oczko, a ja zaczęłam się śmiać.
- Oj Krzysiu, Krzysiu. Lubię Cię. Zabawny jesteś.
-Prawdę mowie.
- Wiesz mam takie dziwne uczucie nieufności co do Ciebie. Może to trochę przez tą twoją ksywę albo przez tą twoją pewność siebie. Lubię Cię ale nurtuje mnie, że nie mogę Cię rozgryźć.
-No bo ja jestem skomplikowaną osobą.
- Zauważyłam. Wracajmy.- powiedziałam.
- Wiesz może jestem dla Ciebie skomplikowany, bo dopiero co mnie poznałaś, ale wiesz co.? Kręci mnie to, że jestem dla Ciebie intrygujący.
- Nie powiedziałam, że jesteś intrygujący.
- Ale widzę, że Cię intryguję.
- Bardziej niż ty intryguje mnie twoja ksywa. Nie wyglądasz na takiego chłopaka, który...
- Pozory podobno mylą.- znów puścił mi oczko i otworzył bramę.
- Podobno istnieją wyjątki.-powiedziałam.
-Uważasz, że jestem wyjątkiem?
- Tego nie powiedziałam.-uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
Rozebraliśmy się z Krzyśkiem i poszliśmy do pokoju Michała:
- A was gdzie wywiało? Ty miałeś iść tylko po Ankę, a z pół godziny was nie było.
- Anka wyciągnęła mnie na spacer.
- Tak. Od razu wszystko co najgorsze ja. Powiedziałam tylko, że idę się przejść. To ty się wepchałeś i poszedłeś, ze mną.
- Dobra nie ważne. Zaczynajmy.
- Nie mam szczęścia w kartach. Zawsze przegrywam.
- Za to Krzysiu wszystkich ogrywa.- powiedział Dawid wyraźnie niezadowolony.
Po godzinie grania gdzie ja z Krzyśkiem równo przegrywaliśmy i dawaliśmy się ogrywać Dawidowi i Michałowi na przemian poszliśmy na obiad. siedziałam przy stole między Dawidem, a dziadkiem. Przede mną siedziała babcia, po jej prawej stronie Michał, po lewej Lijeś, wujek i ciocia.
Gdy jadłam sobie pierożka z wigilii, bo nie miałam ochoty na nic mięsnego babcia zaczęła:
-Ania skarbie, a kiedy ten twój Grzesiu przyjedzie?
Dawid śmiał się jak opętany, a ja krztusiłam się kawałkiem pieroga, który utknął mi w przełyku i nie mogłam wydusić przez chwilę słowa. Gdy sytuacja się opanowała rozejrzałam się wokół siebie poszukując ratunku,ale nigdzie go nie dostrzegłam więc zaczęłam:
-Babciu,ale my....Z Grześkiem już nie jesteśmy razem.
-Nie,a to co się stało?
-A wiesz babcia... Wyjechał do Jastrzębia,bo podpisał tam kontrakt. Spotkał swoją byłą i mnie zdradził.-powiedziałam bez żadnych emocji bawiąc się i wbijając w pieroga widelec.
-Ojej...Kochanieńka,a dawno to było?
-W październiku albo listopadzie jakoś. Nie wiem...Nie ważne. Nie chcę gadać o nim... Są święta. Nie będę sobie zaprzątać głowy jego osobą.-udałam, że nie wiem kiedy to dokładnie się stało, ale tak naprawdę dokładnie pamiętałam tą datę.
-Ale córuś...-jęknęła babcia-Są święta trzeba się jednoczyć.
-Z niektórymi osobami to nawet niewskazane się jednoczyć więc odpuszczę babcia.
-Ale...
-Skończmy ten temat babciu.
-Wiecie co, a mi to ten Grzesiek nigdy nie pasował.-zaczął dziadek.
-Nieee........-jęknęłam cicho.
-Masz rację coś w tym chłopaku było nie tak.-powiedziała babcia.
-On cały jest nie tak. Erotoman za.....-chciałam dokończyć wiązankę słów na temat Łomacza ale Dawid wszedł mi w paradę.
-A ja go lubię i zaprosiłem go dziś na wieczór.
-Co!?!?!-wydarłam się na niego.
-No nie wiedziałem, że Cię zdradził jasne.
-Ale wiedziałeś, że już nie jesteśmy razem.
-Ale myślałem, że to jakaś drobnostka i do siebie wrócicie.
-Błagam Cię....Nie myśl już więcej.-powiedziałam chowając twarz w dłoniach.
-Ej a co to za Grzesiek w ogóle?-zapytał się Michał.
-Jej były. Wiesz. No ten rozgrywający.... Emm...Łuman, Łomak nie chwilę to nie tak... O już wiem ! Łomacz!
-Czeka Cię powolna śmierć ty mała blond gnido.-powiedziałam.
-Wiesz raczej nie będziesz mnie miała czasu zabić.
-Bo?
-Będzie tu o 6.
Spojrzałam machinalnie na zegarek, żeby odczytać godzinę.
-Zabije was oboje w trakcie jego wizyty.-uśmiechnęłam się sztucznie do Dawida wiedząc, że za 40 minut zobaczę Grześka.- Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Dobra nie czas na takie rozmowy pogadajmy o czymś przyjemniejszym- ucięła temat ciocia, a każdy powrócił do spożywania posiłku.
20 minut później siedziałam z chłopakami w salonie. Michał i Dawid napierdalali w Fifę 13,a ja siedziałam oparta o ramię Krzyśka i słuchaliśmy Depeche Mode na moich słuchawkach. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi:
-Aniu otworzysz to do Ciebie?-zaśmiał się Dawid,a ja rzuciłam w niego poduszką.
-Zabiję Cię.... Ciekawe czy dostałabym za takiego jak ty 25 czy dożywocie? Zdecydowanie 25.-zapytałam sama siebie i odpowiedziałam na to pytanie podnosząc się i idąc do drzwi.
Otworzyłam nie patrząc przez wizjer:
-Cześć.-zaczęłam.
-Cześć,Ania. Miło Cię widzieć.
-Ta...Ciebie...Skłamałabym mówiąc, że cieszę się z twojej wizyty. Jesteśmy w salonie. Rozbierz się i chodź.
-Okey.- powiedział brunet zdejmując kurtkę i idąc za mną do salonu. Przywitał się z Dawidem jak ze swoim najlepszym przyjacielem, potem zapoznał się z Michałem, a ja w tym czasie znów usiadłam koło Krzyśka wzięłam jedną słuchawkę i z powrotem zaczęłam słuchać z Krzysiem Depeche Mode leżąc i opierając się tyłem głowy o ramie Lijesia. Gdy Grzesiek skończył rozmowę z Michałem spojrzał w stronę kanapy i podszedł do nas podając rękę Lijewskiemu:
- Cześć Grzesiek.- powiedział Łomacz.
- Krzysiek.- odpowiedział wyjmując słuchawkę z ucha i wstając z czego nie byłam zadowolona, bo straciłam swoją poduszkę. Chłopacy siedzieli i wyjęli alkohole gadając o innych dziwnych rzeczach. Ja szukałam tylko jakiegoś zajęcia dla siebie i pytałam każdego kto przechodził czy mu w czymś pomóc:
- Dziadziuś?
- Co Anulka?-odpowiedział wchodząc na pierwszy schodek.
- Zagramy razem może w szachy?
- Teraz to nie kochanie, bo zaraz mi się czerwony orzeł zaczyna.-powiedział i szybko wszedł po schodach.
-Paranoja...Mój własny dziadek wystawił mnie dla czerwonego orła.
- Czerwony Orzeł nie jest zły. Ostatnio oglądałem z dziadkiem jeden odcinek. Wciągający serial.
-Idę do babci. Może ona mnie przygarnie. - powiedziałam wychodząc z pokoju.
Poszłam do kuchni gdzie babcia włączała laptopa i zapytałam się:
- Pomóc Ci?-zapytałam się.
- Nie córuś. Tylko mi się nie kręć teraz po kuchni, bo będę z ciocią Halinką rozmawiać na tym... No... Skipeju.
- Skype, babciu.
- Tak tak. Teraz już idź, bo będziesz zakłócać połączenie.
- Babciu.
- A negatywne wibracje wysyłane od Ciebie będą źle działać na naszą konwersacje.
- A wy się dziwicie, że tak rzadko przyjeżdżam do Krakowa.- powiedziałam wychodząc z kuchni.
- Psiakrew negatywna energia, fale, zły wpływ na konwersacje. No drama normalnie. Jakaś paranoja.
- Co negatywna energia? Jakie fale?-zaczął dopytywać się Lijewski.
- Moja kochana babcia. Stwierdziła, że będzie gadać z ciotką Haliną ja to ona określiła na "skipeju" i mam wyjść z kuchni, bo będę zakłócać połączenie i negatywne fale, które wysyłam będą źle wpływać na połączenie.-powiedziałam siadając koło Krzyśka, a oni zaczęli się śmiać jak opętani.
- Babcia jaka hipsterka teraz fale, przekazy, energia.
- W ogóle kto ją nauczył posługiwać się laptopem i zrobił konto na Skype?
- Ja.-odezwał się Dawid.- Ale umie tylko go włączyć, wyłączyć i zadzwonić do Haliny.
Zaprzestałam dalej szukaniu zajęcia i po prostu poszłam do pokoju, który zajmowałam na spółę z Krzyśkiem. Wzięłam książkę pod tytułem "Balsam dla duszy romantycznej ", którą teraz czytam i zeszłam na dół. Usiadłam jak zwykle w ostatnim czasie obok Krzyśka. Miałam dwa powody:
1. Krzysiek siedział najdalej Grześka.
2. Miał kurewsko wygodne ramie.
Chłopacy sobie gadali, a ja w spokoju czytałam. Przez pewien czas, bo potem te podstępne szatany podstępem skusiły mnie do picia alkoholu. A ja i alkohol w dużych ilościach to nigdy dobre połączenie. Chłopacy najpierw wyśmiali mnie, że czytam coś tam coś dla romantyków i, że ja jestem bardzo romantyczna i wgl ja i Krzysiek będziemy czekać on na tą "wymarzoną'', a ja na księcia z bajki. Wszystko skończyło się na tym, że chciałam jak najszybciej skończyć ten wieczór i po prostu położyć się spać w łóżku pod oknem. Chłopacy pili. Ja troszkę oszukiwałam i piłam potem pół zawartości kieliszka. Leżałam tak na ramieniu Krzyśka. Oczy mi się kleiły. Lijewski bawił się moimi włosami, jednocześnie rozmawiając z Michałem, Dawidem i Grześkiem. Co do Łomacza wieczór minął lepiej niż się spodziewałam. Pewnie to sprawa tego, że zamieniłam w nim 4 zdania i w sumie trochę specjalnie siedziałam, a potem przysypiałam na ramieniu Krzyśka. Niestety nadszedł czas gdy zachciało mi się jeść.
- Głodna jestem.
-Wiesz, która godzina?
- Po 23?-zapytałam- Mam ochotę na frytki.
-Wiesz gdzie jest zamrażarka. Frytki są w drugiej szufladzie od góry, frytkownica pod ladą. Zrób więcej to i my zjemy.- powiedział Dawid.
- No jasne samą mnie zostawcie w tej kuchni... Nie przejmujcie się mym losem.
- Ja z tobą pójdę jak tak bardzo chcesz.-powiedział Grzesiek.
Dorobiłam się...
Poszłam z nim do kuchni i wyjęłam frytki, po czym podłączyłam frytkownice.
- Co u Ciebie? Jak Osmany?
- Nie wiem co u Osmanego. Ostatnio gadaliśmy przed świętami. Jak tak bardzo chcesz usłyszeć co u niego dam Ci jego numer. Zadzwonisz i sam się dowiesz.
- Nie oto chodzi. Myślałem, że...
- Zdradziłeś mnie to od razu poleciałam do Juantoreny. Otóż nie. Zresztą teraz to nie twoja sprawa z kim jestem i co robię, nie uważasz?-zapytałam.
- Nie chcę żebyśmy stali się obcymi ludźmi.
- Trochę późno o tym myślisz. Nie uważasz?
- Oj Anka. I co teraz nawet jak mnie kiedyś gdzieś spotkasz to nie powiesz nawet cześć?
- Cześć jak najbardziej powiem. Nie będę po prostu wchodzić z tobą w dalszą dyskusje.
- Nie zabiliście się?-krzyknął Dawid z salonu.- Cicho coś u was.
- Nie.-odpowiedziałam.- Odpuść Grzesiek. Dobra?
- Ta. To ja wrócę do chłopaków.
- Tak będzie najlepiej.-powiedziałam i wrzuciłam frytki do frytkownicy.
Po paru minutach były już gotowe. Z tacą pełną frytek i ketchupem
Który trzymałam pod pachą wróciłam do salonu i zjedliśmy frytki. Potem gdy już zjadłam zadzwonił Osmany:
- Halo?
- Cześć.
- No cześć. Coś się stało, że dzwonisz tak późno?
- Jesteś sama? W pokoju?
- Nie ale i tak nas nikt nie rozumie i nie słyszy.
- Ale ja wolałbym żebyś i tak była sama.
- Dobra już wychodzę.- powiedziałam idąc do pokoju w, którym mieszkam teraz z Krzyśkiem. - Mogę już?
- Tak.-powiedziałam siadając na łóżku.
- Patrzyłem dziś rano na zdjęcia. Wiesz takie wspominki.
- Rozumiem.
- I zastanawiam się dlaczego nie jesteśmy do cholery szczęśliwi razem?
- Złożyło się na to wiele czynników.
- Są święta.
- Racja.
- Rok temu w święta byliśmy razem szczęśliwi.
- Tak. Tylko, że to było rok temu.
- I co się z nami stało?
- Nie wiem. Ty spodziewałeś się dziecka. Ja z rozpaczy znalazłam się w związku z przyjacielem. Potem przyjechałam do Włoch. Ty byłeś z Mileną, ja z Grześkiem. Potem ty zerwałeś z Mileną ja jakoś w tym samym czasie z Gregorem i ... Potem to ty poznałeś Sienit, a ja.
- A ty?
- A ja wplątałam się w dziwne gówno z Valerio po twoim wypadku. Ale to już skończone.
- Co musi się stać, żebyśmy zmądrzali?
- Nie wiem.
- Tęsknie za tobą Ania.Jak za kobietą.
- Utrudniasz.
- Ania...
- Łączą nas wspomnienia i piękne chwile. To prawda, ale niestety to tylko wspomnienia, przeszłość coś co było magiczne ale się nie powtórzy.
-Ania wszystko się może powtórzyć, odbudować. Wszystko trzeba tylko chcieć.
- Osmany tu nie chodzi o moje chcenie. Nie.... Tu bardziej chodzi o zaufanie, o bezpieczeństwo i tego typu rzeczy.
- Przecież byłaś ze mną bezpieczna.
-Byłam owszem, ale jak byłeś przy mnie. Jak szedłeś na trening zastanawiałam się czy po treningu nie poinformujesz mnie, że to nie to. My nie potrafimy stworzyć czegoś stałego, a ja w tej chwili potrzebuje mężczyzny, który w każdej sytuacji ze mną będzie.
- Ja z tobą...
- Osmany. Nie potrafię Ci zaufać. Lepiej jest żeby zostały nam piękne wspomnienia niż byśmy wszystko zniszczyli i męczyli się kolejny raz. Jesteś typem człowieka, który męczy się w stałym związku. Będzie lepiej jak będziemy kumplami.
- Może masz rację.
- Mam.
- Może... Porwałem się z motyką na słońce?
- Nie.-Uśmiechnęłam się do samej siebie.
- Niech zostanie tak jak jest skoro tak chcesz.
- Pogadamy na poważnie jak będziemy we Włoszech dobrze?
-Jasne.-odpowiedział.
- Wracaj szybko z tej Polski.
-Postaram się. - uśmiechnęłam się i rozłączyłam.
Poleżałam chwile na łóżku po czym wróciłam do chłopaków gdzie jak już wcześniej wspominałam piłam. Tylko trochę Lijeś sprawdzał moją głowę i tak ją sprawdził, że rano obudziłam się leżąc koło niego na łóżku z okropnym bólem głowy i urwanym filmem od momentu w, którym skończyłam rozmowę z Osmanym. Dobrze, że przynajmniej pamiętałam tą rozmowę z Kubańczykiem...
*
Badabum. Rozpisałabym się jak zawsze ale zaczęła się druga połowa meczu Vive z Fc Porto. Uprzedzę wasze pytania. Nie nie zmieniam tematyki bloga. Nadal to będzie zmyślone psycho opowiadanie o siatkarzach :)
Następny przy dobrych wiatrach w poniedziałek :)
-A to kiedy z nią jedziesz? -
Na ferie.
- Ferie... Jak ja dawno ferii nie miałam.
-Hahaha. Życie bywa niesprawiedliwe. Za to grasz z orzełkiem na piersi.
-No... Nie narzekam. Chociaż ferie też fajna rzecz. A u Ciebie ile trwają ferie?
-Wiesz. Przeważnie miesiąc jest wolnego i cały styczeń nie chodzimy ale, klasy maturalne mają jeszcze inaczej i mają tylko dwa tygodnie w styczniu wolnego i naszej szkole wypadło od 11 do 27. Znaczy tak naprawdę to ferie zaczynają się 13 ale 11 idziemy już ostatni dzień.
-Kumam.-uśmiechnął się
-No a MŚ od kiedy do kiedy są?
- Od 12 do 29 bodajże.
- Fajnie. Medalu życzę.
- Będziemy się bić o najwyższe cele
. - A spróbujcie tylko nie to wam nakopie i znajdę was w tej Hiszpanii.
- Ja się nawet nie będę zbytnio ukrywać.-powiedział.
- To dobrze.-odpowiedziałam.
- Przed takimi kobietami jak ty się nie ukrywam nigdy.- puścił mi oczko, a ja zaczęłam się śmiać.
- Oj Krzysiu, Krzysiu. Lubię Cię. Zabawny jesteś.
-Prawdę mowie.
- Wiesz mam takie dziwne uczucie nieufności co do Ciebie. Może to trochę przez tą twoją ksywę albo przez tą twoją pewność siebie. Lubię Cię ale nurtuje mnie, że nie mogę Cię rozgryźć.
-No bo ja jestem skomplikowaną osobą.
- Zauważyłam. Wracajmy.- powiedziałam.
- Wiesz może jestem dla Ciebie skomplikowany, bo dopiero co mnie poznałaś, ale wiesz co.? Kręci mnie to, że jestem dla Ciebie intrygujący.
- Nie powiedziałam, że jesteś intrygujący.
- Ale widzę, że Cię intryguję.
- Bardziej niż ty intryguje mnie twoja ksywa. Nie wyglądasz na takiego chłopaka, który...
- Pozory podobno mylą.- znów puścił mi oczko i otworzył bramę.
- Podobno istnieją wyjątki.-powiedziałam.
-Uważasz, że jestem wyjątkiem?
- Tego nie powiedziałam.-uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
Rozebraliśmy się z Krzyśkiem i poszliśmy do pokoju Michała:
- A was gdzie wywiało? Ty miałeś iść tylko po Ankę, a z pół godziny was nie było.
- Anka wyciągnęła mnie na spacer.
- Tak. Od razu wszystko co najgorsze ja. Powiedziałam tylko, że idę się przejść. To ty się wepchałeś i poszedłeś, ze mną.
- Dobra nie ważne. Zaczynajmy.
- Nie mam szczęścia w kartach. Zawsze przegrywam.
- Za to Krzysiu wszystkich ogrywa.- powiedział Dawid wyraźnie niezadowolony.
Po godzinie grania gdzie ja z Krzyśkiem równo przegrywaliśmy i dawaliśmy się ogrywać Dawidowi i Michałowi na przemian poszliśmy na obiad. siedziałam przy stole między Dawidem, a dziadkiem. Przede mną siedziała babcia, po jej prawej stronie Michał, po lewej Lijeś, wujek i ciocia.
Gdy jadłam sobie pierożka z wigilii, bo nie miałam ochoty na nic mięsnego babcia zaczęła:
-Ania skarbie, a kiedy ten twój Grzesiu przyjedzie?
Dawid śmiał się jak opętany, a ja krztusiłam się kawałkiem pieroga, który utknął mi w przełyku i nie mogłam wydusić przez chwilę słowa. Gdy sytuacja się opanowała rozejrzałam się wokół siebie poszukując ratunku,ale nigdzie go nie dostrzegłam więc zaczęłam:
-Babciu,ale my....Z Grześkiem już nie jesteśmy razem.
-Nie,a to co się stało?
-A wiesz babcia... Wyjechał do Jastrzębia,bo podpisał tam kontrakt. Spotkał swoją byłą i mnie zdradził.-powiedziałam bez żadnych emocji bawiąc się i wbijając w pieroga widelec.
-Ojej...Kochanieńka,a dawno to było?
-W październiku albo listopadzie jakoś. Nie wiem...Nie ważne. Nie chcę gadać o nim... Są święta. Nie będę sobie zaprzątać głowy jego osobą.-udałam, że nie wiem kiedy to dokładnie się stało, ale tak naprawdę dokładnie pamiętałam tą datę.
-Ale córuś...-jęknęła babcia-Są święta trzeba się jednoczyć.
-Z niektórymi osobami to nawet niewskazane się jednoczyć więc odpuszczę babcia.
-Ale...
-Skończmy ten temat babciu.
-Wiecie co, a mi to ten Grzesiek nigdy nie pasował.-zaczął dziadek.
-Nieee........-jęknęłam cicho.
-Masz rację coś w tym chłopaku było nie tak.-powiedziała babcia.
-On cały jest nie tak. Erotoman za.....-chciałam dokończyć wiązankę słów na temat Łomacza ale Dawid wszedł mi w paradę.
-A ja go lubię i zaprosiłem go dziś na wieczór.
-Co!?!?!-wydarłam się na niego.
-No nie wiedziałem, że Cię zdradził jasne.
-Ale wiedziałeś, że już nie jesteśmy razem.
-Ale myślałem, że to jakaś drobnostka i do siebie wrócicie.
-Błagam Cię....Nie myśl już więcej.-powiedziałam chowając twarz w dłoniach.
-Ej a co to za Grzesiek w ogóle?-zapytał się Michał.
-Jej były. Wiesz. No ten rozgrywający.... Emm...Łuman, Łomak nie chwilę to nie tak... O już wiem ! Łomacz!
-Czeka Cię powolna śmierć ty mała blond gnido.-powiedziałam.
-Wiesz raczej nie będziesz mnie miała czasu zabić.
-Bo?
-Będzie tu o 6.
Spojrzałam machinalnie na zegarek, żeby odczytać godzinę.
-Zabije was oboje w trakcie jego wizyty.-uśmiechnęłam się sztucznie do Dawida wiedząc, że za 40 minut zobaczę Grześka.- Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Dobra nie czas na takie rozmowy pogadajmy o czymś przyjemniejszym- ucięła temat ciocia, a każdy powrócił do spożywania posiłku.
20 minut później siedziałam z chłopakami w salonie. Michał i Dawid napierdalali w Fifę 13,a ja siedziałam oparta o ramię Krzyśka i słuchaliśmy Depeche Mode na moich słuchawkach. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi:
-Aniu otworzysz to do Ciebie?-zaśmiał się Dawid,a ja rzuciłam w niego poduszką.
-Zabiję Cię.... Ciekawe czy dostałabym za takiego jak ty 25 czy dożywocie? Zdecydowanie 25.-zapytałam sama siebie i odpowiedziałam na to pytanie podnosząc się i idąc do drzwi.
Otworzyłam nie patrząc przez wizjer:
-Cześć.-zaczęłam.
-Cześć,Ania. Miło Cię widzieć.
-Ta...Ciebie...Skłamałabym mówiąc, że cieszę się z twojej wizyty. Jesteśmy w salonie. Rozbierz się i chodź.
-Okey.- powiedział brunet zdejmując kurtkę i idąc za mną do salonu. Przywitał się z Dawidem jak ze swoim najlepszym przyjacielem, potem zapoznał się z Michałem, a ja w tym czasie znów usiadłam koło Krzyśka wzięłam jedną słuchawkę i z powrotem zaczęłam słuchać z Krzysiem Depeche Mode leżąc i opierając się tyłem głowy o ramie Lijesia. Gdy Grzesiek skończył rozmowę z Michałem spojrzał w stronę kanapy i podszedł do nas podając rękę Lijewskiemu:
- Cześć Grzesiek.- powiedział Łomacz.
- Krzysiek.- odpowiedział wyjmując słuchawkę z ucha i wstając z czego nie byłam zadowolona, bo straciłam swoją poduszkę. Chłopacy siedzieli i wyjęli alkohole gadając o innych dziwnych rzeczach. Ja szukałam tylko jakiegoś zajęcia dla siebie i pytałam każdego kto przechodził czy mu w czymś pomóc:
- Dziadziuś?
- Co Anulka?-odpowiedział wchodząc na pierwszy schodek.
- Zagramy razem może w szachy?
- Teraz to nie kochanie, bo zaraz mi się czerwony orzeł zaczyna.-powiedział i szybko wszedł po schodach.
-Paranoja...Mój własny dziadek wystawił mnie dla czerwonego orła.
- Czerwony Orzeł nie jest zły. Ostatnio oglądałem z dziadkiem jeden odcinek. Wciągający serial.
-Idę do babci. Może ona mnie przygarnie. - powiedziałam wychodząc z pokoju.
Poszłam do kuchni gdzie babcia włączała laptopa i zapytałam się:
- Pomóc Ci?-zapytałam się.
- Nie córuś. Tylko mi się nie kręć teraz po kuchni, bo będę z ciocią Halinką rozmawiać na tym... No... Skipeju.
- Skype, babciu.
- Tak tak. Teraz już idź, bo będziesz zakłócać połączenie.
- Babciu.
- A negatywne wibracje wysyłane od Ciebie będą źle działać na naszą konwersacje.
- A wy się dziwicie, że tak rzadko przyjeżdżam do Krakowa.- powiedziałam wychodząc z kuchni.
- Psiakrew negatywna energia, fale, zły wpływ na konwersacje. No drama normalnie. Jakaś paranoja.
- Co negatywna energia? Jakie fale?-zaczął dopytywać się Lijewski.
- Moja kochana babcia. Stwierdziła, że będzie gadać z ciotką Haliną ja to ona określiła na "skipeju" i mam wyjść z kuchni, bo będę zakłócać połączenie i negatywne fale, które wysyłam będą źle wpływać na połączenie.-powiedziałam siadając koło Krzyśka, a oni zaczęli się śmiać jak opętani.
- Babcia jaka hipsterka teraz fale, przekazy, energia.
- W ogóle kto ją nauczył posługiwać się laptopem i zrobił konto na Skype?
- Ja.-odezwał się Dawid.- Ale umie tylko go włączyć, wyłączyć i zadzwonić do Haliny.
Zaprzestałam dalej szukaniu zajęcia i po prostu poszłam do pokoju, który zajmowałam na spółę z Krzyśkiem. Wzięłam książkę pod tytułem "Balsam dla duszy romantycznej ", którą teraz czytam i zeszłam na dół. Usiadłam jak zwykle w ostatnim czasie obok Krzyśka. Miałam dwa powody:
1. Krzysiek siedział najdalej Grześka.
2. Miał kurewsko wygodne ramie.
Chłopacy sobie gadali, a ja w spokoju czytałam. Przez pewien czas, bo potem te podstępne szatany podstępem skusiły mnie do picia alkoholu. A ja i alkohol w dużych ilościach to nigdy dobre połączenie. Chłopacy najpierw wyśmiali mnie, że czytam coś tam coś dla romantyków i, że ja jestem bardzo romantyczna i wgl ja i Krzysiek będziemy czekać on na tą "wymarzoną'', a ja na księcia z bajki. Wszystko skończyło się na tym, że chciałam jak najszybciej skończyć ten wieczór i po prostu położyć się spać w łóżku pod oknem. Chłopacy pili. Ja troszkę oszukiwałam i piłam potem pół zawartości kieliszka. Leżałam tak na ramieniu Krzyśka. Oczy mi się kleiły. Lijewski bawił się moimi włosami, jednocześnie rozmawiając z Michałem, Dawidem i Grześkiem. Co do Łomacza wieczór minął lepiej niż się spodziewałam. Pewnie to sprawa tego, że zamieniłam w nim 4 zdania i w sumie trochę specjalnie siedziałam, a potem przysypiałam na ramieniu Krzyśka. Niestety nadszedł czas gdy zachciało mi się jeść.
- Głodna jestem.
-Wiesz, która godzina?
- Po 23?-zapytałam- Mam ochotę na frytki.
-Wiesz gdzie jest zamrażarka. Frytki są w drugiej szufladzie od góry, frytkownica pod ladą. Zrób więcej to i my zjemy.- powiedział Dawid.
- No jasne samą mnie zostawcie w tej kuchni... Nie przejmujcie się mym losem.
- Ja z tobą pójdę jak tak bardzo chcesz.-powiedział Grzesiek.
Dorobiłam się...
Poszłam z nim do kuchni i wyjęłam frytki, po czym podłączyłam frytkownice.
- Co u Ciebie? Jak Osmany?
- Nie wiem co u Osmanego. Ostatnio gadaliśmy przed świętami. Jak tak bardzo chcesz usłyszeć co u niego dam Ci jego numer. Zadzwonisz i sam się dowiesz.
- Nie oto chodzi. Myślałem, że...
- Zdradziłeś mnie to od razu poleciałam do Juantoreny. Otóż nie. Zresztą teraz to nie twoja sprawa z kim jestem i co robię, nie uważasz?-zapytałam.
- Nie chcę żebyśmy stali się obcymi ludźmi.
- Trochę późno o tym myślisz. Nie uważasz?
- Oj Anka. I co teraz nawet jak mnie kiedyś gdzieś spotkasz to nie powiesz nawet cześć?
- Cześć jak najbardziej powiem. Nie będę po prostu wchodzić z tobą w dalszą dyskusje.
- Nie zabiliście się?-krzyknął Dawid z salonu.- Cicho coś u was.
- Nie.-odpowiedziałam.- Odpuść Grzesiek. Dobra?
- Ta. To ja wrócę do chłopaków.
- Tak będzie najlepiej.-powiedziałam i wrzuciłam frytki do frytkownicy.
Po paru minutach były już gotowe. Z tacą pełną frytek i ketchupem
Który trzymałam pod pachą wróciłam do salonu i zjedliśmy frytki. Potem gdy już zjadłam zadzwonił Osmany:
- Halo?
- Cześć.
- No cześć. Coś się stało, że dzwonisz tak późno?
- Jesteś sama? W pokoju?
- Nie ale i tak nas nikt nie rozumie i nie słyszy.
- Ale ja wolałbym żebyś i tak była sama.
- Dobra już wychodzę.- powiedziałam idąc do pokoju w, którym mieszkam teraz z Krzyśkiem. - Mogę już?
- Tak.-powiedziałam siadając na łóżku.
- Patrzyłem dziś rano na zdjęcia. Wiesz takie wspominki.
- Rozumiem.
- I zastanawiam się dlaczego nie jesteśmy do cholery szczęśliwi razem?
- Złożyło się na to wiele czynników.
- Są święta.
- Racja.
- Rok temu w święta byliśmy razem szczęśliwi.
- Tak. Tylko, że to było rok temu.
- I co się z nami stało?
- Nie wiem. Ty spodziewałeś się dziecka. Ja z rozpaczy znalazłam się w związku z przyjacielem. Potem przyjechałam do Włoch. Ty byłeś z Mileną, ja z Grześkiem. Potem ty zerwałeś z Mileną ja jakoś w tym samym czasie z Gregorem i ... Potem to ty poznałeś Sienit, a ja.
- A ty?
- A ja wplątałam się w dziwne gówno z Valerio po twoim wypadku. Ale to już skończone.
- Co musi się stać, żebyśmy zmądrzali?
- Nie wiem.
- Tęsknie za tobą Ania.Jak za kobietą.
- Utrudniasz.
- Ania...
- Łączą nas wspomnienia i piękne chwile. To prawda, ale niestety to tylko wspomnienia, przeszłość coś co było magiczne ale się nie powtórzy.
-Ania wszystko się może powtórzyć, odbudować. Wszystko trzeba tylko chcieć.
- Osmany tu nie chodzi o moje chcenie. Nie.... Tu bardziej chodzi o zaufanie, o bezpieczeństwo i tego typu rzeczy.
- Przecież byłaś ze mną bezpieczna.
-Byłam owszem, ale jak byłeś przy mnie. Jak szedłeś na trening zastanawiałam się czy po treningu nie poinformujesz mnie, że to nie to. My nie potrafimy stworzyć czegoś stałego, a ja w tej chwili potrzebuje mężczyzny, który w każdej sytuacji ze mną będzie.
- Ja z tobą...
- Osmany. Nie potrafię Ci zaufać. Lepiej jest żeby zostały nam piękne wspomnienia niż byśmy wszystko zniszczyli i męczyli się kolejny raz. Jesteś typem człowieka, który męczy się w stałym związku. Będzie lepiej jak będziemy kumplami.
- Może masz rację.
- Mam.
- Może... Porwałem się z motyką na słońce?
- Nie.-Uśmiechnęłam się do samej siebie.
- Niech zostanie tak jak jest skoro tak chcesz.
- Pogadamy na poważnie jak będziemy we Włoszech dobrze?
-Jasne.-odpowiedział.
- Wracaj szybko z tej Polski.
-Postaram się. - uśmiechnęłam się i rozłączyłam.
Poleżałam chwile na łóżku po czym wróciłam do chłopaków gdzie jak już wcześniej wspominałam piłam. Tylko trochę Lijeś sprawdzał moją głowę i tak ją sprawdził, że rano obudziłam się leżąc koło niego na łóżku z okropnym bólem głowy i urwanym filmem od momentu w, którym skończyłam rozmowę z Osmanym. Dobrze, że przynajmniej pamiętałam tą rozmowę z Kubańczykiem...
*
Badabum. Rozpisałabym się jak zawsze ale zaczęła się druga połowa meczu Vive z Fc Porto. Uprzedzę wasze pytania. Nie nie zmieniam tematyki bloga. Nadal to będzie zmyślone psycho opowiadanie o siatkarzach :)
Następny przy dobrych wiatrach w poniedziałek :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)